REKLAMA

"The Last of Us" powiela grzechy "The Walking Dead". I wcale nie chodzi o śmierć postaci

„The Last of Us” od HBO nie trzyma się kurczowo materiału źródłowego w postaci gry Naughty Dog i to akurat świetne wieści. Twórcy serialu nie idą też po linii najmniejszego oporu, ale jest w tym łyżka dziegciu: powielają błąd z innej opowieści o zombie, czyli ekranizacji „The Walking Dead”. I wcale nie chodzi tu o seryjne uśmiercanie kolejnych postaci.

the-last-of-us-podobienstwa-the-walking-dead
REKLAMA

„The Last of Us” to jedna z wielu opowieści o zombie i przy okazji ogromny hit HBO (które zdecydowało się zamówić kolejny sezon po emisji zaledwie trzech z dziewięciu epizodów składających się na pierwszy). Podobnie jak inni fani, doceniam fakt, iż twórcy traktują konsolowy pierwowzór z należytym szacunkiem, a wprowadzane przez nich zmiany mają sens, ale w jednym aspekcie przesadzili.

REKLAMA

Czytaj też:

„The Last of Us” w trzecim odcinku za bardzo skupia się na wyjaśnieniu tajemnicy, która wyjaśnienia nie wymaga.

Opowieści z zombie w tle przyzwyczaiły nas do tego, że śledzimy w nich losy ocalałych w trakcie lub już po apokalipsie. Wyjaśnienie tego, jak do niej doszło, to kwestia drugorzędna - stało się, to się stało, nie ma co drążyć tematu. W przypadku gry „The Last of Us” też nie było istotne, skąd się wzięły grzyby przejmujące nad ludźmi kontrolę. Serial podchodzi do tego inaczej.

Ekranizacja od początku częstuje nas (zbyt) licznymi retrospekcjami, które w dodatku nie pozostawiają pola do samodzielnej interpretacji: za zarazę odpowiada tu globalne ocieplenie. Do tego jedynie w pierwszym odcinku dostaliśmy zarówno rozszerzoną sekwencję początkową, w której poznajemy Joela i jego córkę Sarah, jak i nieobecny w grze prolog osadzony w latach 60.

Zdecydowanie bym wolał, gdyby ta cała „mączna teoria” nie wyszła poza Reddita.

Fani szybko wyłapali, że w serialowym świecie ludzkość zaraziła się grzybem poprzez pożywienie, a konkretnie mąkę pochodzącą z Indonezji. Niestety twórcy nie zaufali odbiorcom, że sami do tego dojdą. W drugim epizodzie już na wstępie ponownie cofnęliśmy się do czasów sprzed zarazy, żeby te domysły potwierdzić, a w trzecim twórcy złamali zasadę „nie mów, tylko pokazuj”.

Tyle dobrego, że trzeci epizod przełamał schemat - ale tylko do pewnego stopnia. Jego scenariusz skupił się w końcu niemal w całości na przeszłości nowych drugoplanowych bohaterów (czyli Billa i Franka, dodatkowo zmieniając dość radykalnie ich historię), a Joela i Ellie było tu jak na lekarstwo. Większość odcinka była też retrospekcją; piękną, bo piękną, ale jedynie retrospekcją.

„The Last of Us” i podobieństwa do „The Walking Dead

Innej słynnej ekranizacji opowieści o zombie, czyli „The Walking Dead”, można zarzucić przy tym znacznie, w tym masowe uśmiercanie bohaterów jeszcze zanim widzowie zdążyli się z nimi zżyć. Warto przy tym oczywiście dodać, że tutaj akurat serial AMC poszedł drogą wytyczoną przez komiksy Roberta Kirkmana, ale wieloletni fani pamiętają, że w pewnym momencie znacząco od nich odszedł.

A do czego tutaj nawiązuję? Nawet nie do tego, że zmieniono losy Carla, Ricka i masy innych postaci, a do tego, że bohaterowie „The Walking Dead” w pewnym momencie zaczęli się nieco za bardzo interesować genezą apokalipsy i niemal uleciała cała magia tej produkcji. Dotarli nawet do jakiejś placówki naukowej, w której badano zarazę zombie. Na szczęście stacja AMC zdecydowała się uciąć ten wątek.

REKLAMA

„The Walking Dead” skupiło się potem na relacjach pomiędzy grupami ocalałych, dzięki czemu serial dostał aż 11 sezonów i doczekał się licznych spin-offów. Co jednak ciekawe, nawet ten cofający się w pierwszym w sezonie do czasu z początków pandemii zombie, czyli czekające na swój własny finałowy sezon „Fear the Walking Dead”, nie próbował wyjaśnić jej genezy. Jak widać, wyciągnięto wnioski.

Mam ogromną nadzieję, że serialowe „The Last of Us”, które po bitych czterech godzinach rozstawiło wreszcie pionki na planszy, skończy z patrzeniem w przeszłość (o co Joel prosił zresztą Ellie!) i skupi się przede wszystkim na relacji tych bohaterów, a akcja ruszy teraz z kopyta. I właśnie tego sobie i innym widzom na tym etapie życzę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA