REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Resident Evil 6 staje się jeszcze gorsze – mariaż z Left 4 Dead ukradkiem atakuje dyski twarde

Dzisiaj Resident Evil 6 poszerzyło się o dodatkową, bezpłatną zawartość. Czyżby w końcu wyeliminowali rażące błędy, które uniemożliwiały rozgrywkę? Nie, nic z tych rzeczy. Mamy za to…

06.04.2013
13:00
Resident Evil 6 staje się jeszcze gorsze – mariaż z Left 4 Dead ukradkiem atakuje dyski twarde
REKLAMA
REKLAMA

Hmm, no właśnie. Sam nie wiem, jak to nazwać. Grą w grze? Rozszerzeniem partnerskim? Lokowaniem produktu? W każdym razie, od dnia dzisiejszego, grając w nieudanego flagowca Capcomu, dostaniemy nowy tryb, nowe postacie i nowych przeciwników. Brzmi dobrze?

Ale dobrze nie jest. Nowy tryb nazywa się (przeczytajcie to męskim głosem narratora z trailerów filmowych) The Mercenaries Unlimited No Mercy. Pod tym pompatycznym tytułem skrywa się wieloosobowe The Mercenaries, w którym ni z tego, ni z owego pojawiają się bohaterowie i przeciwnicy znani wszystkim z hitu Valve – Left 4 Dead 2.

Dostaliśmy więc możliwość pokierowania czterema grywalnymi postaciami z zupełnie innej produkcji - Coachem, Ellisem, Nickiem oraz Rochelle. Ci zmierzą się z rozkładającymi przeciwnikami, zarówno z gry Resident Evil 6, jak również Left 4 Dead 2. Nie zbraknie więc Witch, która z nieskrywaną miłością rzuca się na graczy, obalając ich do ziemi. Mini Tank będzie wymachiwał swoimi potężnymi łapskami, siejąc pożogę zarówno wśród żywych trupów, jak i graczy.

REKLAMA

Czemu tak bardzo kręcę nosem na ten dodatek? W końcu jest w pełni darmowy. Prosta sprawa – Capcom wydał port na komputery osobiste, który jest w opłakanym stanie. Problemy z rozdzielczością, umierający w niewyjaśnionych okolicznościach bohaterowie, nieskończone ładowanie się poziomu czy brak obsługi starszych padów pod USB powoduje, że jako fan tej serii po prostu nie wierzyłem, że mogę kiedykolwiek grać w tak słabą odsłonę. Zwłaszcza, że koncepcja „szósteczki” pozwalała na wyprodukowanie najlepszej gry z uniwersum. Założenia są przecież genialne.

Capcom co prawda zakasał rękawy i wyeliminował część z najbardziej kompromitujących błędów. To jednak tylko połowa pracy, która powinna być wykonana do czasu premiery tytułu na komputery osobiste. Zamiast naprawiać to, co trzeba naprawić, twórcy zdecydowali się na mariaż z Left 4 Dead, nie wprowadzający do rozgrywki niczego, co mogłoby zainteresować fana serii. Zasoby wykorzystane na spłodzenie tego potworka mogłyby zostać spożytkowane na ulepszenie swojego flagowego tytułu. Meh.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA