Powstanie polski serial "Sługa narodu". Tylko niech wybiorą kogoś tak dobrego jak Zełenski
"Sługa narodu", ukraiński serial z Wołodymyrem Zełenskim w roli głównej, niedawno przeżywał na YouTubie drugą młodość - w związku ze zbrodniczą rosyjską inwazją i imponującą postawą charyzmatycznego przywódcy, internauci na całym świecie zainteresowali się produkcją. Wnet pojawili się też chętni na zakup licencji - wiemy już, że nabyli ją również Polacy.
Prawa do realizacji polskiej wersji serialu "Sługa narodu" (2015), satyrycznej i w pewnym sensie profetycznej produkcji z Wołodymyrem Zełenskim w roli głównej, zakupiła Telewizja Polsat. Przypomnę, że wraz z rosnącą popularnością mierzącego się z napaścią Rosji prezydenta Ukrainy, wzrosła też popularność wspomnianego tytułu. O licencję i prawa do emisji ubiegały się telewizje z całej Europy.
Oryginalnego "Sługę narodu" wyprodukowało Studio Kwartał 95, a całość nadawano na antenie stacji 1+1 (w sumie zrealizowano trzy sezony serialu i film fabularny). Później wszystkie odcinki pojawiły się na oficjalnym kanale na YouTube. Produkcja okazała się wielkim hitem i znacząco wpłynęła na popularność Zełenskiego.
Polski "Sługa narodu"
Potwierdzono już to, co jako pierwszy podał serwis "Pomponik" (należący zresztą do Grupy Polsat Plus) - nie wiemy jednak nic poza tym, że polską wersją zajmie się właśnie Polsat. Na pierwsze szczegóły (obsada, data rozpoczęcia zdjęć) będziemy musieli poczekać. Tymczasem pierwsze reakcje polskich internautów to, zgodnie z przypuszczeniami, przeważnie śmieszki: piszą na przykład, że polski "Sługa" mógłby być komediowym prequelem rządów Andrzeja Dudy, albo że warto podejść do castingu z rozwagą, bo może i w naszym kraju ta rola przyniesie aktorowi prezydenturę.
Czy serial ma szansę być tak dobry, jak ukraiński oryginał? Twórcy musieliby się nad tym napracować. Jeśli zdecydują się sięgnąć po to, co w "Słudze" wyszło najlepiej… Czemu nie? "Sługa" to z jednej strony list miłosny do ojczyzny, z drugiej bezlitosne wbijanie w nią szpil; charakterystyczny humor, przekora i środkowy palec pokazany obecnej władzy. Poza tym, tak po prostu, wciągająca historia, w przemyślany sposób ilustrująca efekt sławy, jej wpływu na człowieka i jego najbliższych.
Gwoli przypomnienia: w "Słudze" Zełenski wcielił się w postać nauczyciela historii przypadkowo obejmującego… urząd prezydenta Ukrainy. Zaledwie dwa lata później jego współpracownicy wystąpili o rejestrację partii politycznej o takiej samej nazwie jak tytuł serialu. W 2018 roku Zełenskiego brano już pod uwagę w sondażach, a jego poparcie rosło. Pod koniec tamtego roku aktor zapowiedział swój start w wyborach, a po fenomenalnej kampanii ostatecznie objął urząd urząd.