„Gra o tron” czy Netflix? Żadne z nich. Większość Polaków woli „M jak miłość” i „Koronę królów”
Żyjemy w czasach błyskawicznie zmieniającego się rynku seriali. Premiera „Gry o tron” i globalny podbój Netfliksa na zawsze zmieniły sposób, w jaki patrzymy na telewizyjną rozrywkę i seriale w internecie. Prawda jest jednak taka, że jednocześnie zamknęło nas to w swoistej bańce informacyjnej. Przestaliśmy zwracać uwagę na to, co ogląda większość Polaków.
Dyskusja o tym, który serial w XXI wieku należy uznać za najważniejszy i najbardziej przełomowy, tak naprawdę nie ma jednej możliwej odpowiedzi. Większość z nas szukałaby jednak odpowiedzi pośród amerykańskich lub brytyjskich produkcji Netfliksa, HBO czy BBC. Liczba dzieł dostępnych w największych serwisach VOD jest tak ogromna, że wybór i tak jest niezwykle trudny. Mało kto miałby również jakiekolwiek obiekcje - w końcu anglojęzyczne kino od dawna dominuje w skali globalnej. Można się na to oburzać lub nie, ale jeżeli tworzone w Hollywood czy przez Netfliksa dzieła są warte zachodu, to czemu miałoby to komukolwiek przeszkadzać?
Jedno jest pewne - prawie żaden z czytelników Spider's Web nie wybrałby polskiej produkcji. Nie oznacza to, że rodzime seriale nie mają niczego do zaoferowania. Dzieła takie jak „Wataha”, „Ślepnąc od świateł” czy „Odwróceni” stały na naprawdę wysokim poziomie (nie bez powodu dwie z nich doczekają się wkrótce nowych sezonów). Smutna prawda jest jednak taka, że to dzieła w gruncie rzeczy niszowe. Przynajmniej, gdy weźmiemy pod uwagę nawyki ogółu Polaków, którzy oglądają głównie seriale TVP.
Większość Polaków seriale kojarzy z produkcjami TVP lub powtarzanymi do dzisiaj dziełami z czasów PRL-u.
Pokazują to choćby wyniki oglądalności polskiej telewizji z zeszłego tygodnia. Na liście najbardziej popularnych programów znalazło się kilka seriali, ale próżno tam szukać tytułów zagranicznych lub polskich seriali premium. Jak podają Wirtualne Media, liderem oglądalności ze średnim wynikiem 5,8 mln widzów było „M jak miłość”. Wysoką oglądalność powyżej 3 mln miały też odcinki „Na dobre i na złe” oraz „Barw szczęścia”. W pierwszej dwudziestce znalazły się także serie „Ojciec Mateusz”, „Blondynka” i „Na sygnale”. Trudno tutaj mówić o prestiżowych produkcjach wartych zainteresowania widza szukającego ciekawej opowieści i niejednoznacznych bohaterów. Polacy powszechnie oglądają telenowele i to w dodatku będące na rynku od wielu lat.
Swoje sukcesy notują też nowe produkcje, ale ponownie mowa tutaj o schematycznie robionych telenowelach. „Korona królów” nie tylko była najczęściej wyszukiwanym przez Polaków serialem w 2018 roku, ale prawa do licencji produkcji zostały właśnie sprzedane w Japonii (a wcześniej seria ruszyła na podbój Węgier). Najnowszy serial Telewizji Polskiej „Drogi wolności” będzie za to emitowany w Grecji i Słowenii. Oczywiście, porównywanie oglądalności serialu HBO czy Canal+ z wynikami produkcji dostępnych w otwartej telewizji jest nie do końca fair. A taki Netflix z kolei w ogóle nie publikuje oficjalnych danych w tej sprawie.
TVP zawsze będzie miało przewagę, bo jego seriale zwyczajnie mogą się pochwalić największym dostępnością. Martwi bardziej, że Polacy oglądają raczej bezrefleksyjnie.
O danej godzinie siadają przed telewizorem i zostają przy pierwszej rzeczy, na jaką natrafiają. Wśród prawie 6 mln osób, które zobaczyły któryś z odcinków „M jak miłość”, na pewno jest grupa odbiorców na bieżąco śledzących tę produkcję. Znaczna większość widzów po prostu obejrzała dostępny w ogólnej telewizji serial, ponieważ był wyświetlany przed lub po jakimś wydarzeniu sportowym czy transmisji. Telewizja Publiczna tak naprawdę nigdy nie dała szansy wysokiej jakości serialom, przede wszystkim z zagranicy. Były pokazywane o niewygodnych godzinach i z ciągle zmienianym grafikiem.
Seriale TVP - telewizja bije na głowę serwisy VOD?
Wystarczy wspomnieć, jak nieudanym eksperymentem było „Homeland” w TVP. Doceniany na całym świecie serial zanotował średnią oglądalność na poziomie 484 tys. widzów. Taki wynik sprawił, że trzeciego sezonu nawet u nas nie wyemitowano, co ówczesny prezes TVP tłumaczył niechęcią Polaków do dobrych seriali. Dodał przy tym, że pora wyświetlania „Homeland” była całkiem niezła, bo pokazywano go... w poniedziałek o 22. I jak tu się dziwić, że serial nie zyskał dobrej oglądalności?
Sytuacja nie wygląda najlepiej, choć nie dotyczy przecież tylko Polski. Jak pokazały ostatnie badania w Stanach Zjednoczonych najbardziej uwielbianymi serialami też nie są „Gra o tron” i „Stranger things”. Większym zainteresowaniem wśród ogółu obywateli cieszą się bardziej sitcomy (przede wszystkim „Teoria wielkiego podrywu”) oraz kolejne serie „NCIS”, „Prawa i porządku” czy „American Idol”. Trudno oprzeć się jednak wrażeniu, że silny podział między widzami typu premium oraz większości ludzi oglądających telewizję nie sprzyja ani jednym, ani drugim. Fani Netfliksa i HBO GO żyją w bańce informacyjnej, która każe im wierzyć, że poza tym światem wartościowa rozrywka nie istnieje. Z kolei widzowie otwartej telewizji coraz bardziej przyzwyczajają się do treści niskiej jakości i nie widzą powodu, by poszukać czegokolwiek lepszego.