„PhotoMath” mogło być rewolucją. Skanujesz zadania matematyczne, które rozwiązują się same
Aplikacja „PhotoMath” mogła ułatwić życie milionom uczniów na całym świecie. Zwłaszcza tych, którzy zawsze czuli nieprzyjemne ssanie w brzuchu podczas zajęć z matematyki. Na całe (nie)szczęście program jest daleki od pełnej funkcjonalności. Zgaduję jednak, że to tylko kwestia czasu.
Idea stojąca za „PhotoMath” jest bardzo prosta. Uruchamiasz aplikację, która korzysta z wbudowanego w mobilne urządzenie aparatu. Po umieszczeniu w kadrze dowolnego zadania matematycznego program podaje jego wynik. Ten poprawny, zbudowany na podstawie komputerowej, niezawodnej wiedzy. Marzenie uczniów, przekleństwo nauczycieli.
Po przetestowaniu „PhotoMath” na Galaxy S5 wiem, że oświata przez kilka kolejnych miesięcy będzie spać spokojnie.
Chociaż darmową aplikację może pobrać każdy, jej funkcjonalność jest daleka od idealnej. To prawda, program rozwiązuje zadania matematyczne. Trzeba się jednak nagimnastykować, aby uchwycić ciąg znaków dokładnie tak, by aplikacja zdała sobie sprawę z jego istnienia. Opieranie się na wbudowanym w smartfona aparacie jest zwodnicze oraz bardzo męczące.
Trzeba oddać producentom „PhotoMath”, że dopracowali system kadrowania zadań matematycznych za pomocą kciuka. Wystarczy jednak zastosować w książce mniej popularną czcionkę niż dajmy na to Calibri czy Times New Roman, aby wprawić aplikację w potężne zakłopotanie. Skutki mogą być katastrofalne – pomyłka znaku „8” ze znakiem „g”, „1” z „l” i tak dalej. Wystarczy jeden błędnie zinterpretowany znak, aby wynik został podany z błędem.
Zapomnijcie o rozwiązywaniu zadań napisanych w zeszycie.
Jeżeli jako zadania domowe dostajecie rzędy znaków napisane na tablicy, które trafiają do waszych zeszytów, „PhotoMath” również nie nada się na wiele. Aplikacja nie rozpoznaje odręcznego pisma, gubi się i szaleje. Podobnie jak w przypadku mniej standardowych czcionek, program nie jest w stanie odpowiednio zinterpretować indywidualnego stylu zapisu. Jestem przekonany, że to się zmieni. Za kilka miesięcy czy kilka lat. Mimo wszystko jeszcze nie dzisiaj.
„PhotoMath” mogłoby zmienić podejście uczniów do matematyki. Oczywiście na gorsze. Całkowite oparcie się na procesach nowoczesnych urządzeń jest równie łatwe i komfortowe, co niebezpieczne. Dzisiaj każdy uczeń gimnazjum będzie znacznie szybszy i wszechstronny niż „PhotoMath”. Wszyscy doskonale jednak wiemy, że to się zmieni. Wcześniej niż później.