Myśleliście, że „Stranger Things” i „Gra o tron” to najpopularniejsze seriale? Te badania wyprowadzą was z błędu
Od kilku lat nikogo nie trzeba już przekonywać, że telewizja i serwisy VoD potrafią zaoferować dzieła na najwyższym poziomie. Nadeszła złota era seriali. Oglądanie najlepszych i najbardziej znanych produkcji potrafi jednak prowadzić do błędnych wniosków. Najpopularniejsze seriale w Stanach Zjednoczonych to wcale nie „Breaking Bad” czy „Gra o tron”, co udowadniają najnowsze badania.
Wielbicielom seriali w ostatnich kilku latach zdecydowanie dopisuje humor. Co miesiąc premierę mają nowe produkcje na wysokim jakościowo poziomie, a telewizja i największe serwisy streamingowe wcale nie mają zamiaru się zatrzymywać. Konkurencja jest tak ogromna, że coraz częściej dochodzi do sytuacji, gdy serial zlikwidowany w jednym miejscu, znajduje drugie życie na innej platformie. Nie brakuje też zapowiedzianych na przyszłość hitów, by wymienić tylko „Władcę Pierścieni” od Amazona czy serial HBO na podstawie „Strażników”.
Nawet przyszłoroczne zakończenie „Gry o tron” nie wpłynie znacząco na popularność serialowego medium (zwłaszcza, że na horyzoncie widnieje już zapowiedziany prequel produkcji). Skoro jednak mowa o powodzeniu i oglądalności poszczególnych serii, to w ostatnim czasie opublikowane zostały dwa osobne badania, które każą na nowo spojrzeć na gusta przeciętnego amerykańskiego widza. I pokazują, że najpopularniejsze seriale często są inne, niż nam się zdawało.
Pierwsze z nich dotyczyło popularności seriali Netfliksa, a drugie najbardziej uwielbianych programów telewizyjnych.
Netflix nie publikuje oficjalnych wyników oglądalności swoich produkcji. Dlatego sprawdzenie rzeczywistego zainteresowania widzów musi siłą rzeczy sprowadzać się do innych metod i korzystania z pomocy zewnętrznych firm. Jedną z nich jest Nielsen, który od zeszłego roku sprawdza oglądalność nowych serii na platformie VoD w trakcie pierwszych dni po premierze. Wbrew pozorom Jacek Kurski nie jest jedyną osobą mówiącą, że dane podawane przez firmę są nieprawdziwe. Również Netflix podważa dokładność pomiarów Nielsena.
Inną metodą sprawdzania popularności jest badanie częstotliwości pojawiania się danego tytułu w postach na mediach społecznościowych. Najnowsze dane podane przez Parrot Analytics dotyczyły zarówno telewizyjnych show, jak i oryginalnych dzieł dostępnych w serwisach streamingowych. Najchętniej wyszukiwanych, komentowanych i wspominanych serialem w dniach 25 listopada - 1 grudnia był niespodziewanie „Spongebob Kanciastoporty”. Tuż za nim uplasował się „The Walking Dead”, a dopiero na trzecim miejscu była „Gra o tron”.
Pośród seriali dostępnych w internecie zdecydowanie dominowały produkcje Netfliksa (spoza serwisu jedynie „Opowieść podręcznej” znalazła się w pierwszej dziesiątce). Największe zainteresowanie widzów wzbudziły „Narcos”, „Chilling Adventures of Sabrina”, „Stranger Things” oraz „Daredevil” (co nie wpłynęło jednak na decyzję o skasowaniu serii).
Wyniki badania Parrot Analytics są mimo wszystko dosyć dużym zaskoczeniem. Ale nie można ich analizować w oderwaniu od rzeczywistości i bieżących wydarzeń.
Zainteresowanie w social mediach niekoniecznie równać się musi wysokiej oglądalności serialu. Wiele innych czynników również na nie wpływa. Na pierwsze miejsce Spongeboba najprawdopodobniej wpłynęła smutna wiadomość o śmierci twórcy kreskówki, Stephena Hillenburga. „The Walking Dead” jest z kolei znacznie bardziej popularne w USA niż Europie, gdzie zainteresowanie widzów spadło po trzecim sezonie. Twórcy serialu nie mają zresztą wielkich powodów do zadowolenia, bo oglądalność dziewiątego sezonu „Żywych trupów” jest najniższa w historii. Niższe miejsca „Gry o tron” i „Stranger Things” biorą się po części z odległej daty premiery nowych sezonów. Nie ma w nic dziwnego w tym, że najgłośniej w mediach społecznościowych jest o debiutujących niedawno spin-offie „Narcos” oraz „Chilling Adventures of Sabrina”.
Drugie interesujące badanie rzuca jednak dodatkowe światło na rzeczywistą popularność produkcji telewizyjnych w dłuższym okresie. Firma Uniting Generations nie badała chwilowego zainteresowania, pytała za to o najbardziej lubiane show osoby z różnych grup wiekowych. Okazało się, że ukochanym serialem Amerykanów bez względu na wiek jest „Teoria wielkiego podrywu” (produkcja jakiś czas temu wkroczyła w ostatni, dwunasty sezon). Jedynie najstarsi badani powyżej 55. roku życia częściej wskazywali na „Agentów NCIS”. Innymi popularnymi produkcjami są „Współczesna rodzina”, „Chirurdzy” oraz „Zabójcze umysły”. Próżno wśród najbardziej uwielbianych seriali szukać „Gry o tron”, „The Walking Dead” lub obecnych w badaniu Parrot Analytics „Riverdale” i „Doktora Who”.
Wyraźnie widać, że najpopularniejsze seriale w USA są nadawane przez wiele lat. Niekoniecznie nawet chodzi telenowelowe tasiemce. Widzowie ewidentnie nie przejmują się, że większość z nich najlepsze czasy ma już dawno za sobą. Jakość w tym wypadku zdecydowanie nie równa się ilości, ale nie ma także wiele wspólnego z popularnością. Nie oznacza to, że „Gra o tron” nie wzbudza wielkiego poruszenia. Czasem zapominamy jednak, że burza we własnym środowisku nie oznacza podobnych warunków w pokoju obok.