Najlepsze seriale o superbohaterach obejrzycie np. na Amazon Prime Video. Sprawdźcie naszą listę najciekawszych super bohaterskich tytułów.
Ostatni weekend upłynął wielu fanom Marvela na wspominkach dotyczących kultowego serialu „Spider-Man”. Produkcja posłużyła jako baza dla fantastycznej przeróbki zwiastuna „Spider-Man: Bez drogi do domu”. A przecież w poprzednich trzech dekadach równie udanych animowanych serialu superbohaterskich było znacznie więcej.
Animowany fanowski zwiastun „Spider-Man: Bez drogi do domu” w ciągu zaledwie czterech dni od premiery doczekał się już 2,3 mln wyświetleń na YouTubie (a obecnie liczy ponad 4,5 mln). Duża w tym zasługa jego twórców, ale z pewnością nie mielibyśmy do czynienia z równie gorącym i pozytywnym odbiorem, gdyby nie olbrzymie przywiązanie do seriali Marvela z lat 90. To właśnie wówczas widzowie spotkali się z pierwszym połączonym uniwersum bohaterów Domu Pomysłów. A przecież podobną próbę wcześniej podjęło też DC, które dzięki serialom takim jak „Batman”, „Superman” czy „Batman przyszłości” podbiło wyobraźnię milionów dzieci na całym świecie.
Najlepsze seriale animowane o superbohaterach
Widzowie wszystkich tych treści dzisiaj stanowią forpocztę fandomu i w większości przypadków wspominają je niezwykle ciepło. Nie ma w tym jednak żadnego przypadku. Bo choć na przełomie wieków filmy superbohaterskie przeżywały rozmaite wzloty i upadki, to akurat animowane seriale utrzymywały w większości stały, bardzo wysoki poziom. Nie wszyscy współcześni fani Marvela i DC miały jednak z nimi styczność w trakcie okresu dojrzewania, a wbrew pozorom większość z nich wcale się źle nie zestarzała. Polecamy wybór tych najlepszych seriali super bohaterskich znanych z komiksów:
Batman (1992-1995)
Olbrzymi wybór świetnych superbohaterskich seriali z lat 90. i kolejnej dekady to w dużej mierze zasługa dwóch seriali. Pierwszym z nich był „Batman” uznawany obecnie za niepodważalny telewizyjny klasyk. Produkcja koncentruje się na życiu Bruce'a Wayne'a w pierwszych latach jego podwójnej działalności w Gotham. Produkcja Warner Bros. Animation do dzisiaj wyróżnia się niepodrabialnym wizualnym stylem, dojrzałym podejściem do swoich bohaterów i świetną grą aktorską. To właśnie dzięki „Batmanowi” aktorzy Kevin Conroy i Mark Hamill po raz pierwszy mieli okazję wcielić się w role Mrocznego Rycerza i Jokera.
X-Men (1992-1997)
Zaledwie półtora miesiąca po premierze „Batmana” Marvel wypuścił swoją produkcję, która również zapoczątkowała łączone uniwersum. „X-Men” było zupełnie innym serialem od najpoważniejszego konkurenta, ale równie udanym. Gdzie „Batman” sięgał po kulturę wyższą, tam „X-Men” z olbrzymią przyjemnością zagłębiał się w komiksowe szaleństwo. Doprowadziło to do narodzin animacji, która nie tylko zdołała na prawie 20 lat ugruntować uczniów Profesora X jako najważniejszą superbohaterską grupę Marvela, ale też rozbudziła apetyty na więcej facetów w rajtuzach. Najlepiej o jakości "X-Men" i odczuwanym do dzisiaj uwielbieniu wobec produkcji świadczy fakt, że Marvel niedawno ogłosił powstanie nowego sezonu pt. "X-Men '97".
Spider-Man (1994-1998)
Fani Marvela do dzisiaj toczą spory na temat tego, który z dwóch seriali wydawnictwa stał na wyższym poziomie. Niektórzy wolą nieskrępowanie „X-Menów”, a inni stawiają raczej na emocjonalną podróż Spider-Mana. Żaden z tych wyborów nie jest niewłaściwy, ale osobiście wręczyłbym palmę pierwszeństwa młodszej z produkcji. Animowany „Spider-Man” wyciąga wszystko co najlepsze z kultowych komiksów o Peterze Parkerze, a w dodatku osadza tego bohatera bardzo umiejętnie wewnątrz większego superbohaterskiego świata.
Oglądanie odcinków tej serii nadal sprawia olbrzymią satysfakcję i pozwala na wgłębienie się w komiksową rzeczywistość lepiej niż jakikolwiek film MCU. Czasami dochodzi do tego przesadnie rozentuzjazmowane aktorstwo, ale memiczny potencjał „Spider-Mana” też warto doceniać. Zresztą wszystkie te elementy wspólnie sprawiają, że zrobienie parodii zwiastuna „Spider-Man: Bez drogi do domu” ze scen animacji było tak łatwe.
Kleszcz (1994-1997)
Poniższa lista została siłą rzeczy zdominowana przez produkcje z bohaterami Marvela i DC, ale znajdziemy tu też kilka rodzynków od innych komiksowych wydawnictw. Jednym z nich jest serial „Kleszcz”. Ta kultowa adaptacja satyrycznej serii o nierozgarniętym superbohaterze i jego tchórzliwym pomocniku powstała zresztą na fali wcześniejszych produkcji wielkiej dwójki. Siłą „Kleszcza” od początku było to, że spisywał się świetnie i jako odjazdowa parodia, i szczera opowieść o ludziach chcących czynić dobro. Nikt tutaj nie nabijał się z superbohaterów dla samego aktu wyśmiewania popularnego trendu. Twórcy „Kleszcza” potrafili sprawić, że widzowie zaśmiewali się do łez z obecnych w gatunku idiotyzmów, ale jednocześnie nadal zależało im na Kleszczu i Arturze.
The Incredible Hulk (1996-1997)
Po sukcesie seriali „X-Men” i „Spider-Man” było oczywistością, że Marvel pójdzie za ciosem. Produkcje o kolejnych superbohaterach nie stały jednak na równie wysokim piedestale. Spośród nich wszystkich najlepszy dosyć niespodziewanie był zaś „The Incredible Hulk”. Produkcja dała fanom tej postaci to, czego nigdy wcześniej i później nie dostali na ekranie, czyli tragizm Hulka. Nadawany w latach 1996-97 serial opowiadał bowiem o człowieku zmuszonym do ciągłej ucieczki, niby wszechpotężnym a mimo wszystko zagonionym w ślepy zaułek. W zbudowanym niemal całkowicie na dowcipach Marvel Cinematic Universe zapewne nie dostaniemy nigdy podobnej historii o Hulku, więc tym bardziej warto docenić tę animację.
Batman przyszłości (1999-2001)
„Batman przyszłości” to doskonały przykład na to, że wielcy artyści są czasem w stanie zrobić coś z niczego. Za narodzinami tego fenomenalnego cyberpunkowego serialu kryje się bowiem przepis na istną katastrofę. Po siedmiu latach nadawania „Batmana” i „The New Batman Adventures” pomysłodawcy DCAU chcieli bowiem spróbować czegoś nowego. Ku ich zaskoczeniu Warner Bros. wyszedł zaś z propozycją animacji o nastoletnim Brusie Waynie. Nikt przy zdrowych zmysłach nie chciał podobnej produkcji, ale szefowie wytwórni uważali, że coś takiego bardziej spodoba się młodzieżowej widowni.
Odpowiedzialny za DCAU Bruce Timm ostatecznie postanowił wykorzystać podobny koncept, ale przerobić go na własną modłę. Bruce Wayne został tu przedstawiony nie jako nastolatek, a zgorzkniały starzec, który pełni rolę mentora dla nowego Batmana. Pomysł okazał się absolutnie fenomenalny. Widzowie dostali superbohaterski serial łączący w sobie elementy teen drama, cyberpunku i neo-noir. Inspirowany takimi klasykami jak „Akira” czy „Ghost in the Shell”, a jednocześnie wciąż zanurzony w przeszłości Mrocznego Rycerza.
X-Men: Ewolucja (2000-2003)
Serial „X-Men” korzystał garściami z komiksowej estetyki lat 80., przez co na początku XXI wieku trącił już trochę myszką. Marvel postanowił więc uwspółcześnić swoją najsłynniejszą grupę, do czego miały służyć film Bryana Singera i nowy serial „X-Men: Ewolucja”. Obie produkcje spełniły pokładane w nich nadzieje, ale licząca trzy sezony animowana seria była nawet lepsza. To z jednej strony całkiem wiarygodna opowieść o szkolnych dramatach, nietolerancji i dojrzewaniu, a z drugiej rozbudowana komiksowa epopeja z udziałem wszystkich najważniejszych wrogów X-Menów. Co ciekawe, podobnie jak Harley Quinn wymyślono na potrzeby „Batmana”, tak w „X-Men: Ewolucja” zadebiutowała X23, czyli Laura Kinney.
Liga Sprawiedliwych i Liga Sprawiedliwych bez granic (2001-2006)
„Ligę Sprawiedliwych” i „Ligę Sprawiedliwych bez granic” teoretycznie należałoby rozbić na dwa osobne wpisy, ale w gruncie rzeczy mowa o tytułach bezpośrednio ze sobą powiązanych. Opowieść o narodzinach Ligi Sprawiedliwości, jej późniejszych zmaganiach, rozpadowi i ponownej odbudowie w jeszcze większym rozmiarze to absolutny szczyt DCAU.
Udało się tutaj połączyć niezwykle osobiste historie z ekscytującą akcją, wielkim światem i komiksową estetyką. Dla wielu z nas trio Batman, Superman i Wonder Woman po wsze czasy będzie się kojarzyć z tymi dwoma animowanymi serialami a nie ze Snyderverse. Zresztą w „Lidze Sprawiedliwych bez granic” dostaliśmy też najlepszy Legion samobójców w historii, więc coś jest na rzeczy.
Młodzi Tytani (2003-2007)
„Młodzi Tytani” to serial-fenomen, który narodził się na fali popularności japońskich animacji. Twórcy produkcji poświęconej grupie młodych bohaterów pod dowództwem Robina oparli swój styl na tamtejszej estetyce i wyszło im to doprawdy doskonale. „Młodzi Tytani” nie byli aż tak wierni komiksowemu stylowi jak wczesne seriale Marvela, ani nie uderzali w niemalże operową wielkość jak „Liga Sprawiedliwych”.
To był serial dla nieco młodszej widowni, często trochę niemądry, bardziej komediowy niż pełen powagi (choć zdarzały się w nim momenty wzruszeń). Część fanów DC krytykowała takie podejście, ale z perspektywy czasu można powiedzieć, że to był dobry wybór. Bo nietypowa estetyka i inne podejście do opowiadanych historii sprawiły, że „Młodzi Tytani” do dzisiaj wyróżniają się z tłumu podobnych produkcji.
The Spectacular Spider-Man (2008-2009)
„The Spectacular Spider-Man” to najlepsza adaptacja Człowieka-Pająka w historii kina i telewizji. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Animowana produkcja nadawana w latach 2008-09 sprowadziła historię swojego bohatera z powrotem do jej sedna. Bohaterami są tutaj na równi Peter Parker i jego alter ego, a nastoletnie problemy mają równie wielkie znaczenie co pojedynek z nowym superzłoczyńcą. Gregowi Weismanowi i Victorowi Cookowi udało się odnaleźć w Pajęczaku jego uniwersalność, swobodę, humor i prawdziwość. Czyli wszystko to, co miał w pierwszych komiksach autorstwa Stana Lee.
A ponieważ dołożyli do tego fenomenalną historię o dorastaniu i zmieniającej się przestępczości w Nowym Jorku, to efekt finalny był doprawdy porażający. Nie bez powodu fani Spider-Mana do dzisiaj rozpaczają nad smutnym losem tej animacji. Po nabyciu Marvela przez Disneya produkcja Weismana i Cooka została bez pardonu skasowana, choć planowano kolejny 3. sezon. Warto natomiast wspomnieć, że po tym nieszczęśliwym końcu twórcy „The Spectacular Spider-Man” z równie udanym skutkiem wlali nowe życie w młodych bohaterów DC za sprawą świetnej animacji pt. „Liga Młodych”.
Niezwyciężony (2021)
Dekada 2011-2020 nie przyniosła nam zbyt wielu ikonicznych superbohaterskich seriali animowanych. Na rynku pojawiło się kilka niezłych tytułów, ale nic godnego stawiania u boku kultowych produkcji z lat 90. Marvel bez większych sukcesów próbował wypromować na małym ekranie Avengersów, Spider-Man dostał dwie bardzo słabe produkcje, a mutanci zniknęli z pierwszego szeregu po bezpardonowym skasowaniu obiecującej serii „Wolverine and the X-Men”. Z kolei DC głównie skupiło się na adaptowaniu swoich najsłynniejszych historii (ze zmiennym szczęściem) na filmy animowane zamiast seriali. Na szczęście w tym roku pojawił się promyczek nadziei, że następne 10 lat będzie bardziej udane.
Jest nim oczywiście serial „Niezwyciężony”, który zadebiutował kilka miesięcy temu na Amazon Prime Video. To adaptacja popularnej serii Roberta Kirkmana, która łączy w sobie mentalność historii o młodym superbohaterze pokroju Spider-Mana z alternatywną rzeczywistością, w której Superman przybył na Ziemię w niecnych celach. Pierwszy sezon animacji okazał się globalnym hitem i zachwycił na równi krytyków oraz fanów oryginały. Więcej o „Invincible” przeczytacie w recenzji na Rozrywka.Blog.
Najlepsze seriale o superbohaterach
Najlepsze seriale o superbohaterach to jedne z najlepszych seriali w ogóle. Większość z nich to propozycje z lat 90., ale świetną animowaną serią jest też "Niezwyciężony". Ten superbohaterski serial obejrzycie na Amazon Prime Video.