REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Fani uwielbiają nienawidzić szaloną Cruellę De Mon. Oceniamy, czy nowy prequel „Cruella” ich zadowoli

Do polskich kin trafił dzisiaj nowy aktorski remake od wytwórni Disney. Do tej pory widzowie przyjmowali te produkcje dosyć chłodno, ale „Cruella” ma szansę odwrócić ten trend. Choć idealnym filmem też nie jest.

28.05.2021
12:51
cruella recenzja
REKLAMA

W ciągu ostatnich jedenastu lat wytwórnia Disney wyprodukowała trzynaście aktorskich remake'ów od „Alicji w Krainie Czarów” aż po nową „Mulan”. Większość prób odświeżenia istniejącej w animowanej wersji historii doczekała się bardzo chłodnego przyjęcia ze strony widzów i krytyków. Głównie dlatego, że zaledwie garstka z tych filmów próbowała czegokolwiek nowego. A reszta tylko powtarzała fabułę oryginału, dlatego te próby wydawały się nudne i pozbawione serca.

REKLAMA

Nowej produkcji w reżyserii Craiga Gillespiego („Czas próby”, „Jestem najlepsza. Ja, Tonya”) jednego na pewno nie można odmówić. „Cruella” w żadnym razie nie podpada pod kategorię nijakich kopii, których Disney tworzył w ostatnich latach zatrzęsienie. To nie jest remake „101 Dalmatyńczyków” (ani animowanej wersji, ani późniejszego filmu z Glenn Close w roli Cruelli De Mon), lecz zupełnie nowa opowieść o młodości tytułowej bohaterki i jej rywalizacji w londyńskim światku modowym. Fani wspomnianych produkcji z przeszłości znajdą w „Cruelli” mnóstwo odniesień do ich obu, ale sama fabuła jest czymś w pełni autorskim.

Cruella” opowiada o tym, jak młoda Estella przeszła przemianę w szaloną ikonę mody.

To historia o początkach w każdym znaczeniu tego słowa, o czym najlepiej świadczy otwierająca scena filmu pokazująca narodziny głównej bohaterki. Chwilę później autorzy scenariusza zabierają nas nieco w przyszłość, by pokazać kilkuletnią Estellę i jej zmagania z dostosowaniem się do przyjętych norm społecznych. Jak łatwo się domyślić, wychodzi nie wychodzi to jej najlepiej, przez co muszą przenieść się wraz z matką do Londynu. Po drodze obie kobiety zatrzymują się jednak w przepięknej posiadłości, gdzie Catherine ma zamiar otrzymać finansową pomoc. Na miejscu dochodzi jednak do tragicznego wypadku, w wyniku którego Estella zostaje sierotą.

W Londynie spotyka młodych Jaspera i Horace'a Badunów, którzy działają tam jako uliczne złodziejaszki. Młodzi chłopcy postanawiają przygarnąć dziewczynę, a wraz z postępem lat rozkręcają dochodowy przestępczy interes. Estella cały czas marzy jednak o karierze w branży modowej, do której postanawia dostać się za wszelką cenę.

Fabuła „Cruelli” zawiera wystarczająco dużo zwrotów akcji i (mniej lub bardziej) niespodziewanych twistów, by wraz z jej postępem znacząco zamieszać to stosunkowo proste streszczenie wydarzeń. Nie można natomiast powiedzieć, by nowy film Disneya stał pod tym względem na jakiś wyżynach sztuki scenopisarskiej. W historii powolnej przemiany Estelli w Cruellę nie brakuje pewnych nielogiczności czy wcale niemałych głupotek. Nie jest to produkcja, przy której można się bez najmniejszych obaw bawić, bez uprzedniego wyłączenia krytycznego myślenia. Ale też po prawdzie nie taki był postawiony przed twórcami cel.

„Cruella” błyszczy najbardziej w momentach, gdy pozwala na więcej swoim bohaterom pobocznym.

Nowy film Disneya może się pochwalić bardzo mocnym drugim planem. Emma Thompson jest absolutnie fenomenalna jako Baronowa von Hellman. To jedna z tych ról, których oglądanie na ekranie można nazwać czystą przyjemnością. Baronowa jest diaboliczna, pociągająca, inteligentna i tak niesamowicie pewna siebie, że prosi się o to, by ktoś ją zrzucił z piedestału. Wiadomo jednak, iż nie stanie się to bez walki, ale to tym lepiej dla widzów. Bardzo udane wypadają także Joel Fry i Paul Walter Hauser jako bracia Badun. Ich postaci zostały należycie rozbudowane względem „101 Dalmatyńczyków”, a wkład w komediową warstwę „Cruelli” jest nie do przecenienia.

Gorzej niestety trzeba ocenić występ Emmy Stone. Jedna z najpopularniejszych aktorek młodego pokolenia w roli Cruelli De Mon prezentuje się bardzo monotematycznie i bez błysku. Dopóki w umyśle jej bohaterki dominuje część osobowości odpowiedzialna za Estellę, to Stone stara się jeszcze znajdować w swojej postaci głębię. Odkąd pałeczkę przejmuję Cruella, aktorka zdaje się jechać na emocjonalnym autopilocie. To standardowy hollywoodzki obraz szalonej kobiety pełny półuśmieszków, donośnych krzyków i wybuchów przesadzonego śmiechu. Emma Stone aktorskiego prochu na pewno tu nie wymyśliła. Na obronę Amerykanki trzeba powiedzieć, że nie pomaga jej scenariusz. Ale to tylko częściowe wytłumaczenie.

Na szczęście Disney zadbał, żeby nowa Cruella De Mon wciąż wyglądała zjawiskowo.

Zatrudnieni przez wytwórnię specjaliści od scenografii i kostiumów zdecydowanie stanęli na wysokości zadania. Londyn lat 70. został w „Cruelli” odwzorowany z olbrzymią dokładnością i wyczuciem stylu. A kreacje tworzone przez Baronową i Cruellę zachwycą oraz oszołomią nawet tych widzów, którzy na co dzień nie interesują się modą. To po prostu naprawdę pięknie zrealizowany film, nawet pomimo faktu, że efekty specjalnie momentami wyraźnie odbijają się na tle postaci. Absolutny majstersztyk green screena to nie jest.

„Czarownica” i „Czarownica 2” były filmami, które trudno jednoznacznie ocenić. Oba słabo bronią się jako historia i zupełnie zmieniają tytułową bohaterkę, czyniąc z niej jednoznacznie pozytywną postać. Ale jednocześnie w przeciwieństwie do większości pozostałych filmów Disneya z ostatnich lat próbują czegoś nowego. „Cruella” pod tym względem wypada lepiej, bo jej główną bohaterkę trudno nazwać wzorem postępowania. De Mon to mająca problemy psychiczne złodziejka, która lubi przechwalać się swoim geniuszem, a towarzyszy często traktuje jak śmieci. Trochę zostało jej więc z oryginalnej animacji. A mimo to nie jest w żaden sposób negatywną postacią, bo rywalizuje z kimś znacznie gorszym. Co dla scenarzystów stanowi wytrych, by finalnie usprawiedliwić wszystkie czyny Cruelli.

REKLAMA

Część widzów takie rozwiązanie być może zadowoli, ale z mojej perspektywy szkodzi całemu filmowi. To po prostu takie i nudne wyjście, które pokazuje brak odwagi ze strony Disneya. Po co robić filmy o złoczyńcach, jeżeli w ten sposób chcemy ich pozbawić, tego co czyniło ich sobą? Nie widzę tu wielkiego sensu. Dlatego jestem w stanie sobie wyobrazić alternatywną rzeczywistość, w której „Cruella” naprawdę okazuje się fenomenalnym filmem. Bo suma talentu tworzących ją osób jest wielka i momentami przebłyskuje przez przeciętność. Ale w tej odmiennej rzeczywistości „Cruelli” nie robiłby Disney.

Cruella repertuar – film od 28 maja jest dostępny w kinach w całej Polsce.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA