REKLAMA

„Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy”: 2. sezon serialu Amazona skończył z tą nudą. Recenzja serialu

Równe dwa lata czekaliśmy na premierę 2. sezonu „Władcy Pierścieni: Pierścieni Władzy” - dziwacznego, diabelnie nierównego serialu, który przyciągnął przed ekrany rzeszę widzów i wkurzył dwie trzecie z nich. Nikt rozsądny raczej nie oczekiwał, że Amazon porzuci swoją wizję i ugnie kolan przed żądaniami najbardziej ortodoksyjnych fanów J.R.R. Tolkiena - można było jednak żywić nadzieję, iż twórcy wezmą sobie do serca racjonalną krytykę i naprawią to, co w pierwszej odsłonie najbardziej uwierało. Sprawdźmy, czy tak się stało.

władca pierścieni pierścienie władzy sezon 2 recenzja opinie kiedy premiera serial amazon prime
REKLAMA

Choć długo mógłbym wymieniać przywry pierwszych odcinków „Pierścieni Władzy”, z całą pewnością nie nazwałbym ich złym serialem. Największym problemem produkcji wcale nie był jej stosunek do prozy mistrza Tolkiena - jeśli chodzi o fabułę, twórcy nie zrobili nic, co namieszałoby w oryginalnej mitologii. Jasne, skompresowali rozłożone na tysiące lat wydarzenia w czasie, dopisali sporo wątków, z których część wypadła znakomicie (Adar i narodziny Mordoru, relacja Durina z Elrondem), a o innych wolelibyśmy zapomnieć (morskie podróże Galadrieli). Ostatecznie jednak główna oś opowieści pokrywała się z oryginałem.

Spory problem stanowiła natomiast interpretacja postaci - to właśnie część z nich okazała się jedynymi przejawami profanacji. Mowa przede wszystkim (choć nie tylko) o wspomnianej wcześniej Galadrieli, która w 1. sezonie „Pierścieni” jest, wybaczcie, zwykłą idiotką, niemającą nic wspólnego z pierwowzorem. Domyślam się, że twórcom zależało na tym, by ich bohaterowie przeszli jakąś drogę i zmieniali się na przestrzeni sezonów, ale to jeszcze nie oznacza, że z najtwardszej i najbardziej charakternej kobiecej bohaterki Tolkiena należy zrobić rozkapryszoną nastolatkę. To właśnie tego typu zabiegi podsycają uprzedzenie wobec protagonistek u bardziej konserwatywnej części widowni. Prawdziwa niedźwiedzia przysługa.

1. sezon był też pełen niespójności, dziur logicznych i nienaturalnych dialogów wypełnionych ekspozycją. Dodajmy do tego niejednolite CGI (momentami prześliczne, kiedy indziej przywodzące na myśl obrzydliwie plastikowego „Hobbita” Petera Jacksona), oraz świat przedstawiony, który sprawiał wrażenie dziwnie małego... Cóż, liczba wad nie pozwalała nazwać serialu udanym, ale mocniejsze momenty uniemożliwiały mi wystawienie negatywnej oceny. Ot, przeciętniak fantasy. Niestety, biorąc pod uwagę prozę, na której bazuje, oraz wybitną filmową trylogię sprzed ponad 20 lat, która jest dla niektórych adaptacją doskonałą, trudno było oczekiwać, że zwykły przeciętniak zadowoli fanów. Osobiście bardzo cenię sobie Tolkiena, znam jego dzieła - myślę - dość dobrze (w końcu się na nich wychowałem) i marzą mi się nowe produkcje o jakości wspomnianego tryptyku Jacksona, ale potrafię też podejść do danej produkcji całkowicie indywidualnie, odrywając ją od reszty. Zapewne to głównie dzięki temu „jedynkę” obejrzałem bez bólu, a od czasu do czasu nawet przyzwoicie się bawiłem.

A teraz bawiłem się znacznie lepiej.

REKLAMA

Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy - sezon 2. Recenzja serialu Amazon Prime Video

Słowem wstępu podkreślę (a być może również uspokoję) - twórcy serialu wciąż starają się nie mieszać w kanonie, a co najwyżej do niego dopowiadać (tak, by nie zrujnować spójności świata przedstawionego i oryginalnych opowieści). Wychodzą raczej z założenia, że jeśli Tolkien o czymś tylko przebąknął, to warto to rozbudować, a jeśli czemuś stanowczo nie zaprzeczył w źródłach, to czasem można się tym pobawić. W gruncie rzeczy najbardziej sprzeczny z kanonem wciąż pozostaje czas - jak wspominałem wcześniej, twórcy ścisnęli na osi czasu serialu znacznie bardziej odległe od siebie wydarzenia z książek (czy też raczej - z dodatku do „Powrotu Króla”). Czy w czymś to przeszkadza? Nie, przeciwnie - jest to wręcz konieczne, by serialowa forma miała ręce i nogi.

Dość już jednak o tym. Z radością donoszę, że nowe „Pierścienie Władzy” naprawiają wiele błędów 1. sezonu. To koniec zapchajdziur i dłużyzn, z których nic nie wynika i których serial w żaden sposób nie wynagradza. Tempo jest zdecydowanie żwawsze - akcja przyśpieszyła (spokojnie, to nie oznacza, że teraz bez wytchnienia pędzi na złamanie karku), skrypt chętniej żongluje wątkami, zabierając nas w różne zakątki Śródziemia w konkretnym celu, pokazując interesujące (nareszcie!) poczynania protagonistów i antagonistów. Już pierwszy odcinek sprawnie absorbuje uwagę, pozwalając nam przyjąć perspektywę Nieprzyjaciela, chętnie pchając akcję naprzód i dotykając kluczowych wydarzeń, które zwiastują jeszcze większe i mroczniejsze rewelacje. A skoro przy mroku jesteśmy - nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale nowa odsłona okazuje się znacznie mroczniejsza i poważniejsza w tonie, a nawet brutalniejsza.

Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy

W ogóle wydaje mi się, że twórcy chętniej nawiązują zarówno atmosferą, jak i poszczególnymi wątkami do trylogii Tolkiena i filmów Jacksona. Nie wiem, czy to nie zbyt wiele, by zamknąć to w szufladzie z napisem „easter eggi”, bo nawiązań - pośrednich czy bezpośrednich - jest tu naprawdę. Nawet soundtrack, dopieszczony i klimatyczny, przeplata oryginalne smyczki i chórki z doniosłymi brzmieniami przypominającymi utwory Howarda Shore’a. Dodam jednak: to nie tak, że teraz twórcy w rozpaczy postawili na kserokopiarkę. To wciąż jedynie koherentne z resztą nawiązania i inspiracje (fajne inspiracje, dodam), a całość opowiada historię powrotu Saurona i powstania Pierścieni Władzy na swój sposób, zachowując swoją estetykę, przy okazji próbując też wpleść w tę historię kilka ciekawych, niejednoznacznych zagadnień, jak choćby kwestię oddzielenia twórcy od jego dzieła.

Można jednak narzekać, że w tym, co widzimy, brakuje czegoś prawdziwie odświeżającego, nowego. Osobiście lubię odważne decyzje kreatywne, które wprowadzają trochę powietrza do produkcji - 2. sezon „Pierścieni Władzy” nie męczy wprawdzie nieustannym poczuciem wtórności, ale i niczym nie zaskakuje. Jakkolwiek ortodoksyjni fani raczej nie lubią niespodzianek i wolą wierne ogrywanie znanych melodii, tak osobiście jestem zdania, że biorąc jakąś historię na warsztat po raz kolejny warto zrobić z nią coś ciekawego.

Czytaj więcej o "Władcy Pierścieni" w Spider's Web:

Wspominałem o żonglowaniu wątkami - w 1. sezonie również go nie brakowało, jednak trudno było pozbyć się wrażenia dziwnej przypadkowości; tego, że wcale nie łączy ich jedna, złożona opowieść. Fabuła zdawała się zresztą schodzić na dalszy plan - ważniejsze było skakanie od jednej legendarnej miejscówki Sródziemia do innej i powtarzanie prób onieśmielenia widza widokami. Tym razem czujemy, jak wszystko się ze sobą łączy, choćby tylko cieniutką nicią. Nikt nie mydli nam oczu krajobrazami (choć te prezentują się znacznie lepiej; mniej tu plastikowego fałszu, więcej kreatywności - i chyba też nieco więcej prawdziwych pejzaży), które nieudolnie tamują narracyjną pustkę. Akcja przyśpiesza, bo i więcej się dzieje; opowieść zgęstniała i z miejsca stała się bardziej interesująca. Nie jest to, rzecz jasna, złożone i szalenie ambitne dzieło scenopisarskie - to wciąż klasyczne fantasy, po prostu w bardziej jakościowym wydaniu. Co zaś się tyczy wspomnianej wcześniej estetyki - ta nie uległa większej zmianie, choć nie można powiedzieć, by scenografia i stroje wyglądały biednie. Widzowie, którzy są zwolennikami bardziej surowego stylu trylogii Jacksona, i tym razem nie będą zadowoleni - serial obrał swoją wizualną ścieżkę i konsekwentnie się jej trzyma, jednak ekipa dokłada starań, by to wszystko prezentowało się jak najlepiej - czasem atrakcyjnie, czasem, gdy trzeba, odrażająco. Jeśli zaś chodzi o bitwy, cóż, to blockbusterowy poziom, którego w telewizji rzadko doświadczamy.

2. sezon „Pierścieni Władzy” sprawia, że przejażdżka po ikonicznym kontynencie Ardy jest znacznie bardziej satysfakcjonująca i emocjonująca oraz niewątpliwie milsza dla oka. Wątpię jednak, by przekonała tych skrajnie wrogich lub zniechęconych, którzy postawili na produkcji krzyżyk już dwa lata temu (albo jeszcze przed premierą). Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z zauważalnym skokiem narracyjnej jakości, który sprawia, że produkcja wyrosła na naprawdę solidny serial fantasy. Śmiem twierdzić, że jest to jeden z lepszych odcinkowych tytułów w swoim gatunku... choć konkurencja nie jest zbyt imponująca. A przed nami kilka tygodni omawiania produkcji - bo tajemnic i zagadek do rozwiązania nie zabraknie.

2. sezon serialu „Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy” wpadnie na Amazon Prime Video już 29 sierpnia. 

REKLAMA
"Pierścienie Władzy" obejrzysz tutaj:
Prime Video
Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy
Prime Video
  • Tytuł serialu: Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy
  • Lata emisji: 2022-
  • Liczba sezonów: 2
  • Twórca: Patrick McKay, John D. Payne
  • Aktorzy: Morfydd Clark, Charlie Vickers, Markella Kavenagh, Daniel Weyman
  • Nasza ocena: 7
  • Ocena IMDB: 6,9
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA