Na tym horrorze widzowie mdleli i wymiotowali. Czy "Terrifier 2" rzeczywiście jest tak obrzydliwy?
"Terrifier 2" - tani horror, który stał się sensacją na całym świecie. Na jego seansach w Stanach Zjednoczonych widzowie mieli bowiem wymiotować, mdleć, słabnąć i trzeba było wzywać karetkę. Czy rzeczywiście jest tak obrzydliwy?
"Oto efekt motyla" - powiedziała podczas pokazu "Terrifier 2" dyrektorka Splat!FilmFest. W Ameryce ktoś zrzygał się, oglądając film i teraz wszyscy chcą go zobaczyć. Trudno bowiem wyobrazić sobie lepszą reklamę niż doniesienia w mediach społecznościowych, że widzowie nie tylko w kinach wymiotują, ale też słabną i mdleją, przez co trzeba wzywać karetki. To wystarczyło, aby ten horror za zaledwie 250 tys. dolarów, zarobił 6 mln dolarów.
Historia kina zna przypadki, w których informacje, że ktoś źle poczuł się podczas oglądania jakiegoś filmu, są tylko chwytem marketingowym. Z łatwością można więc podać w wątpliwość doniesienia z seansów "Terrifiera 2". Sprawdzamy więc, czy rzeczywiście jest on tak obrzydliwy jak się twierdzi?
Terrifier 2 - tani horror, który stał się fenomenem
Gdybym miał jednoznacznie odpowiadać na zadane wyżej pytanie, powiedziałbym krótko: nie. Chociaż sala wypełniona była po brzegi, podczas wspomnianego seansu na warszawskiej edycji Splat!FilmFest, nikt nie zwymiotował, jedna osoba wyszła po drinka i wszyscy się śmiali. Bo ten horror straszny nie jest.
Co prawda nikt nie oglądałby "Terrifiera 2" dla fabuły, ale z kronikarskiego obowiązku warto ją przywołać. W końcu stanowi o wiele bardziej istotną część filmu niż w przypadku jedynki (przez co trwa niemal dwa razy dłużej). Główną bohaterką jest nastoletnia Senna, która zmaga się z traumą po śmierci ojca. Zbliża się Halloween, a dziewczynę i jej młodszego brata zaczyna terroryzować klaun Art. Jakimś cudem ożył on po śmierci na koniec poprzedniej części.
"Terrifier 2" rozpoczyna się, kiedy Art wstaje z martwych i brutalnie zabija pracownika kostnicy. Oczywiście, robi to w sposób widowiskowy. Wydłubywanie oczu i rozwalanie czaszki to jednak przedsmak tego, co nas czeka w dalszej części seansu. Przywołana fabuła stanowi bowiem tylko przerywniki w ekranowym gorefeście. Krew leje się więc hektolitrami, morderczy klaun skalpuje, ciacha, tnie, bije i zgniata swoje ofiary, a Damien Leone bez skrępowania nam to prezentuje.
"Brzmi jakby jednak było obrzydliwe" - zaraz ktoś zauważy. No tak, ale jest to obrzydliwe w tym samym stopniu, co filmy Quentina Tarantino. Bo gdy Art strzela do swoich ofiar, krew leje się po ekranie niczym w "Kill Bill". Kiedy ktoś dostaje kulkę z shotguna, nam ukazuje się ludzkie mięso. Ta przemoc przerysowana jest do granic możliwości. A dodajmy do tego, że cudowne efekty specjalne nie mają w sobie nic z realizmu "Piły", a przypominają raczej gumowe flaki z produkcji sygnowanych nazwiskiem Herschella Gordona Lewisa.
Terrifier 2 - śmieszny jest ten klaun
Leone rozciąga w czasie sceny przemocy, serwując nam coraz bardziej wymyślne tortury, ale jednocześnie dystansuje nas od swojej opowieści. W końcu Art jest cichy niczym Michael Myers, a jednocześnie zabawny jak Freddy Krueger. Dość wspomnieć scenę, w której przymierza okulary w sklepie z kostiumami. Nikt tu bowiem nie udaje, że ta opowieść prowadzona jest na poważnie. Na pierwszy rzut oka widać stojące za twórcami intencje: bawcie się dobrze, kiedy my będziemy polewać was krwią i pokazywać flaki.
Chociaż to dopiero druga odsłona "Terrifiera", Leone wykazuje się tu taką odwagą w prezentowaniu podszytych brutalnością absurdów, co twórcy slasherów dopiero w okolicach siódmych części swoich serii. Jeśli więc krzywiliście się, kiedy w jedynce Art rozcinał powieszoną do góry nogami dziewczynę na pół, padniecie ze śmiechu, gdy zobaczycie jak łamie rękę oskalpowanej przed chwilą ofierze. Dodajmy, że po chwili, gdy ona cała zakrwawiona czołga się do telefonu, klaun polewa ją jeszcze wybielaczem i posypuje solą. Ubaw po pachy!
O ile więc nie należycie do tych widzów, w których sceny porodu w "Rodzie smoka" wywołały traumę i nie domagacie się ostrzeżenia przed "Najszczęśliwszą dziewczyną na świecie", na pewno nie zrzygacie się podczas seansu "Terrifiera 2". Co najwyżej poczujecie ból, kiedy Art wbije nóż w krocze oddającego właśnie mocz bohatera. Przez całą resztę filmu, będziecie natomiast bawić się jak prosięta. Dlatego przygotujcie sobie co prawda torbę na wymioty, ale wsadźcie do niej popcorn.
"Terrifier 2" obejrzycie jeszcze w czasie trwającego Splat!FilmFest w Warszawie i Wrocławiu.