HBO Max skasowało kontynuację kultowego "Batmana". Serwis zmierza w stronę katastrofy
Szef Warner Bros. Discovery poszedł na otwartą wojnę z całym środowiskiem animacji i (wszystko na to wskazuje) z własnym serwisem VOD. HBO Max traci kolejne produkcje i na własne życzenie pozbywa się produkcji, które zainteresują dorosłych i dzieci. Najnowszą ofiarą okazał się "Batman: Caped Crusader", czyli nadchodzący serial od twórców tegorocznego "Batmana" i kultowej animacji z lat 90.
Nadawany w latach 1992-95 "Batman" jest do dzisiaj uznawany za jeden z najlepszych seriali superbohaterskich i jednocześnie jedną z najlepszych animacji w historii. Dlatego właśnie wielu z nas trudno wyjść z szoku na wieść, że Warner Bros. Discovery wyrzuciło kontynuację takiego hitu do kosza. To naprawdę nie jest byle informacja. Wielu najwierniejszych fanów Mrocznego Rycerza mogłoby nigdy o nim nie usłyszeć, gdyby nie animowany "Batman". W dodatku nad "Batman: Caped Crusader" pracowali mózg oryginalnej serii Bruce Timm i Matt Reeves, reżyser filmowego "Batmana" z tego roku.
Jakim cudem ktoś mógłby zrezygnować z takiego duetu? Przecież zainteresowanie tego typu produkcjami jest teraz ogromne, o czym świadczy też szał wokół "X-Men '97". Disney jakoś widział sens w kontynuowaniu swojej kultowej animacji, a przecież finansowy zysk zawsze jest dla tej wytwórni priorytetem.
Jeżeli cała sytuacja wydaje się wam absurdalna, to poczekajcie aż usłyszycie więcej. Według informacji portalu Variety Warner Bros. Discovery nie tylko nie chce "Batman: Caped Crusader" na swojej platformie, ale woli... odsprzedać produkcję swoim konkurentom. Tak, dobrze usłyszeliście. Nie chcą Batmana na HBO Max i wolą go oddać innej stacji lub serwisowi streamingowemu. Batmana, swojego najpopularniejszego bohatera i największą markę.
Batman: Caped Crusader nie trafi na HBO Max. Czemu?
Skasowanie "Batman Caped Crusader" to część większej czystki mającej obecnie miejsce w szeregach Warner Bros. Discovery. Nowy szef firmy od miesięcy prowadzi tam politykę ostrych oszczędności, która w ostatnim czasie przekroczyła granice racjonalnego działania i pikuje ostro w stronę absurdu. Punktem krytycznym okazało się skasowanie niemal gotowej "Batgirl", po którym opinia społeczna zaczęła powszechnie protestować przeciw nowej strategii.
Reżyserzy filmu dowiedzieli się o całej sprawie w trakcie wesela jednego z nich, a gdy potem próbowali odzyskać film z serwerów WB, to już go tam nie zastali. Jak podaje The Direct, Bilall Fallah i Adil El Arbi byli tak zdesperowani, że próbowali nawet nagrać produkcję smatfonem bezpośrednio z komputerowego ekranu. Nie udało się im nawet tyle. Zostali więc bez choćby jednego ujęcia tytułowej bohaterki czy Michaela Keatona znów w roli Batmana.
Szefowie Warner Bros. Discovery najwidoczniej nie znoszą dzieci.
Liczba kasowanych i najzwyczajniej w świecie usuwanych z platformy produkcji jest jednak znacznie dłuższa. Doszliśmy do sytuacji, gdy Warner Bros. Discovery pozbywa się już obecnych na HBO Max tytułów i to bez żadnego wyraźnego powodu. Głównie chodzi o animacje i programy dla dzieci. Szefostwo korporacji najwyraźniej uznało, że zupełnie nie warto inwestować w najmłodsze pokolenia i ich przywiązanie do marek należących do Warnera. Wiem, dla mnie to też brzmi idiotycznie, ale dla podobnego zachowania nie ma racjonalnego wytłumaczenia. Poza oczywiście krótkoterminowymi oszczędnościami.
"Batman: Caped Crusader" to jedna sześciu animowanych produkcji, których HBO Max pozbyło się w tym rzucie. Na platformę nie trafią też "Merry Little Batman", "The Day the Earth Blew Up: A Looney Tunes Movie", "Bye Bye Bunny: A Looney Tunes Musical", "Did I Do That to The Holidays: A Steve Urkel Story" i film z bohaterami serii "Niesamowity świat Gumballa".
Gilotyna wcześniej zawisła zaś nad takimi tytułami jak "Close Enough", "Aquaman: King of Atlantis", "Young Justice" czy "Pociąg do nieskończoności". Gdyby chodziło tylko o skasowanie istniejących produkcji, to można by taką decyzję jeszcze zrozumieć. Ale HBO Max aktywnie eliminuje je ze swojej biblioteki, na co autor "Pociągu do nieskończoności" kpiąco zareagował na swoim Twitterze.
Dlaczego HBO Max kasuje popularne seriale i usuwa je z biblioteki? Kasa, misiu, kasa.
Kulisy ostatnich zdarzeń Owen Dennis przedstawił na swoim blogu, zaznaczając jednocześnie, że nie wszystkie szczegóły są mu znane. A niektóre decyzje zaskoczyły go i jego kolegów po fachu równie mocno jak fanów ich produkcji. "Batgirl" i sequel "Scooby'ego Doo" zostały wstrzymane przed premierą przez Warner Bros. Discovery, by firma mogła odpisać sobie poniesione w związku z nimi koszty od podatku. W przypadku obecnej czystki animacji powód jest nieco inny, ale znów chodzi o kasę.
Warner nie chce bowiem płacić wymaganych opłat, które animatorzy, artyści i aktorzy dubbingowi otrzymują, dopóki produkcja znajduje się w serwisie. Te pieniądze nie idą na indywidualne konta, lecz trafiają do związku i są przeznaczane na ubezpieczenie zdrowotne dla jego członków. Według raportu przygotowanego przez CNBS w ten sposób Warner Bros. Discovery zaoszczędzi kilkadziesiąt milionów dolarów. Co w kontekście poszukiwania oszczędności sięgających 3 mld wydaje się kroplą w morzu potrzeb.
Firma twierdzi przy tym, że skasowane produkcje były "nieregularnie oglądane", co Dennis kontestuje. Jego zdaniem HBO Max nie podzieliło się żadnymi oficjalnymi danymi, a np. na platformie iTunes jego serial animowany notorycznie trafiał do TOP 5 produkcji dla dzieci i TOP 20 ogółem. Sprzeciw wobec obecnych działań miało też zgłaszać Cartoon Network, które obawia się nadszarpnięcia więzi z twórcami. Strategii przewodzą jednak ludzie z Discovery, którzy na podobne sentymenty w ogóle się nie oglądają.
HBO Max chyba bardzo chce pozostać serwisem, którego subskrypcję wszyscy kasują po obejrzeniu "Rodu Smoka".
Przykro patrzeć na to, co dzieje się obecnie z serwisem, który dla wielu polskich widzów (mnie nie wyłączając) jeszcze rok temu zapowiadał się na najlepszą usługę na rynku VOD. Zwłaszcza w momencie, gdy przecież święci swój triumf związany z premierą "Rodu Smoka". Pytanie tylko, co stanie się z tymi milionami widzów, gdy końca dobiegnie 1. sezon produkcji fantasy. Czy pozostaną wierni HBO Max? Chyba nie będą mieli nawet po co.
Firma bardzo skutecznie popsuła fanom animacji radość na myśl o 6. sezonie "Ricka i Morty'ego". Jak tu cieszyć się z tego tytułu, gdy wszędzie dookoła ta dziedzina sztuki jest traktowana po macoszemu? Jestem przekonany, że z czasem odbije się to negatywnie na HBO Max. Warner Bros. Discovery najwidoczniej nie ma problemu z tym, żeby stać się oczach świata synonimem korporacyjnej chciwości i zaślepienia. Ich tegoroczne postępowanie nie zostanie jednak tak łatwo zapomniane. Ani przez branżę, ani przez wielbicieli animacji i zwyczajnych widzów.