REKLAMA

Nawet były CEO Disneya uważa, że atak na Scarlett Johansson to przegięcie

Scarlett Johansson nie spodziewała się ataku ze strony Disneya. Tak samo zresztą jak Bob Iger, były CEO firmy, który krytykuje reakcję na pozew aktorki. Ta historia robi się ciekawsza niż fabuła „Czarnej Wdowy”.

scarlett johansson disney pozew czarna wdowa
REKLAMA

Telenowela ze Scarlett Johansson i Disneyem w rolach głównych trwa w najlepsze, a jak w każdym wielowątkowym tasiemcu i w tym można się pogubić. Przypominamy więc – prawnicy aktorki złożyli pozew przeciwko Myszce Miki ponieważ jej wypłata uzależniona była od wyników finansowych „Czarnej Wdowy”. Skoro film wyszedł jednocześnie w kinach i na Disney Plus to straciła ona na tym szacunkowo nawet 50 mln dol. Disney w odpowiedzi zrobił ze Scarlett Johansson chciwą babę z Radomia i powiedział, że to wszystko wina pandemii.

REKLAMA

Takiej odpowiedzi w sumie należało się spodziewać. Przecież Disney to korporacja, która swego czasu groziła, że pozwie trzy przedszkola na Florydzie za wizerunki należących do niej postaci na ścianach. Co prawda od zawsze kreuje się na bycie miłą i w ogóle cool, ale bądźcie konkurencją albo posiadajcie prawa do X-Menów, to Myszka Miki was wykupi. Według przedstawicieli Johansson gwiazda „Czarnej Wdowy” była zaskoczona reakcją na jej pozew.

Były CEO Disneya zniesmaczony reakcją firmy na pozew Scarlett Johansson

Aktorka nie spodziewała się, że Disney zechce zrobić z niej czarny charakter i ją zaatakuje i jak się okazuje nie ona jedna. Niezadowolony z ataku jest również były CEO firmy Bob Iger. To on według przedstawicieli Johansson miał zyskać na złamaniu kontraktu, ale według The Wrap, który rozmawiał z jego współpracownikami, zamiast się cieszyć, jest przerażony zaistniałą sytuacją.

Według anonimowych informatorów wspomnianego portalu Iger uważa, że nowy CEO i inni pracownicy Disneya zaognili konflikt swoją odpowiedzią i, kolokwialnie mówiąc, spartolili sprawę. Jak twierdzi jeden z nich:

Odpowiedź Disneya na pozew Johansson spotkała się krytyką opinii publicznej. Organizacje Women In Film, ReFrame i Time's Up uznały ją za atak o charakterze genderowym pokazującym aktorkę jako osobę samolubną, chociaż walczy o to, co jej się należy.

Będą kolejne pozwy?

REKLAMA

Igerowi już od dawna nie jest po drodze z Chapkiem i jego krytyka może być jedynie „graniem pod publiczkę” z nadzieją na zwolnienie obecnego CEO. Tego nie wiemy, ale pewne jest, że wojna Scarlett Johansson jeszcze trochę potrwa. A tymczasem na horyzoncie są kolejne pozwy.

Pójście drogą Johansson rozważa bowiem Emma Stone, czyli gwiazda debiutującej również w modelu hybrydowym „Cruelli”. Jeśli dojdzie do złożenia takowego pozwu być może Disney nauczony błędami zechce od razu załatwić sprawę po cichu i zaproponuje okrągłą sumkę za ugodę. Bo to aż zabawne, że korporacja, która w samym zeszłym roku i tylko na działalności medialnej zarobiła ponad 28 mld dolarów, teraz zarzucała chciwość komuś upominającym się o „marne” 50 baniek.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA