REKLAMA

"Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dumbledore'a" z najniższym otwarciem w historii. Czy kogoś to dziwi?

"Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dumbledore'a" po dłuższym oczekiwaniu zadebiutowały w USA i już na wstępie potknęły się o własne nogi. Marka "Harry Potter" nigdy wcześniej nie zaliczyła tak fatalnego startu w ojczyźnie Hollywood. Przy takim poziomie filmu, kontrowersjach wokół J.K. Rowling i braku pomysłu na uniwersum w sumie nie powinno nas to dziwić.

fantastyczne zwierzęta tajemnice dumbledorea jk rowling afery
REKLAMA

Od kilku lat wiadomo było już, że "Fantastyczne zwierzęta" to seria mierząca się z masą kłopotów. Fani "Harry'ego Pottera" nigdy nie kupili tak do końca wizji prequela poświęconego magicznemu autorowi książki "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć", a próba powiązania jego opowieści z historią Dumbledore'a i Grindlewalda doprowadziła do fabularnej katastrofy. Dziś, już po premierze 3. części zatytułowanej "Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dumbledore'a" można zawyrokować, że mamy do czynienia z serią, w której dzieje się mnóstwo i jednocześnie nie dzieje się nic.

Główną winowajczynią całego tego zamieszania jest oczywiście J.K. Rowling. Brytyjska pisarka trzykrotnie udowodniła, że na tworzeniu filmowych scenariuszy się zwyczajnie nie zna. Im więcej swojego Wizarding World wpycha do historii Newta Scamandera, tym bardziej całość pęka w szwach. Cóż, nie ona pierwsza popełniła ten błąd i gdyby jej "grzech" wobec "Harry'ego Pottera" polegał tylko na tym, to prędko by jej wybaczono. Niestety, J.K. Rowling oprócz tego wyruszyła na transfobiczną krucjatę przeciw całej ludzkości z Twitterem w jednej ręce i świętym oburzeniem w drugiej.

REKLAMA

"Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dumbledore'a" zaliczyły wielką wpadkę w box office.

Najnowsza część filmowego cyklu trafiła na amerykański rynek nieco później niż globalnie, dlatego dopiero wczoraj dostaliśmy wyniki za weekend otwarcia w USA i Kanadzie. Z tych dwóch terytoriów "Fantastyczne zwierzęta 3" wyciągnęły na start zaledwie 43 mln dolarów. Wytwórnia Warner Bros. zdecydowanie nie może być z tego zadowolona, bo każdy dotychczasowy film należący do marki "Harry Potter" zaliczył lepszy start. Nieco większy pozytyw płynie z pozostałych rynków, gdzie produkcja zarobiła 58 mln w pierwszy weekend i 71 mln w drugim tygodniu.

Nadal nie jest to jakiś oszałamiający wynik, ale pozwala Warnerowi zachować nadzieję, że nie skończy się finansową katastrofą. Powtórzenie 814 mln 1. części nie wydaje się natomiast możliwe. Ba, nawet dobicie do 654 mln zarobionych przez "Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda" może się okazać wyzwaniem ponad siły "Tajemnic Dumbledore'a". Przy budżecie na poziomie 200 mln dolarów (należy do niego dodać jeszcze wysokie koszty marketingowe) zabawa w czarodziejów i magiczne istoty staje się wyraźnie coraz mniej opłacalna. Ale czy to kogokolwiek dziwi?

Brak pomysłu na uniwersum i kontrowersje wokół J.K. Rowling skutecznie zabiły w widzach chęć powrotu do magicznego świata.

REKLAMA

Współczesny świat obfituje w najróżniejsze rozrywki, które zażarcie rywalizują o naszą uwagę. "Harry Potter" kiedyś był jedną z najpotężniejszych globalnych marek, ale nie musi to trwać wiecznie. Generacyjny szał wokół nastoletniego czarodzieja dawno przeminął, a niegdysiejsi fani dziś patrzą na całe zamieszanie wokół J.K. Rowling i "Fantastycznych zwierząt" z coraz większą irytacją. Czy naprawdę należy im się dziwić, że nie chcą wysłuchiwać kolejnych ideologicznych kłótni między lewicą i prawicą (obie strony mają swoje uwagi do Brytyjki)? Nie wydaje mi się.

Czytelnicy i widzowie "Harry'ego Pottera" to nie jest grupa mająca jakieś wymagania z kosmosu. Zależy jej na poznawaniu kolejnych historii z życia Harry'ego, Rona, Hermiony, Dumbledore'a czy innych nowych i starych bohaterów. Nie chcą czytać kolejnego dobijającego newsa o usuwaniu homoseksualnego wątku z chińskiej wersji "Fantastycznych zwierząt 3", obraźliwym tweetcie Rowling czy oskarżeniach o antysemityzm w przedstawieniu goblinów w "Harry Potter: Hogwarts Legacy".

Od takiego natłoku kontrowersji, wariactw i godnych pożałowania praktyk każdemu skończy się cierpliwość. Wyniki box office pokazują, że "Fantastyczne zwierzęta" w USA wywołują już powszechny marazm. Nieco lepiej trzymają się jeszcze w Europie i Azji, ale za ile transfobicznych wypowiedzi Rowling to również ulegnie zmianie? Zegar tyka, a przyszłość Wizarding World wisi na włosku. Bez gruntownego resetu nie widzę, by powrót do lat świetności był jeszcze możliwy, a taki reset z J.K. Rowling na pokładzie nie wydaje się możliwy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA