W 3. sezonie "Reacher" znowu przypakował i nie daje sobie w kaszę dmuchać. Czy nowa odsłona hitu Prime Video trafi w gusta fanów bardziej niż poprzednia?
OCENA

"Reacher" jest takim hitem Prime Video, że jeszcze przed premierą najnowszych odcinków platforma oficjalnie zamówiła 4. sezon. Dotychczasowe odsłony serialu na podstawie prozy Lee Childa miesiącami królowały na liście najpopularniejszych tytułów dostępnych w serwisie, choć w przypadku drugiej z nich widzowie nieco psioczyli. Niby zgodnie z logiką sequeli akcji i humoru było więcej, ale główny bohater nie był już tym, kogo pokochali. Przyszło mu bowiem współpracować z dawnymi kompanami ze 110 oddziału śledczego. Stracił więc urok samotnego mściciela, który zaprowadza porządek, gdziekolwiek się pojawi. Pokazuje to, jak mocno na publiczność wciąż oddziałuje z ducha westernowy (aczkolwiek wykorzystywany już w mitach) motyw jeźdźca znikąd.
Twórcy wsłuchali się w narzekania widzów i w 3. sezonie twórcy "Reachera" wracają do korzeni. Biorąc na warsztat "Siłę perswazji" Childa sprawiają, że główny bohater znowu staje się figurą twardziela, zawsze gotowego reagować na wszelkie przejawy niesprawiedliwości na świecie. Dlatego, choć akurat próbuje sprzedać winyle z wątpliwej jakości muzyką, rusza na ratunek nieznanemu chłopakowi, którego ktoś próbuje porwać. W podzięce bogaty handlarz dywanami i zarazem ojciec niedoszłej ofiary oferuje mu pracę. Jak dowiadujemy się z niezbyt długiej, ale też niekoniecznie krótkiej retrospekcji, wszystko idzie zgodnie z planem.
Reacher - recenzja 3. sezonu hitu Prime Video
Najnowsze odcinki "Reachera" biorą to co najlepsze z dwóch poprzednich odsłon serialu, aby stworzyć z nich coś swojego. Główny bohater pozostaje samotnym wagabundą, który przemierza Stany Zjednoczone ze szczoteczką do zębów stanowiącą cały jego majątek. Musi jednak zmierzyć się z demonem przeszłości. Chodzi o wydarzenia poprzedzające dowodzenie 110 oddziałem śledczym. Nick Santora ponownie wykorzystuje retrospekcje, by podkreślić lojalność i niezachwiane poczucie sprawiedliwości Reachera. Ale tym razem nie wywołuje skojarzeń z "Agentami NCIS".
Reacher łączy siły z agentami DEA, ale nikt już nie zapatruje się w niego jak w obrazek. Co prawda zatrudniający go Zachary Beck, który jak na handlarza dywanów ma zadziwiająco rozbudowaną kolekcję broni, wyczytuje w jednej ze scen medale, jakie główny bohater zdobył, jego nowi współpracownicy nie opowiadają, jaki to on jest wspaniały w przydługich monologach. Rezygnacja z nachalnego mitotwórstwa sprawia, że 3. sezon jest więc mniej literacki od swojego poprzednika. Wciąż niektóre rzeczy dałoby się pokazać zamiast o nich opowiadać, ale na pewno jest to odsłona mniej przegadana od poprzedniej.
Oczywiście wiadomo, jak to wszystko się potoczy. Akcja zmierza w dobrze nam znanych kierunkach, przez co zwroty akcji da się przewidzieć na długo zanim nastąpią. Ba! Nawet jeśli agentka Duffy w humorystycznej wstawce odrzuca Reachera i tak domyślamy się, że w końcu wylądują ze sobą w łóżku. To przecież Reacher. Nie prawdziwy człowiek, a wyidealizowany twór męskiej wyobraźni, który rwie się do bójki w obronie znieważanej damy, bo zawsze walczy w obronie wyznawanych wartości i siłą oraz sprytem wychodzi cało z każdej opresji. Zasady wciąż obowiązują te same: kłopoty same znajdują głównego bohatera, a on wychodzi z nich zdobywając dziewczynę i kopiąc wszystkim tyłki, aby na koniec odjechać w stronę zachodzącego słońca.
Motorem napędzającym nasze zainteresowanie 3. sezonu jest najprostszy i najbardziej gówniarski żart w dziejach: wielki facet kontra jeszcze większy facet. Jednym z przeciwników Reachera okazuje się Paulie, grany przez kulturystę Oliviera Richtersa, nie bez powodu zwanego Holenderskim Gigantem. Tak, jest on wyższy i bardziej rozbudowany nawet od napakowanego Alana Ritchsona w roli głównej. Ich pojedynek mógłby być lepiej poprowadzony – scenarzyści wprowadzają go i porzucają wedle uznania – ale i tak czeka się na jego finał z niecierpliwością. I nikt zawiedziony po nim nie będzie.
W 3. sezonie "Reachera" twórcy nie przeprowadzają żadnej rewolucji w dobrze nam znanej formule. Podkręcają tylko tempo. Gatunkowe atrakcje wciąż stoją na przyzwoitym poziomie, więc znowu dostajemy ni mniej ni więcej niż oldschoolową mieszankę akcji z humorem. Z tego pulpowego schematu Nick Santora nie jest w stanie wycisnąć nic, czego byśmy już nie widzieli. Powtarzalność nie jest jednak w tym wypadku zarzutem, bo choć w wykorzystywanych kliszach świeżości już nie znajdziemy, one ciągle działają. Zmęczenie materiału jest minimalne, gdyż serial pozostaje prostą i przyjemną w odbiorze rozrywką. Jakże przyjemna jest bowiem myśl, którą produkcja wywołuje: kiedy ktoś czuje się nietykalny i nadużywa swojej uprzywilejowanej pozycji, Reacher rozerwie go na kawałki.
Więcej o "Reacherze" poczytasz na Spider's Web:
- Posiadacze największych bicków w Hollywood łączą siły. Schwarzenegger wystąpi u boku gwiazdy „Reachera”
- Serialowy Reacher mógł zagrać Thora, ale nie potraktował tej roli zbyt poważnie
- Gwiazdor Reachera potwierdza: Prime Video planuje kontynuację sitcomu z jego udziałem
- Alan Ritchson skończył już nowego "Reachera". Teraz szykuje się do roli, do której musi schudnąć
- Reacher to taki lepszy Bond. Tak twierdzi Alan Ritchson
Premiera 3. sezonu "Reachera" 20 lutego na Prime Video.
Na potrzeby recenzji Prime Video udostępniło mi wszystkie odcinki 3. sezonu "Reachera".
- Tytuł serialu: Reacher
- Lata emisji: 2022-
- Liczba sezonów: 3
- Twórca: Nick Santora
- Aktorzy: Alan Ritchson, Maria Sten, Anthony Michael Hall
- Nasza ocena: 6/10
- Ocena IMDB: 8/10