"Najemnik" wpadł na Amazon Prime Video 1 listopada, z miejsca podbijając serca polskich użytkowników platformy. W zeszłym tygodniu pod względem popularności udało mu się nawet przebić "Gen V" - spin-off "The Boys". Nie jest to może film najwyższych lotów, ale zainteresowanie nim okazuje się, jak najbardziej uzasadnione.
OCENA
"Najemnik" nie jest co prawda oryginalnym filmem Prime Video, ale idealnie pasuje do biblioteki platformy Amazona. Jak już na łamach Spider's Web zdarzyło mi się wspomnieć, tytuły przez serwis udostępniane świetnie odnalazłyby się w wypożyczalniach VHS, stając się ich hitami. Serwis skupia się bowiem na oldschoolowym kinie gatunkowym, zostawiającym po sobie przyjemny posmak B-klasy. Dowód? "Bez skrupułów" przywiedzie wam na myśl akcyjniaki z czasów zimnej wojny, "All the Old Knives" przypomni o starych (również zimnowojennych) thrillerach szpiegowskich, a "Głęboka woda" przeniesie do czasów świetności thrillerów erotycznych.
Podobnie jak wymienione tytuły, "Najemnik" nie może się pochwalić budżetem czy widowiskowością na miarę współczesnych blockbusterów. A mimo to jego siłę twórcy opierają na dobrze znanych nam tropach gatunkowych. Odpowiednio wyolbrzymionych i przejaskrawionych, rzecz jasna. Już na samym początku scenarzysta J.P. Davis sięga po dobrze przemielone już przez kino konteksty. Główny bohater James Harper to po prostu kolejny żołnierz, którego amerykańskie wojsko przeżuło i wypluło. Odsłużył kilka tur w Afganistanie i Iraku, przez co dorobił się problemów z kolanem. Leczył je specyfikami, zostawiającymi po sobie ślady w testach na obecność narkotyków, więc kiedy tylko zmieniło się dowództwo został wydalony - bez prawa do emerytury i jakichkolwiek innych świadczeń.
O filmach na Amazon Prime Video więcej poczytasz na Amazon Prime Video:
Najemnik - recenzja thrillera akcji na Amazon Prime Video
Pozbawiony pracy i z poważnymi długami na koncie James postanawia zatrudnić się w prywatnej firmie militarnej. Warunki są nadzwyczaj kuszące, więc szybko wyrusza na pierwszą misję do Berlina. A tam dzieje się coś niespodziewanego, bo "Najemnik" to właściwie kilka filmów naraz. Opowiada o tym, jak Stany Zjednoczone niesprawiedliwie traktują swoich żołnierzy, aby przemienić się w narracje o spartaczonym zadaniu i dorzucić do tego wątki o niebezpiecznym spisku i prywatnej wojnie wypowiedzianej o wiele potężniejszemu człowiekowi.
Każda ze zmian konwencji sygnalizowana jest nagłym zwrotem akcji. I chociaż oczywiście da się przewidzieć, w jakim kierunku zmierza fabuła, to jednak jest tak dynamiczna, że o żadnym znużeniu nie może być nawet mowy. Bohaterowie to oczywiście powidoki gatunkowych klisz, ale stojący za kamerą Tarik Saleh nie ma czasu, aby nas nimi zażenować. Z tego względu, chociaż najemnik stawia sobie wyższe cele, niż jest w stanie osiągnąć, ogląda się go całkiem przyjemnie.
Sceny akcji co prawda nikogo nie porwą, bo zobaczymy w nich co najwyżej blade cienie choreografii walk i strzelanin, które możemy oglądać w kolejnych częściach "Johna Wicka". Nie ma ich znowu aż tak wiele, ale "Najemnik" zdecydowanie więcej zyskuje, niż traci. Nie jest to może napędzane adrenaliną kino, lecz potrafi podtrzymać uwagę widza.
Przyzwoity - tak należałoby "Najemnika" określić. Nie ma się ani co nad nim znęcać, ani specjalnie za coś chwalić. W końcu nawet gwiazdorska obsada niezbyt tu błyszczy, ale solidnie wykonuje swoją robotę. Jedynie Ben Foster i Eddie Marsan jak zwykle kradną każdą scenę, w jakiej się pojawiają. Cris Pine w głównej roli jest po prostu Chrisem Pine'em i nie robi nic, czego w jego wykonaniu byśmy jeszcze nie widzieli. Fajnie, że na ekranie gości Kiefer Sutherland, ale on też pokazuje nam dobrze znany repertuar. Scenariusz zresztą nie pozostawia mu przestrzeni na nic więcej.
"Najemnik" to męskie kino, które chciałoby być mocniejsze, niż jest w rzeczywistości. Jest jednak wystarczająco angażujące, żeby sprawdzić się w ramach relaksującego filmu na wieczór. Nie pozostawia po sobie wyrazistych wspomnień, ale też nie rozczarowuje. A jeśli młodzieńcze lata spędziliście buszując po najniższych półkach osiedlowych wypożyczalni VHS w poszukiwaniu podróbek hitów z Sylvestrem Stallone i Arnoldem Schwarzeneggerem, podczas seansu poczujecie się bardzo swojsko.
"Najemnika" obejrzycie na Amazon Prime Video.