REKLAMA

"Obi-Wan Kenobi" miał być filmową trylogią. Nic dziwnego, że wyszedł tak fatalny serial

Wszyscy od dawna wiedzieliśmy, że serial "Obi-Wan Kenobi" przeszedł liczne metamorfozy, które z pewnością przyczyniły się finalnie do jego okropnie nierównego poziomu. Nikt nie zdawał sobie jednak sprawy, z jak wielkim koncepcyjnym skokiem mieliśmy tutaj do czynienia. Twórca oryginalnego scenariusza przyznał, że "Obi-Wan Kenobi" miał być filmem. A właściwie trzema filmami. W takiej sytuacji trzeba zapytać: "Panowie Disney i Lucasfilm - czy leci z nami pilot?".

obi wan kenobi serial tv lucasfilm
REKLAMA

Jeszcze kilka lat temu można było mieć nadzieję, że "Gwiezdne wojny" na wzór Marvel Cinematic Universe rozkwitną pod okiem Disneya. Może nawet na powrót osiągną szczyty godne najlepszych części obu trylogii George'a Lucasa. Kto wie? Potencjał wydawał się olbrzymi, ale został wręcz koncertowo zmarnowany przez wytwórnię. Dziś wiele osób ma podejrzenie, że "Łotr 1", "The Mandalorian" i finałowy sezon "Wojen Klonów" wyszły Disneyowi niejako przypadkiem. Bo cała reszta wypuszczonych przez nich tytułów woła o pomstę do nieba. Zakończony niedawno serial "Obi-Wan Kenobi" niestety nie okazał się kolejnym pozytywnym wyjątkiem.

Długo można by omawiać wszystkie rzeczy, które nie wyszły w dostępnej na Disney+ produkcji (już to zresztą zrobiłem w zalinkowanym powyżej tekście). Przynajmniej części wniosków musiał jednak towarzyszyć mały znak zapytania. Korzenie tej porażki w oczywisty sposób kryły się bowiem za kulisami powstawania serialu, a te znaliśmy jedynie fragmentarycznie. Aż do teraz, aż do wywiadu udzielonego przez współscenarzystę produkcji.

REKLAMA

Obi-Wan Kenobi oryginalnie miał być 1. częścią filmowej trylogii.

W rozmowie z portalem The Direct Stuart Beattle uściślił swoją rolę przy powstaniu serialu i zdradził, jaki dokładnie był jego plan na tę historię. Okazuje się, że początkowo Ewan McGregor wcale nie miał powrócić w serialu dla Disney+. "Obi-Wan Kenobi" planowano jako pełnometrażowy film. Disney chyłkiem wycofał się jednak z robienia kinowych spin-offów po finansowej klapie "Han Solo: Gwiezdne wojny - historie".

W maju bieżącego roku dowiedzieliśmy się, że zarządzająca Lucasfilmem Kathleen Kennedy potraktowała tamto niepowodzenie jako sygnał o niechęci fanów do Aldena Ehrenreicha i szerzej konceptu odświeżania starych bohaterów za sprawą nowych aktorów. Konsekwencje niewystarczających zarobków "Hana Solo" okazały się jednak znacznie poważniejsze. Film "Obi-Wan Kenobi" nagle przeistoczył się z planowanej trylogii w pojedynczy miniserial. Z tylko nieco zmienioną historią.

Obi-Wan Kenobi film czy serial

Skąd to wiemy? Beattle podkreśla w wywiadzie, że nie przyłożył w żaden sposób ręki do prac już nad serialową wersją i nie kontaktował się w żaden sposób z Jobym Haroldem, który otrzymał zadanie przerobienia projektu z dwugodzinnego filmu na sześcioodcinkowy serial. Mimo to nazwisko Beattle'a znajdziemy na liście współautorów scenariusza w napisach końcowych wszystkich epizodów (za wyjątkiem 4. i 5.). On sam nie ukrywa zresztą, że Lucasfilm po prostu wykorzystał jego pomysł.

Rzecz w tym, że "Obi-Wan Kenobi" nie kończył się w tak nijaki sposób jak serial. To był zaledwie wstęp do większej opowieści.

Gdy po raz pierwszy zaprezentowałem swój pomysł Lucasfilmowi, powiedziałem: "To tak naprawdę są trzy historie. Bo w tym bohaterze muszą zajść trzy ewolucje, by przeistoczył się z Obi-Wana w Bena. Pierwsza zaszłaby w pierwszym filmie, który przerobiono na serial. Chodzi o to, by Obi-Wan poddał się woli Mocy, Przeniósł swoją wolę, poddał swoją wolę, zostawił chłopaka w spokoju. Drugi film dotyczyłby tego, gdzie Kenobi wyląduje po tym wszystkim. A najbardziej potężnym momentem w historii Obi-Wana, było poświęcenie swojego życia w "Nowej nadziei".

To wielki moment, chce się w jego trakcie płakać. Ale jeśli się nad nim zastanowimy, to widzimy dosyć nagłą zmianę nastawienia. W jednej chwili walczysz z tym gościem [Darthem Vaderem - przyp. red.], a w następnej widzisz Luke'a i decydujesz: "W tym momencie umrę". Jak dla mnie wymagało to wcześniejszych przemyśleń. Obi-Wan musiał wcześniej zaakceptować to, co nastąpi

- wytłumaczył Stuart Beattle.

Pozostałe dwie części dotyczyłyby więc drogi, którą Obi-Wan Kenobi musi przejść pod opieką mistrza Qui-Gona, by dotrzeć do tego punktu. Sam Ewan McGregor miał być za tym pomysłem, podobnie jak ludzie z Lucasfilmu. Przynajmniej do czasu. Zanim Beattle skończył bowiem pracę nad skryptem 1. części, "Han Solo: Gwiezdne wojny - historie" zmienił trajektorię wszystkich przyszłych projektów spod znaku "Star Wars". Szefowie Disneya i Kathleen Kennedy najwyraźniej uznali, że zdołają wcisnąć opowieść przygotowywaną pod pierwszą część większej trylogii w serialowe ramy. Bo cóż to za problem, prawda?

Disney najpierw zrobił na odwal trylogię sequeli "Star Wars", a teraz powtarza identyczną mentalność przy serialu Disney+.

REKLAMA

Nie sposób powiedzieć, jak dziś ocenialibyśmy filmową trylogię o Rey, Finnie i Poe Dameronie, gdyby Lucasfilm miał z góry zaplanowaną fabułę wszystkich trzech filmów. Takie działanie wydaje się oczywistością, ale najwyraźniej nie dla takich umysłów jak Kathleen Kennedy. Zamiast tego zaserwowano nam przeciąganie linii między dwoma megalomańskimi reżyserami i absolutny fabularny chaos. Myśl, że można sobie ot tak, bez problemu przerobić film na serial jest równie absurdalna.

Nic więc dziwnego, że "Obi-Wan Kenobi" wydaje się niedorobiony od każdej strony, pusty i jakimś cudem jednocześnie rozwlekły do granic możliwości. Dodatkowy czas antenowy trzeba było wypchać wymyślonymi na poczekaniu wątkami, które albo były przewidywalne do bólu (historia Revy), albo przypominały fillery z byle podrzędnego anime. Gdzieś po drodze zagubił się też emocjonalny rozwój Obi-Wana, który przecież miał być centrum całej tej opowieści. A jego konfrontacja z Vaderem zeszła na drugi plan i nie wmawiajcie mi, że było inaczej. Wszystko to stało się, ponieważ Disney+ potrzebował kolejnego serialu, a "Han Solo" zarobił w kinach za mało zielonych dolarów. Widzicie już, gdzie leżą priorytety właścicieli marki "Star Wars"?

Disney+ zadebiutował w Polsce. Tutaj kupisz go najtaniej.

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA