Driveclub przebył niezwykle długą i bolesną drogę. Nic dziwnego, że Sony zamyka go teraz w pudle
W Driveclub dla PlayStation 4 miałem okazję zagrać już kilkukrotnie. Tytuł stałe ewoluuje i poszerza się o nowe elementy. Świetnie, że gra jest odpowiednio szlifowana, ale każdy kolejny tydzień zwłoki to ogromna strata dla PlayStation 4. Xbox One ma swoją Forzę, Wii U chwali się Mario Kart 8, z kolei najnowsza konsola Sony może pochwalić się zaledwie multiplatformowym Need for Speed. Ałć!
Rozmawiając z osobami, którzy już kupili Xboksa One, te zawsze wskazywały na PlayStation 4 jako na platformę pozbawioną jakiejkolwiek dobrej gry wyścigowej. Nie czarujmy się – współczesne odsłony serii Need for Speed są jedynie cieniem hitów sprzed lat, takich jak Hot Pursuit 2 czy Underground. Ciężko wskazać na dobry tytuł z tego wydawanego niemal rokrocznie miotu. Może za wyjątkiem zaskakująco grywalnego Shifta. Tak czy inaczej, posiadacze PlayStation 4 po prostu nie mają dobrych gier wyścigowych. Koniec. Kropka. Taki jest smutny stan rzeczy i nie ma co z tym polemizować.
Wszystko ma zmienić Driveclub. Ten mityczny, zapowiedziany na wyłączność dla Sony tytuł nie dojechał na premierę dedykowanego urządzenia, ani nawet na znacznie późniejszy japoński debiut konsoli. Odpowiedzialni za grę ludzie z Evolution Studios nabrali wody w usta. Doszło do zmian kadrowych na samym szczycie, natomiast po sieci zaczęły krążyć plotki o tym, że Driveclub może nigdy nie zobaczyć światła dziennego. Podobno na projekcie postawiono krzyżyk w samym Sony, skupiając się na flircie z producentami oczekiwanego Project CARS. Właśnie wtedy twórcy z Evolution przerwali milczenie i zaprosili branżowe media do swojej siedziby pod Liverpoolem, aby odpowiedzieć na wszystkie niewygodne pytania oraz pokazać, jak ich najnowsze dzieło sprawuje się w akcji. Uwierzcie mi, sprawuje się.
Byłem oczarowany. Oczywiście Driveclub nawet nie stało obok symulatorów z prawdziwego zdarzenia, ale nigdy nie miało tam stać
Gra stawia na szybkość, dynamizm, przepiękne widoki oraz drobiazgowość i profesjonalizm w kwestii wykonania samych pojazdów, wierność dźwięku i moc detali. Jak ładnie ujął to sam Paul Rustchynsky, główny producent gry z którym miałem przyjemność rozmawiać: „-Powiedziałbym, że w Driveclub kierowca to arcade, ale na miejscu pasażera siedzi poważny symulator i wszystkiego dogląda”.
W tym tytule nie przeszkadzał mi nawet silnie akcentowany wątek społecznościowy, co przeważnie odrzuca mnie od rozgrywki. Łączenie się w kluby zmusza do rywalizacji oraz doskonalenia. System zachęca do śrubowania czasów i rekordów na torach. Te z kolei doczekały się naturalnego upływu czasu, który może zostać sztucznie przyspieszony. Dzięki temu odcinek da się pokonywać od jednego wschodu słońca do drugiego, ciesząc się miłą dla oka kosmetyką. Kiedy jednak zapytałem Rustchynsky’ego, co ze zmiennymi warunkami pogodowymi, ten wyraził się jasno. O ile mają odpowiednie narzędzia do implementacji tego, to nie jest priorytetem. Okazuje się, że ktoś tutaj nie mówił mi wszystkiego.
Wczoraj na oficjalnym profilu Driveclub na Twitterze studio pochwaliło się kilkusekundowymi fragmentami rozgrywki
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie rzęsisty deszcz, który lał się z nieba prosto na wirtualnych rajdowców. Całość wygląda po prostu kapitalnie, co możecie zobaczyć na poniższym materiale. O tym, jak mokra nawierzchnia będzie wpływać na pojazdy wciąż nie wiadomo, ale już teraz mamy do czynienia z kapitalnym efektem. Trzeba przyznać, że na ten moment dzieło Evolution Studios wygląda oszałamiająco. Oceniając tylko i wyłącznie aspekt wizualny, gra dla PS4 znacząco bije na głowę Forzę Motorsport 5, która przecież również jest bardzo przyjemna dla oka. Myślę, że nie będzie przesadą, jeżeli napiszę, że mamy do czynienia z najładniejszymi wyścigami, jakie dotychczas powstały. Doskonale wiedzą o tym atucie w samym Sony, zamykając swoją grę w pudle.
Driveclub trafi do zestawu wraz z konsolą oraz czwartym Dualshockiem. To druga kompilacja typu bundle, którą naprawdę warto nabyć, jeżeli zastanawiacie się nad kupnem PlayStation 4. Pierwszą zostanie debiutujące pod koniec lipca The Last of Us Remastered, również z konsolą i kontrolerem. Oczywiście jest jeszcze InFamous: Second Son. Gra naprawdę dobra, prześliczna i efektowna, ale pytanie, czy opłaca się dla niej wydać dodatkowe 1700 PLN pozostawiam otwarte. Wiem z kolei, że przez okres wakacji Sony znacząco powiększy bazę posiadaczy konsoli PlayStation 4. Najpierw The Last of Us Remastered, dwa miesiące później DriveClub. Chociaż wciąż jestem na stanowisku, że konsoli nowej generacji nie opłaca się kupić szybciej, niż w 2015 roku, czuć, że coś drgnęło. Po wysypie premierowych produkcji ekskluzywnych tytułów Microsoft oraz Sony nabierają ostatnie hausty powietrza przed kolejną turą batalii o serca i portfele graczy. Z takim tytułem jak Driveclub przy boku na pewno będzie to potyczka łatwiejsza niż wcześniej.