Mark Hamill żegna się ze "Star Wars" - nie chce cyfrowego odmładzania. "Powinni wziąć młodego aktora"
Mark Hamill, który od 1977 roku portretuje postać Luke'a Skywalkera w produkcjach z uniwersum "Star Wars", w jednym z najnowszych wywiadów stwierdził, że franczyza już go nie potrzebuje. Podkreślił zarazem, iż jego przygoda z tą postacią dobiegła końca, a jeśli ktoś chciałby pokazać w filmie czy serialu młodą wersję ikonicznego Jedi, to powinien do tego zatrudnić młodszego aktora. I trudno się z tymi słowami nie zgodzić.
Mark Hamill wyznał, że nie widzi żadnego powodu, by powrócić do roli Luke'a Skywalkera. Choć produkcje z uniwersum "Star Wars" po latach wróciły do tej postaci, pokazując ją w trzech filmach nowej trylogii (w ostatniej odsłonie już tylko jako Ducha Mocy) i - w odmłodzonej dzięki technologii Motion Capture i cyfrowemu liftingowi wersji - w serialach "The Mandalorian" oraz "Księga Boby Fetta". Disney ewidentnie obawia się zatrudniania nowych, młodszych aktorów do ról kultowych postaci, mając w pamięci reakcje fanów na angaż Aldena Ehrenreicha, który sportretował młodego Hana Solo. Wygląda na to, że odmłodzone komputerowo wizerunki to, z punktu widzenia Lucasfilmu, wciąż jeszcze najbezpieczniejsza droga. A szkoda.
Czytaj także:
- Pedro Pascal nie robi już selfie z fanami. Powodem jest przykre wydarzenie sprzed lat
- Od czego zacząć czytanie książek "Star Wars"? TOP 6 książek z kanonu Disneya na start
- Mark Hamill może już nigdy nie zagrać ukochanej postaci. Powód jest poruszający
- Brawo: po 8 latach załatano dziurę fabularną w "Star Wars 7". Poznaliśmy też wiek Palpatine'a
Mark Hamill: powinni zatrudnić młodego aktora
71-letni Hamill najpewniej sam doskonale widzi, jak to wygląda i wolałby nie oglądać siebie takiego - wygenerowanego, nienaturalnego. Nie dziwi zatem, że mówi "pas" (choć nie aż tak stanowczo, jak by mógł) i sugeruje angaż kogoś w odpowiednim wieku. To najlepsze rozwiązanie, tym bardziej, że spora część fanów "Gwiezdnych wojen" wytypowała już kogoś na jego miejsce - z racji pewnego podobieństwa, niektórym marzy się, by w Luke'a wcielił się Sebastian Stan. Mam wrażenie, że wielu odbiorców potrzebowało odbić się od CGI i oswoić z recastem (i tu przydał się "Solo"), w związku z czym reakcje na zatrudnienie nowych nazwisk nie byłyby teraz aż tak burzliwe. Poza tym - "oryginalny Luke" wyraził już swoje zdanie, które wypadałoby uszanować.
Cóż, nigdy nie mów nigdy. Ale nie widzę powodu, dla którego Skywalker miałby znów pojawić się na ekranie. Ujmę to tak: mają tak wiele historii do opowiedzenia, że nie potrzebują już Luke'a. Miałem swój czas - i to dobrze. Ale już wystarczy. (...) Ten efekt [cyfrowe odmłodzenie - przyp. red.] jest dla mnie dość niezwykły. Wydaje mi się, że jeśli będą potrzebowali młodego Luke'a w przyszłych filmach, to powinni po prostu wziąć do tego młodego aktora.
- powiedział aktor w wywiadzie z "Sunday Morning" stacji CBS News.
Wywiad dla "Esquire" potwierdza, że Hamill przemyślał już tę sprawę i ewidentnie wolałby zakończyć już swoją przygodę ze Skywalkerem. Jasne, słowami "nigdy nie mów nigdy" zostawia sobie otwartą furtkę - bo ludzie zmieniają zdanie, bo nie chcą palić mostów, bo kiedyś mogą tego potrzebować - ale jego wypowiedzi nie pozostawiają wątpliwości. Miejmy nadzieję, że Lucasfilm weźmie je sobie do serca.
Kiedy przeczytałem scenariusz "Ostatniego Jedi", powiedziałem: "okej, to by było na tyle". Wtedy ruszył proces odłączania się od czegoś, co było częścią mojego życia. (...) Ludzie mówią mi, że teraz mógłbym wystąpić w całym serialu o przygodach Luke'a po "Powrocie Jedi". A ja na to: "nie wydaje mi się". Po pierwsze: wcale nie potrzebują opowiadać tych historii. A nawet jeśli, to mogą zatrudnić aktora w odpowiednim wieku
- powtórzył.