REKLAMA

Nic dziwnego, że ten kultowy serial ma dostać spin-off. Cały czas bije rekordy popularności

Znacie powiedzenie o tym, że najlepszymi piosenkami są te, które już dobrze znamy? Jak spojrzeć na ostatni ranking Nielsena, to pora je zaktualizować i podmienić muzykę na seriale. Hitem ostatniego roku okazała się produkcja sprzed ponad dekady. I wiecie co? Wcale mnie to nie dziwi.

suits-rekord-ogladalnosci-nielsen-spin-off-w-garniturach
REKLAMA

Jeśli myśleliście, że największym serialowym hitem minionego roku była jakaś świeża i głośna produkcja pokroju „The Last of Us”, tudzież jakichś nowych „Gwiezdnych wojen” lub czegoś od Marvela, to możecie się zdziwić.

REKLAMA

Najchętniej oglądanym serialem 2023 roku było „Suits”.

Tak wynika, jak podaje Business Insider, z danych firmy analitycznej Nielsen, jeśli brać pod uwagę ogromny amerykański rynek. Firma bierze pod uwagę przy tym wszystkie minuty spędzone przez widzów przed ekranem, co naturalnie premiuje tasiemce (w przypadku „W garniturach” mówimy o łącznie 134 odcinkach; aby obejrzeć wszystkie 9 sezonów trzeba poświęcić 3 dni, 23 godziny i 35 minut).

Czytaj inne nasze teksty związane z serialem „Suits”:

Warto przy tym dodać, że „Suits” z pewnością pomógł fakt, że serial można było oglądać w dwóch serwisach streamingowych, w tym największym z nich, czyli Netfliksie; oprócz tego dostęp do niego w Stanach Zjednoczonych mieli subskrybenci opłacający Peacock. Widzowie łącznie spędzili na śledzeniu losów Harveya, Mike’a, Rachel, Donny i Loiusa aż 57,7 mld minut.

Niespodziewany rekord „W garniturach” to miła wiadomość.

To, że serial o nowojorskich prawnikach z lat 2011-2019 stał się hitem streamingu po czterech latach po zakończeniu emisji w amerykańskiej telewizji USA Network, w sumie dziwi, ale tylko trochę. Z jednej strony zalewani jesteśmy nowościami i trudno za nimi nadążyć, a z drugiej co rusz świeże produkcje są miażdżone przez widzów i krytyków jako odtwórcze, nudne i przewidywalne.

Do tego „Suits” nie jest rodzynkiem, bo nowości ze świecą szukać na dalszych pozycjach listy Nielsena. Podium domykają „Bluey” (Disney+) i „NCIS” (dostępne w Netfliksie oraz Paramount+), a w Top 10 nie zabrakło też nieśmiertelnych „Przyjaciół” i ich odpowiednika dla nerdów i geeków (czyli „The Big Bang Theory”). Co je łączy? Wszystkie swój żywot zaczęły w linearnej telewizji.

Honor serialu produkowanych z myślą o streamingu ratuje niespodziewanie „Ted Lasso”.

Chociaż platforma od Apple’a jest dość świeżym graczem na rynku VOD, to właśnie jej serial był na topie w zeszłym roku, jeśli spojrzeć na produkcje spoza tej klasycznej telewizji, ale nie załapał się nawet do listy 10 najchętniej oglądanych seriali przez Amerykanów. Jak widać wobec nowości są sceptyczni, ale możliwe, że dzisiejsze seriale będą hitem, ale dopiero za kilka lat…

„W garniturach” z kolei, które oglądałem na bieżąco, gdy pojawiały się nowe odcinki, wspominam niezwykle ciepło i chociaż muszę tę hipotezę jeszcze zweryfikować, to jestem przekonany, że się specjalnie nie zestarzał. Najważniejsze jest jednak to, że miał niezwykle wyraziste postaci, które grali charyzmatyczni aktorzy, między którymi czuć było chemię.

Ciekaw przy tym jestem, jak wielu widzów oglądających teraz „Suits” robi to po raz pierwszy, a w ilu przypadkach to kolejny seans. Tak czy inaczej dla twórców tej produkcji to chyba jasny sygnał, że warto pomyśleć nad tym, by zebrać obsadę w jednym miejscu i posadzić przed kamerą (byle tylko w wersji fabularyzowanej, a nie w celu miziania się nawzajem po majciorach, jak we „Friends: Reunion”).

Jeśli teraz nie powstanie szereg spin-offów „The Suits”, to nie wiem, co musiałoby się jeszcze wydarzyć, abyśmy je dostali.

„Kolejne” nie piszę zresztą przez przypadek, bo jeden spin-off „W garniturach” już się pojawił. Pierwsze skrzypce grała w nim Gina Torres, której bohaterka, czyli Jessica, przeniosła się do Chicago i zaczęła obracać się w politycznych kręgach. Niestety widzom najwyraźniej „Pearson” nie przypadło do gustu, bo serial nie doczekał się 2. sezonu i słuch po nim zaginął.

REKLAMA

Myślę jednak, że teraz, po latach, Aaron Korsh i spółka mogliby odnieść sukces, zwłaszcza gdyby w spin-offie pojawili się ci pierwszoplanowi bohaterowie. Jestem przekonany, że zarówno starzy, jak i świeżo upieczeni fani, nie wzgardziliby możliwością zobaczenia ponownie duetu w postaci Gabriela Machta i Patricka J. Adamsa w rolach odpowiednio Harveya Spectera i Mike’a Rossa obok siebie.

Nie obraziłbym się też za pełnoprawną kontynuację z obsadą w możliwie pełnym składzie, wraz z Rickiem Hoffmanem (Louis Litt), Sarą Rafferty (Donna Paulsen) oraz oczywiście Meghan Markle (Rachel Zane), która opuściła serial przed jego zakończeniem. Jeśli kiedykolwiek powstałby 10. sezon „Suits”, to przyjąłbym z otwartymi ramionami - ale na razie na horyzoncie majaczy się właśnie spin-off. Oby doczekał się realizacji!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA