Wchodzący do polskich kin "The Brutalist" trwa 215 minut (3 godziny 35 minut). To długo, wręcz za długo. Na szczęście twórcy filmu zdają sobie z tego sprawę, dzięki czemu w trakcie seansu publiczność może liczyć na przerwę.
W zamierzchłych czasach kinowe filmy, których metraż był dłuższy, niż podpowiadałby zdrowy rozsądek, wyświetlano z przerwami. Za ostatnią dużą produkcję z antraktem w trakcie seansu (przynajmniej w USA) wskazuje się "Gandhiego" z 1982 roku. Trwał on 191 minut, czyli niewiele więcej od "Oppenheimera" (180 min) i nieco mniej od "Czasu krwawego Księżyca" (206 min). W przypadku tytułów sprzed dwóch lat nie mogliśmy jednak liczyć na żadną chwilę wytchnienia. Ba! Nie przejmując się dobrym samopoczuciem widzów, ich twórcy nie chcieli nawet słyszeć o czymś takim. Osoby stojące za "The Brutalist" wyszły natomiast z zupełnie innego założenia.
"The Brutalist" opowiada historię wizjonerskiego architekta Laszlo Totha, który przybywa do Stanów Zjednoczonych, aby odbudować swoje życie, swoją pracę i małżeństwo, po tym jak w czasie wojny został zmuszony do rozstania się z Erzsebet. W nowym kraju osiedla się w Pensylwanii, gdzie bogaty i wybitny przemysłowiec dostrzega jego talent. Władza i dziedzictwo mają jednak swoją cenę. W główną rolę wciela się Adrien Brody, a prócz niego w filmie występują jeszcze m.in. Felicity Jones, Guy Pearce, Joe Alwyn, Raffey Cassidy, Stacy Martin oraz Isaach De Bankhole i Alessandro Nivola.
The Brutalist - przerwa w trakcie seansu
"The Brutalist" na podstawie scenariusza napisanego wraz z Moną Fastvold zrealizował Brady Corbet. Jego film już został obsypany nagrodami (m.in. podczas MFF w Wenecji), a niedługo zawalczy o Złote Globy. Prawdopodobnie będzie też mocnym kandydatem do wielu Oscarów. Wydaje się więc jednym z kinowych wydarzeń roku. O ile dla wytrawnych kinomanów jego czas trwania nie powinien być problemem, o tyle 215 minutowy metraż może odstręczać zwykłych widzów. Twórcy to przewidzieli, dlatego podzielili produkcję na dwa akty.
Pierwsza część "The Brutalist" zatytułowana jest "Tajemnica przyjazdu 1947 – 1952", a druga - "Surowa esencja piękna 1953-1960". Pomiędzy nimi wtłoczono 15 minut przerwy, w trakcie której na ekranie wyświetlany jest zegar odliczający czas do jej końca. Sam Brady Corbet tłumaczył w wywiadzie dla Variety, że bardzo mu się ten pomysł podoba, bo "daje wszystkim czas, aby się zresetować i nie stresować się przegapieniem sceny w razie potrzeby wyjścia do toalety, co jest uzasadnioną obawą w trakcie dłuższych seansów".
Polski dystrybutor "The Brutalist" podkreśla w informacji prasowej, że przerwa jest integralną częścią filmu. Należy się jej spodziewać dokładnie po 100 minutach seansu. Produkcja trafi na ekrany naszych kin 31 stycznia, ale wcześniej można ją złapać na pokazach przedpremierowych w następujących kinach:
- Gdańsk Kino Spektrum 6 stycznia
- Katowice Kino Kosmos 5 stycznia
- Katowice Kino Światowid 6 stycznia
- Kraków Kino Mikro 5 stycznia
- Kraków Kino Pod Baranami 6 stycznia
- Łódź Kino Charlie 3 i 5 stycznia
- Poznań Kino Muza 6 stycznia
- Poznań Kino Pałacowe 6 stycznia
- Warszawa Kinoteka 6 stycznia
- Warszawa NoveKino Atlantic 6 stycznia
- Warszawa NoveKino Wisła 6 stycznia
- Wrocław Kino DCF 5 stycznia
- Wrocław Kino Nowe Horyzonty 6 stycznia
Więcej o filmach poczytasz na Spider's Web: