"Szefowa" to efekt kolejnej już współpracy wytwórni Blumhouse z Amazonem. Czy horror, którym Prime Video inauguruje sezon halloweenowy, ma szansę zadowolić gusta miłośników gatunku?
OCENA
Współcześnie mamy tendencję do przeceniania funkcji gastronomii. Dania traktujemy jak dzieła sztuki, a kucharzy uznajemy za artystów, których zadaniem jest łechtać nasze podniebienia, jednocześnie odkrywając paletę zupełnie nowych doznań kulinarnych. Z horrorami jest tak samo. Wielbimy twórców bawiących się gatunkiem. Cieszymy się, gdy pobudzają szare komórki do myślenia, mówiąc coś nowego o otaczającym nas świecie. Jak jednak wiemy z "Menu", od tego całego "zdekonstruowanego gówna" lepszy okazuje się prosty cheeseburger. "Szefowa" jest właśnie takim cheeseburgerem. Tylko niedosmażonym, niedoprawionym i w ogóle zepsutym. Magda Gessler bez mrugnięcia okiem zamknęłaby serwującą go restaurację.
Blumhouse od lat specjalizuje się w podawaniu widzom horrorowego junk foodu, w którym rozsmakowują się niedzielni widzowie kina grozy, a co bardziej wytrawni fani gatunku mają odruch wymiotny, gdy tylko o nim pomyślą. Wszystko przez to, że wytwórnia dawno temu wypracowała swoją formułę nisko- i średniobudżetowych filmów i od tamtej pory nadmiernie ją eksploatuje. A wcale taka atrakcyjna przecież nie jest. Polega na uciekaniu od krwawych atrakcji i zwracaniu się w stronę emocjonalności kolejnych opowieści. Trudno jednak widzowi w nie inwestować, gdy bohaterowie okazują się niczym więcej niż źle napisanymi kliszami, a cała duszna atmosfera istnieje tylko na papierze.
Szefowa - recenzja nowego horroru Amazona
Tak jak niedawna "Przeklęta woda" Blumhouse'a była nudny horrorem o nawiedzonym domu, tak "Szefowa" jest nudnym horrorem (quasi)gotyckim. Akcja zabiera nas do położonej na odludziu ogromnej posiadłości. Że jest ona odcięta od cywilizacji, musimy uwierzyć bohaterom na słowo, bo tej izolacji nie da się odczuć, gdy co chwilę roi się w niej od nowych osób. Wzbudza wielkie zainteresowanie, gdyż właśnie otwiera się tam nowa restauracja. Szefowa kuchni, podekscytowana spełnianiem marzeń o własnym lokalu, szybko staje naprzeciwko niespodziewanego wyzwania. Przygotowywane przez nią danią gniją i się psują. Jak się bowiem okazuje, pewna tajemnicza istota sabotuje każde jej działanie.
Główna bohaterka jest silną kobietą, która dąży po trupach do celu. Nie znosi amatorszczyzny, więc szybko odkrywa, że narzucona przez wspólnika sous chefowa nakłamała w CV i nie waha się jej z tego powodu dopiekać. Choć twardo stąpa po ziemi, jednocześnie zaczyna, jak myśli, tracić rozum. Być może wszystkie niepowodzenia w kuchni wywoływane przez od dawna martwą czarownicę, mają symbolizować jej wątpliwości, czy zasłużyła na szansę, jaką otrzymała. Tak wynika z opisu fabuły na Prime Video. Z samego filmu trudno to stwierdzić, bo nie da się w nim znaleźć żadnej konkretnej myśli przewodniej.
Bardziej niż z samą sobą, a co za tym idzie nadnaturalnymi siłami, główna bohaterka musi stawić czoła bardziej prozaicznym problemom. Wspólnik wymaga bowiem od niej cudów, kiedy w kuchni panuje chaos i sklepiki z dobrej jakości produktami są zamknięte, więc musi posiłkować się składnikami z supermarketu. Tego typu perypetie zajmują twórców, podczas gdy o lokalnym folklorze, ledwo udaje im się zająknąć. Tym samym grozy do swojej opowieści dodają tylko szczyptę. Horroru nie da się tu wyczuć.
W finale dochodzi oczywiście do erupcji gatunkowych atrakcji. Niezbyt porywających, ale zawsze. Nie da się jednak uznać "Szefowej" za slow burnera. Bardziej pasuje tu określenie "tandetny horror". Jak to już u Blumhouse'a bywa, zamiast skrzętnie budowanej atmosfery grozy, dostajemy szereg nic niewnoszących do opowieści scen, rozciągających czas trwania filmu do pełnego metrażu. Stojący za kamerą Bridget Savage Cole i Danielle Krudy zachowują się jakby zamiast widzów przestraszyć, chcieli pobudzić ich apetyt. Dlatego skupiają się na obrazkach apetycznie wyglądających dań. Nawet gdy są zepsute i wychodzą z nich robale, okazują się tak podrasowane CGI, że zamiast obrzydzenia, wywołują co najwyżej lekki niesmak.
"Szefowa" boi się horroru i podskakuje na sam widok swojego gatunkowego cienia. Swego czasu broniłem jednej z poprzednich współprac Amazona i Blumhouse'a, antologię "Welcome to Blumhouse". Miała przyjemny B-klasowy posmak, była jakaś. Tutaj nie ma o tym mowy. W jednej ze scen filmu krytyczka kulinarna zarzuca głównej bohaterce, że jej dania są zbyt zachowawcze, przetwórcze, nie mają duszy i charakteru. Dokładnie z czymś takim mamy w tym wypadku do czynienia. To produkcja wręcz niestrawna. Prime Video, chciałbym więc porozmawiać z twoim menadżerem. Czemu wy tu ludzi trujecie?
Więcej o horrorach poczytasz na Spider's Web:
- Najlepsze horrory 2024 roku - ranking. Świetny rok dla kina grozy
- Ten horror stał się viralowym hitem. Obejrzycie go za darmo
- Uznany twórca horrorów zapowiada, że nowy "Egzorcysta" będzie "najstraszniejszym filmem" w jego karierze
- Na VOD wpadł jeden z najlepszych horrorów tego roku. Widzowie krzywili się na nim z bólu
- Ten horror podbił Amazona. Jest jak "Ciche miejsce", tylko dużo lepszy
- Tytuł filmu: Szefowa
- Rok produkcji: 2024
- Czas trwania: 101 minut
- Reżyseria: Bridget Savage Cole, Danielle Krudy
- Aktorzy: Ariana DeBose, Barbie Ferreira, Arian Moayed
- Nasza ocena: 3/10
- Ocena IMDB: 4,5/10