Pedro Pascal widzi podobieństwa między „Grą o tron” i „Star Wars”. Ma rację tylko do pewnego stopnia
Osadzony w świecie „Gwiezdnych wojen” „The Mandalorian” to jeden z najbardziej wyczekiwanych seriali drugiej połowy 2019 roku. Główną rolę w produkcji zagra Pedro Pascal, który podbił serca widzów występem w „Grze o tron”. Aktor pokusił się o porównanie obu marek i znalazł olbrzymie podobieństwa. Ale popełnił po drodze kilka błędów.
Można stwierdzić bez większych ogródek, że Oberyn Martell był prawdziwym MVP 4. sezonu „Gry o tron” i raczej nie wywołało to większych kontrowersji wśród fanów. Grany przez Pedro Pascala bohater był zabawny, interesujący i inteligentny, a jego motywacje miały głęboki sens. Całe uwielbienie, jakie fandom odczuwał wobec Oberyna, nie uratowało go przed brutalną śmiercią z rąk Góry. Wyobrażacie sobie podobną sytuację w 7. czy 8. sezonie, gdy większość popularnych bohaterów jest uzbrojona w potężny plot armor? Raczej nie bardzo.
Wizyta w Królewskiej Przystani źle skończyła się dla Martella, ale zdecydowanie lepiej dla wcielającego się w niego aktora. Kariera Pedro Pascala od tego momentu eksplodowała. W kolejnych latach można było go oglądać m.in. w „Narcos”, „Kingsman: Złoty krąg” czy „Potrójnej granicy”. Największym dotychczasowym osiągnięciem aktora będzie jednak występ w tytułowej roli w serialu „The Mandalorian”. Będzie to jedna z najważniejszych produkcji, które na starcie pokaże nowy serwis VOD - Disney Plus. Czy Pascal zdobędzie serca fanów „Gwiezdnych wojen” równie łatwo, co tych oglądających „Grę o tron”?
Wydaje się to całkiem prawdopodobne. Pedro Pascal pokusił się zresztą o porównanie obu uniwersów i znalazł duże podobieństwo.
Aktor został zapytany przez portal Entertainment Weekly o swoją dotychczasową pracę. W jego ocenie „Gra o tron” najpewniej nigdy by nie powstała, gdyby nie wcześniejsze istnienie filmów George'a Lucasa. A wszystko z powodu ich olbrzymiego, żywego świata i realistycznych bohaterów:
Widzę ogromne podobieństwa między światem „Gwiezdnych wojen” i światem „Gry o tron”. Serial HBO mógłby nie istnieć, gdyby nie „Gwiezdne wojny”. W tym sensie, że tworzenie rozbudowanego świata przeniosło science fiction na zupełnie nowy poziom. Podobnie było z „Grą o tron” i fantastyką. A przy tym obie serie reprezentują realistyczne opowieści rodem z naszego świata, choć przecież paradoksalnie należą do gatunków sci-fi i fantasy.
Pascal ma do pewnego stopnia rację. Od kilkudziesięciu lat strategia tworzenia rozbudowanego uniwersum jest bardzo chętnie wykorzystywana przez autorów gatunkowych. Ale akurat George Lucas w oryginalnej trylogii tego typu elementy zaznaczał dosyć ostrożnie. Dopiero przy okazji prequelów poszedł całkowicie na całość, co zresztą nie do końca spodobało się fanom serii. Wiadomo też, że George R.R. Martin znacznie bardziej inspirował się dziełami Tolkiena i innych klasyków fantasy. Próbował z jednej strony ich naśladować, a z drugiej zmienić pewne elementy, które uznawał za irytujące i sztampowe.
Pascal popełnia typowy błąd logiczny „po tym, więc wskutek tego”.
Oczywiście, obie serie mają też inny podobieństwa, głównie jeśli chodzi o odbiór. Obecnie nie istnieją dwa równie zaangażowane fandomy, co „Gwiezdnych wojen” i „Gry o tron”. Wizyta George'a Lucasa na planie 8. sezonu serialu pokazuje, że pewne wspólne inspiracje i pomysły da się zuważyć. Historia „Star Wars” jest jednak zbudowana według klasycznego monomitu, a Martin raczej stara się podobne pomysły rozbierać na części pierwsze i przebudowywać. Nie zawsze z sukcesami, ale to jednak zupełnie inne podejście do tworzenia opowieści. To jeden z powodów, dlaczego można się obawiać przenosin showrunnerów „Gry o tron” do świata „Star Wars”.
Zupełnie inaczej wygląda też kreacja bohaterów w porównywanych seriach. W „Grze o tron” zdarzają się takie postaci jak Ned Stark czy Jon Snow, które spokojnie można sobie wyobrazić jako część uniwersum „Gwiezdnych wojen” (oczywiście przy pewnych zmianach wynikających z różnic gatunkowych), ale zdecydowana większość zupełnie się do tego nie nadaje. Tak samo Luke Skywalker w Westeros wydawałby się totalnie nie na miejscu. O tym jak dobrze Pedro Pascal zniesie przenosiny z jednego uniwersum do drugiego przekonamy się już za kilka miesięcy, gdy „The Mandalorian” trafi do Disney+.
- Czytaj także: Ostatnio do sieci wyciekły fragmenty „The Mandalorian” oraz nowe zdjęcia. Znajdziecie je TUTAJ.