REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Awakened – bierzemy pod lupę pierwsze duże DLC do Dead Space 3

Awakened miało być powrotem do korzeni serii, która pierwotnie straszyła, nie produkowała hurtowo wybuchy. Już sam fakt płacenia ekstra za coś, co od początku powinno być w grze, nie przypadł mi do gustu. „Przebudzonemu” postanowiłem jednak dać szansę. Czas w pełni stracony.

28.03.2013
21:30
Awakened – bierzemy pod lupę pierwsze duże DLC do Dead Space 3
REKLAMA
REKLAMA

[+] KONTYNUACJA OPOWIEŚCI

awa2

Za bezapelacyjny plus pierwszego DLC bez wątpienia trzeba uznać kontynuowanie historii poznanej w Dead Space 3. Grając w „Przebudzonego” poznajemy dalsze wydarzenia z życia kosmicznego inżyniera. Płatna zawartość odpowiada na pytanie, co stało się bezpośrednio po napisach końcowych. Uwielbiam tego typu rozwiązania. Nigdy nie przepadałem za dodatkowym contentem, który zmuszał mnie do ponownego przechodzenia gry, aby poznać nowinki, jakie wprowadzili twórcy. EA zdaje się ostatnio iść dobrym tropem. Podobny manewr został zastosowany w przypadku DLC Cytadela do trzeciego Mass Effect, będącym kapitalnym dodatkiem do trylogii.

[+] WITAMY W PSYCHIATRYKU

awa5

Główną, o ile nie jedyną siłą „Przebudzonego” są urojenia dwójki głównych bohaterów, które pogłębiają się wraz z rozwojem sytuacji. O ile majaki, które zmuszają nas do walki z „przerażającymi” wynaturzeniami wypadają średnio (ot, na ekran nakłada się pomarańczowy, lekko wykrzywiający percepcję filtr, a my po prostu robimy swoje) o tyle bardziej klimatyczne scenki zapadają w pamięć. Rewelacyjny był zwłaszcza pomysł na skłócenie ze sobą Issaca i Carvera, który doprowadza do jednego z najciekawszych, o ile nie najciekawszego starcia w serii. Cienka granica między tym, co prawdzie, a tym, co szepce w głowach bohaterom, została wzbogacona o odpowiednio klimatyczną muzykę. To naprawdę miła odmiana, posłuchać w Dead Space pianina i cymbałków, ale nie za to płacę prawie 30 złotych (cena na Origin).

[-] DLC BŁYSKAWICZNE

awa3

Wydaje je na bogatą zawartość dodatkową, z czym Awakened ma ewidentne problemy. DLC przeszedłem w godzinę i 20 minut. Od tego czasu trzeba odjąć wyjście na papierosa i moment, w którym twórcy zmuszają nas do rozwiązania średnio ciekawej zagadki, zamykając gracza na paręnaście minut w ogromnym pomieszczeniu bez grawitacji. Ledwo ponad godzina wystarczyła na wchłonięcie wszystkich nowości. Gdy zobaczyłem napisy końcowe, czułem satysfakcję, z dwóch powodów. Po pierwsze, potwierdziły się moje przypuszczenia, że zawartość Awakened nie będzie należała do zbyt bogatych. Po drugie – w końcu koniec. Zabawa z DLC nie dostarczyła mi praktycznie żadnej frajdy. Więcej, „Przebudzony” jest słabszy i mniej klimatyczny od „podstawki”, na którą bardzo kręciłem nosem. Panie i panowie z EA, rozstawienie czerwonych świeczek w każdym kącie kosmicznego wahadłowca nie oznacza, że gracze nagle zaczną się bać.

[-] NOWE = GORSZE

Żadna z nowości zawartych w Awakened nie przypadła mi do gustu. Wydawca przy okazji premiery DLC zapowiadał, że to „najbardziej niepokojące treści, jakie pojawią się w uniwersum Dead Space”. Kolejny pusty slogan. „Niepokojącymi treściami” okazali się nowi przeciwnicy, w tym niesamowicie irytujące, rozwrzeszczane „dzieciaki”, które napierają na głównego bohatera w sporych liczbach, przyprawiając swoimi rykami o frustrację. W „nowych” lokacjach byliśmy już wcześniej, podczas grania w podstawową wersję gry, po prostu zostały inaczej udekorowane.

[-] HORROR PILNIE POSZUKIWANY

awa6
REKLAMA

Zaczynamy na planecie Tau Volantis, gdzie skończyliśmy przygodę z Dead Space 3. Od samego początku rzuca się na nas chmara przeciwników, nowych i starych, giwera idzie w ruch, wszędzie jest pełno flaków i kończyn, po prostu wymieszanie z przemieszaniem. Klimat, tia? Druga część DLC odgrywa się na kosmicznym wahadłowcu. To tutaj w zamierzeniach twórców powinniśmy robić w portki ze strachu. Poza znośnymi momentami, sztuk dwie, elementy horroru nie tylko nie dorastają do pięt części pierwszej, ale nawet samemu Dead Space 3. Narzędzia, którymi posłużyli się twórcy, aby przyprawić nas o zawał, są tak szablonowe, przewidywalne i nieciekawe, że to nie przeszłoby już parę lat temu, jako element znacznie mniej napompowanego tytułu. No bo który z dzisiejszych graczy, przyzwyczajonych do epatowania przemocą, przestraszyłby się człowieka, który z workiem na głowie i tasakiem w ręku ściga nas po korytarzach? Kto przeżył Piramidogłowego z Silent Hill, przeżył w tej materii już wszystko.

Podsumowując, mamy do czynienia z zawartością krótką, daleką od dobrego interaktywnego horroru. Nowe elementy zaimplementowane przez twórców nie zdają egzaminu. „Przebudzonego” polecam tylko tym, którzy chcą zobaczyć głównego bohatera w nowej sytuacji, ze szwankującym rozumiem i zmysłami, które płatająca figla. Wszyscy inni Awakened mogą sobie spokojnie odpuścić, nic nie tracąc. Wnioskując pod zakończeniu, DLC może być pomostem między trzecią a czwartą odsłoną. Pomostem zupełnie zbędnym i nic nie wnoszącym do serii. Nie straszy, nie zachwyca i rozczarowuje. Nie tego się spodziewałem po wydaniu rewelacyjnej Cytadeli. Trzydzieści złotych zostawiamy w portfelu.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA