„Spider-Man: przyjazny pająk z sąsiedztwa” to animowany serial będący nową wersją przygód jednego z najpopularniejszych superbohaterów Marvela. Produkcja pod koniec stycznia zadebiutuje na Disney+, ale choć do premiery tytułu zostało jeszcze kilka tygodni, przez internet - zwłaszcza zachodni - już teraz przetacza się związana z nią burza.
Nietrudno domyślić się, co ją wywołało, prawda? Ale po kolei. „Spider-Man: przyjazny pająk z sąsiedztwa” („Your Friendly Neighborhood Spider-Man”) to najnowszy serial animowany Marvela, który skupia się właśnie na Peterze Parkerze. Poprzeczka produkcji o Pajączku - zwłaszcza wziąwszy pod uwagę ostatnie animowane filmy - zawieszona jest wysoko, nie dziwią zatem raczej wysokie oczekiwania fanów. Ci byli nastawieni do nowego tytułu raczej optymistycznie, a jednak pierwszy oficjalny zwiastun, który trafił do sieci pod koniec 2024 r., wywołał bardzo, bardzo mieszane reakcje.
Powody? Część internautów krytykuje płaski, niezbyt wyszukany, „retro” styl animacji (który z założenia miał oddać hołd oryginalnym komiksom), inni narzekają na przetwarzanie wielokrotnie już ogrywanych wątków, kolejni woleliby dostać reaktywację kultowego „The Animated Series”, dostaje się też mocno żartobliwemu (czy wręcz głupkowatemu) tonowi. Jeszcze innych wkurza aktualizowanie ich - nie tylko o bardziej współczesne trendy czy żargon, ale i o zupełnie nowe wizualizacje części postaci.
Spider-Man: przyjazny pająk z sąsiedztwa - internauci atakują, Marvel wyłącza komentarze pod zwiastunem
„Spider-Man: przyjazny pająk z sąsiedztwa” to produkcja niezależna - niezwiązana ani z MCU, ani z żadną z dotychczasowych kreskówek. Twórcy zmodyfikowali tu część bazowo związanych z postacią wątków: i tak na przykład Peter zostaje tu ugryziony przez pająka z innego wymiaru, a to oznacza, że elementy multiwersum są wpisane w grunt tej historii. Pomijając fakt, że częściowo odrywa to postać od jej korzeni, to fakt maltretowania koncepcji multiwersum w komiksowych filmach i serialach sprawia, że widzowie zdążyli się już nim zmęczyć.
Wyprodukowany przez Marvel Animation i Polygon Pictures koncentruje się zatem na początkach Petera Parkera w roli Spider-Mana, ale z pewnym twistem: akcja rozgrywa się w alternatywnym wszechświecie, w którym to Norman Osborn, a nie Tony Stark zostaje mentorem młodego Pajączka. Osobiście nie mam z tym problemu - przeciwnie, przedstawienie nam alternatywnej wersji młodego herosa zwiększa twórczą swobodę. Chętnie prześledzę zupełnie nowe losy znanych bohaterów, bo ileż razy można tłuc to samo.
Osadzenie akcji w alternatywnej rzeczywistości pozwala też na stworzenie wariacji - również wizualnych - towarzyszy i antagonistów Parkera. Wydawać by się mogło, że tym razem, gdy wszelakie modyfikacje są w pełni usprawiedliwione (jak wiemy, postacie mogą znacząco różnić się od siebie w zależności od ścieżki uniwersum ), stękania w reakcji na zmianę koloru skóry nie będą tak głośne. A jednak są.
Nie brakuje, niestety, głosów oburzenia, że Harry i Norman Osbornowie czy Flash Thompson są teraz postaciami czarnoskórymi, granymi przez czarnoskórych aktorów. Tego typu zmiany, usprawiedliwione w ramach niekanonicznej dla MCU „wariacji”, zupełnie nowej wersji mitu Spider-Mana z jednego z nieskończonej liczby alternatywnych uniwersów, dały podłoże do oskarżeń o wokeizm. Te zaś już dawno nie były tak niedorzeczne i męczące. Z drugiej strony: udowadniają bardziej niż zazwyczaj, że w całej tej furii chodzi tylko o jedno - i nie jest to rzekoma walka o „odpolitycznienie” dzieł kultury.
Marvel Entertainment wyłączyło już komentarze pod swoim zwiastunem. Premiera serialu odbędzie się 29 stycznia w Disney+.
Czytaj więcej:
- Tom Holland opowiedział o pracy z Zendayą. Aktor nie ma wątpliwości: "Oni to uwielbiają"
- Czy Zielony Goblin wróci do "Spider-Mana 4"? Willem Dafoe rozwiewa wątpliwości
- Tom Hardy jako Venom ma powrócić w "Spider-Manie 4". Czy Sony właśnie się wygadało?
- Kim u licha jest ten cały Knull z „Venoma 3” i co ma wspólnego z „Secret Wars”?
- "Spider-Man 4": znamy datę premiery. Film zadebiutuje szybciej niż myśleliśmy