Niech fanów VHS-owych akcyjniaków tytuł tego tekstu nie zmyli. Nie chodzi bowiem o film z Jeanem-Claude'em Van Damme'em w roli kopiących tyłki bliźniaków. Chodzi o inny film z Jeanem-Claude'em Van Damme'em, który dzięki dobrodziejstwom VOD możecie obejrzeć do pary z o wiele późniejszym sequelem.
Nie będę oszukiwał. Za dzieciaka, kiedy na kasety magnetowidowe nagrywałem wszystkie emitowane w telewizji filmy z Jeanem-Claude'em Van Damme'em, nie byłem fanem "Nieuchwytnego celu". Pomimo widowiskowej i dynamicznej akcji oraz ulubionego wtedy aktora w roli głównej, jakoś do mnie nie przemawiał. Ostatnio zobaczyłem go jednak w ofercie SkyShowtime i postanowiłem sprawdzić, czy po latach docenię produkcję nieco bardziej. Tak też się stało, ale nie z powodu niedocenionych kiedyś wartości artystycznych, tylko nostalgii za tego typu kinem kopanym.
"Nieuchwytny cel" to ni mniej ni więcej niż solidny film akcji, w którym logika i fizyka nie mogą stawać na drodze spektakularności. Jak trzeba to motocykl przeskoczy samochód, łuk okaże się skuteczniejszą bronią niż karabiny, a Van Damme będzie wywijał piruety w powietrzu, żeby widzom szczęki uderzyły o podłogę. Uwagi od widowiskowości nie odwraca nawet fabuła. W końcu to opowieść o nielegalnych polowaniach na ludzi. Natasha nie wie, że ofiarą takiej zabawy bogaczy padł jej ojciec. Usilnie go poszukuje, w czym pomaga jej bezrobotny marynarz. Proste? Żeby nie powiedzieć prostackie.
Więcej o filmach akcji poczytasz na Spider's Web:
Nieuchwytny cel - film akcji na weekend
OK, "Nieuchwytny cel" ma świadomość klasowości. Dotyka przy tym problemu bezdomności w USA, odnosząc się jednocześnie do sytuacji weteranów wojennych, którym kraj podziękował za służbę i zostawił samych sobie. To zaangażowanie społeczne zdaje się jednak zbyteczne, nad wyraz. Wygląda, jakby ktoś pooglądał parę filmów i przeczytał ze dwa artykuły na te tematy, po czym postanowił wcisnąć je do fabuły. W dodatku przerysowując w taki sposób, żeby powaga nie popsuła przypadkiem widzom smaku popcornu.
Największą wartością produkcji pozostaje to, że wprowadziła Johna Woo do Hollywood. To bowiem amerykański debiut hongkońskiego reżysera, który otworzył mu wiodącą przez dwa kolejne filmy ścieżkę do realizacji "Bez twarzy" (i niestety później "Mission: Impossible 2"). W "Nieuchwytnym celu" twórca opowiada w charakterystycznym dla siebie stylu - nadużywa slow motion, ludzie strzelają do siebie z odległości trzech metrów i nie mogą trafić, a do tego wszędzie latają gołębie. Takie to gun fu podane z hollywoodzką przesadą.
Woo zdawał sobie sprawę, że największy komercyjny potencjał "Nieuchwytnego celu" mieścił się w nazwisku Van Damme'a. Przerysował więc jego status bożyszcza-twardziela. Z tego względu po skopaniu tyłków paru oprychom, aktor spogląda w okolice kamery swoim najbardziej cool spojrzeniem. Niemal w każdej scenie reżyser pozwala mu - kolokwialnie mówiąc - szpanować. Taka to właśnie produkcja - szpanerska. Trochę żenada, ale zagłusza ją radocha tego wewnętrznego dzieciaka, na którego gwiazdor patrzył z plakatów na ścianach jego pokoju.
Nieuchwytny cel 2 na VOD
O ile "Nieuchwytny cel" jest tworem mainstreamu lat 90., o tyle jego sequel powstał już w czasach, kiedy kino akcji wyglądało zupełnie inaczej. Zapatrzony w przeszłe konwencje "Nieuchwytny cel 2" z 2016 roku trafił więc od razu na nośniki kina domowego. Trudno stwierdzić jednoznacznie, czy to kontynuacja, czy remake. Reżyser Roel Reine chciał bowiem połączyć ze sobą obie części, ale Universal stawiał jednak na oddzielną opowieść, aktualizację oryginału. Tak to też w dużej mierze wygląda.
Nie mamy tu powracających bohaterów. Pałeczkę po Van Dammie przejmuje Scott Adkins (przy okazji: chętnie zobaczyłbym kiedyś ich starcie. Pojawili się wspólnie w "Niezniszczalnych 2", ale trafili do jednego teamu). Aktor wciela się w zawodnika MMA, który podczas jednej z walk zabija swojego przeciwnika-przyjaciela. Dręczony wyrzutami sumienia przenosi się do Tajlandii, gdzie zapija smutek i kopie tyłki za pieniądze w nielegalnych zawodach. Pewnego dnia dostaje jednak propozycję nie do odrzucenia: otrzyma mln dol. jeśli stanie do nietypowej walki. Jak się okaże, chodzi o polowanie. I to on jest zwierzyną.
"Nieuchwytny cel 2" to po prostu nowa opowieść oparta na znanym z jedynki koncepcie. Mamy nowe otoczenie, nowe postacie, ale zasady widowiska są te same. Jedne sprawdzają się lepiej, inne gorzej. Bo bohaterka kobieca (poszukująca tym razem brata, a nie ojca) jest o wiele bardziej aktywna, ale już zaangażowanie społeczne podpada pod jeszcze większy tokenizm niż poprzednio. Adkins ma tu jednak sporo okazji, aby się ponaparzać i reżyser pozwala mu je wykorzystać. To jest najważniejsze.
Pomimo samodzielności opowieści, reżyserowi udaje się tu wtrącić kilka nawiązań do oryginału. Naśladuje styl Woo (ach, te gołębie), a antagonista nosi tę samą broń, co jego poprzednik. Chyba właśnie przez te (nie tak znowu) subtelne odniesienia, oba filmy tak dobrze ogląda się jeden po drugim.
"Nieuchwytny cel" obejrzycie na SkyShowtime i Rakuten TV, a "Nieuchwytny cel 2" na Rakuten TV.