REKLAMA

Sharenting - co to jest? Sprawa Lil Masti wznowiła dyskusję o wizerunku dzieci

Kiedyś wspomnienia z dzieciństwa w postaci zdjęć pozostawały w albumach rodzinnych i mogły je obejrzeć tylko wybrane osoby. Dziś do relacji z pierwszych chwil życia mogą mieć dostęp tysiące obcych osób - wystarczy jedno kliknięcie w profil w mediach społecznościowych. Relatywnie nowe zjawisko nazywane sharentingiem wzbudzało kontrowersje już wcześniej, jednak głośna sprawa Gimpera i Lil Masti na nowo rozbudziła dyskusję na temat obecności dzieci w internecie.

co to jest sharenting lil masti gimper
REKLAMA

"Wizerunek" 23 proc. dzieci w postaci ultrasonograficznych zdjęć czy nagrań zostaje umieszczony w internecie, zanim jeszcze noworodki pojawią się na świecie. Nieco ponad 80 proc. dzieci, które nie ukończyły nawet drugiego roku życia, posiada już swoje zdjęcia sieci, a 5 proc. maluchów ma nawet utworzony swój profil w mediach społecznościowych. Tylko w Polsce fotografiami swoich pociech dzieli się około 40 proc. rodziców, a każdy z nich wrzuca do internetu średnio 72 zdjęcia i 24 filmy.

Dane pochodzą z poradnika "Sharenting i wizerunek dziecka w sieci" autorstwa Anny Borkowskiej i Marty Witkowskiej. Jest to jedna z niewielu poradnikowych publikacji, dzięki której rodzice mogą dowiedzieć się, w jaki sposób "zarządzać" wizerunkiem swojej pociechy w internecie, bo samych badań jest bowiem niewiele - sharenting to w końcu zjawisko, które zostało nazwane relatywnie niedawno. Na czym polega? Jakie niesie zagrożenia?

REKLAMA

Sharenting: co to jest?

Określenie sharenting powstało przez połączenie dwóch angielskich słów: "share", które oznacza dzielenie się, udostępnianie, oraz "parenting", które tłumaczone jest jako wychowywanie dzieci. Powstały w ten sposób termin stał się określeniem na publikowanie przez rodziców zdjęć i filmów swoich pociech w internecie, szczególnie w mediach społecznościowych. Fotografie i nagrania mogą dokumentować nie tylko celebrowanie ważnych chwil z życia dziecka czy wakacyjnych wyjazdów - niekiedy rodzice udostępniają wizerunek swojego dziecka w kompromitujących i wstydliwych sytuacjach, co nazywane jest troll parentingiem.

Jak wynika ze statystyk, rodzice chętnie dzielą się ze światem ważnymi momentami z życia swoich pociech. Część z nich robi to po to, by stworzyć swojego rodzaju internetowy pamiętnik i dzielić się radosnymi wspomnieniami z przyjaciółmi i znajomymi. Wiele osób postanowiło natomiast rozkręcić swoje media społecznościowe, gdzie tworzą content związany z macierzyństwem i rodzicielstwem. I o tyle, o ile edukowanie innych rodziców i dzielenie się swoimi doświadczeniami nie jest niczym złym, to w nadmiernym eksponowaniu swojego dziecka w sieci można już zauważyć spory problem. Dotyczy to przede wszystkim influencerów z większą publiką.

Większość znanych influencerów pokazuje wizerunek swojego dziecka w sieci, argumentując to różnorako. Zanim Karol "Friz" Wiśniewski i Weronika "Wersow" Sowa zostali rodzicami, przekazali, że bedą pokazywać swoją córkę w internecie. "Jak jest ten maluch - taki do trzeciego roku życia - to on i tak później się tak zmieni, że go ludzie nie poznają, a już będzie coraz bardziej świadomy, żeby później z nim porozmawiać i zapytać się, czy mu to nie przeszkadza" - mówiła w 2023 r. Weronika Sowa. I rzeczywiście - mała Maja jest obecna w internetowym życiu swoich rodziców, natomiast w nim nie dominuje.

Niektórzy twórcy posunęli się jednak krok dalej - przykładem jest Angelika "Andziaks" Trochonowicz, która dokumentowała swoją pierwszą ciążę od samego początku. Wraz ze swoim mężem w kilku osobnych filmach publikowali na YouTubie reakcje rodziny i przyjaciół na informację o tym, że spodziewają się dziecka, a cała seria ciążowa została zwieńczona filmem z sali porodowej. Teraz, gdy już wiadomo, że Andziaks spodziewa się drugiego dziecka, machina contentowa ruszyła ponownie. Tym razem małżeństwo postanowiło nagrać również reakcję swojej córki, która co prawda ostatecznie nie pojawiła się w sieci, ale chwytliwy tytuł i miniaturka z wizerunkiem Charli przyciągnęły przed ekrany sporą liczbę osób.

Aktualnym przykładem jest również Aniela "Lil Masti" Woźniakowska, która, będąc jeszcze w ciąży ze swoją córką, Arią, współpracowała z różnymi markami, reklamując sprzęty dla noworodka i wyprawkę do szpitala. Spotkało się to z szerokim potępieniem wśród internetowej społeczności. Obecnie trwa spór między Anielą i Tomaszem "Gimperem" Działowym - youtuber został bowiem pozwany przez influencerkę za materiał o sharentingu i przedstawienie jej jako kobiety w ciąży, która zamiast dziecka w brzuchu ma banknoty.

Jakie zagrożenia mogą płynąć z sharentingu?

Jeśli chodzi o zwykłych ludzi, to sporym zagrożeniem jest fakt, iż zdjęcie dziecka może trafić w niepowołane ręce i wykorzystane przez pedofilów. Z kolei nadmierne eksponowanie wizerunku dziecka znanych osób może prowadzić do niepożądanej reakcji w przyszłości, ale również i teraz. Rozwój córki Friza i Wersow już jest szeroko komentowany przez internautów, którzy zastanawiają się, dlaczego Maja jeszcze nie potrafi mówić. Tymczasem Aria może w przyszłości zostać zapytana, czy "nadal ma problemy z kupką".

Trudno w tym momencie mówić o zagrożeniach, ponieważ sharenting wśród polskich infuencerów dopiero raczkuje, a dzieci nie mają jeszcze do końca świadomości, co się wokół nich dzieje. Najprawdopodobniej wiele kwestii w związku z psychiką dzieci influencerów rozwiąże się, kiedy te będą już starsze.

Jak z sharentingiem radzi sobie prawo w poszczególnych państwach?

Przepisy, które regulują udostępnianie zdjęć dzieci różnią się w zależności od kraju. We Francji w lutym 2024 r. wprowadzono przełomową ustawę, w myśl której rodzice nie mają prawa do wizerunku swoich dzieci. Ustawa przyznaje jednocześnie dzieciom prawa cyfrowe, dzięki którym mogą sprzeciwić się udostępnianiu swojego wizerunku i danych osobowych online przez swoich rodziców.

W Holandii punktem zapalnym do prawnego uregulowania kwestii sharentingu była sprawa sądowa z 2020 r.

Dotyczyła ona babci, która musiała usunąć udostępnione online zdjęcia swojej wnuczki, co nastąpiło bez wiedzy rodziców. Poruszona została wówczas kwestia dotycząca ograniczeń rozpowszechniania zdjeć rodzinnych w ramach RODO i praw dziecka.

Jeśli chodzi o Czechy, tam sharenting jest regulowany za pomocą RODO oraz krajowych kodeksów cywilnych i prawa rodzinnego. Rodzice są przedstawicielami prawnymi, którzy mogą udostępniać informacje o swoich dzieciach, lecz odbywa się to przez pryzmat prawa dziecka do prywatności i ochrony dóbr osobistych.

A co z Polską? W naszym kraju żadne regulacje prawne nie mówią wprost o sharentingu, a przepisy na temat naruszenia prywatności dziecka czy rozpowszechniania jego wizerunku uwzględnione są w kilku aktach prawnych. Joanna Maniszewska-Ejsmont na łamach serwisu Palestra.pl podkreśla, że istotnym aktem prawnym w tej kwestii jest Konwencja o prawach dziecka. "Dokument ten traktuje dziecko nie tylko jako przedmiot wymagający szczególnej ochrony, lecz przede wszystkim jako podmiot praw człowieka. Konwencja, którą w zasadzie należałoby uznać za wystarczającą regulację prawną w kontekście sharentingu, wyznacza nieprzekraczalne ramy poszanowania praw dziecka". Być może przez spór Gimpera i Lil Masti dyskusja na temat sharentingu zostanie wznowiona, a samo zjawisko - uregulowane prawnie.

REKLAMA

O Lil Masti i Gimperze czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-07-22T17:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-22T15:00:58+02:00
Aktualizacja: 2025-07-21T15:49:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-21T15:02:10+02:00
Aktualizacja: 2025-07-21T12:08:12+02:00
Aktualizacja: 2025-07-21T11:58:34+02:00
Aktualizacja: 2025-07-21T09:39:28+02:00
Aktualizacja: 2025-07-20T12:12:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-20T11:09:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-20T08:02:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-20T06:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-19T16:23:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-19T13:21:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-19T11:51:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-19T08:33:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA