2. odcinek serialu "The Last of Us" - wyreżyserowany przez twórcę gry, Neila Druckmanna - trafił dziś do oferty HBO Max. To równie dobry co pilot, intensywny epizod, który nie szczędzi swym bohaterom trudnych doświadczeń. Kolejny raz mieliśmy do czynienia z dość przykrą sekwencją - doszło bowiem do pewnego znanego graczom (choć nieco zmodyfikowanego) wydarzenia, które mogło zaskoczyć nieznających źródła odbiorców.
Uwaga: w tekście znajdziecie spoilery z 2. odcinka "The Last of Us".
"The Last of Us" swoim 2. odcinkiem uspokaja widzów i udowadnia, że na spadek jakości i szacunku do materiału źródłowego raczej się nie zanosi (a ja potwierdzam - nic takiego nie ma miejsca aż do końca sezonu). Dzisiejszy epizod funduje nam ogrom napięcia i jedno z pożegnań, które dla odbiorców tej fatalistycznej opowieści są przecież chlebem powszednim. Dzięki temu, że nasi zdolni twórcy poświęcili sporo czasu Tess i jej relacji z dwójką głównych postaci, moment jej odejścia zawiera odpowiednio silny emocjonalny ładunek. Pochylmy się na moment nad wydarzeniami z finału tego epizodu.
The Last of Us, odc. 2 - śmierć postaci i finał odcinka
Śmierć czai się na każdym zakręcie. Tess, która wraz z Joelem próbowała przemycić odporną na wirusa Ellie do Massachusetts State House, pada ofiarą ugryzienia - w efekcie zostaje jej zaledwie kilka godzin życia (a przynajmniej życia świadomego). Kobieta stara się uzmysłowić Joelowi, że ten powinien zabrać nastolatkę na zachód i przekonać się, w jaki sposób może pomóc Świetlikom w powstrzymaniu rozprzestrzeniania się pasożytów.
Ostatecznie bohater ściąga na naszą paczkę uwagę całej hordy przeciwników. Tess wie, co robić: sięga po beczki z benzyną i granaty. Zamierza się upewnić, że zainfekowani nie podążą za Ellie i jej nowym opiekunem. Gdy przeciwnicy w końcu do niej dopadną, zamierza pozbawić życia siebie i ich.
Tu dochodzi jednak do dość odrażającej, ale istotnej sceny. Z jakiegoś powodu klikacze nie rzucają się na Tess z agresją, przeciwnie, wydają się niemal… pokojowi. Gdy kobieta próbuje odpalić zapalniczkę, jeden z przeciwników składa na jej ustach jedyny w swoim rodzaju pocałunek, wprowadzając swoje macki do jej ust. W ten dziwnie intymny sposób doszło do podłączenia kolejnego ciała do powiększającego się z każdym dniem, rozległego systemu grzybów. Dlaczego twórcy pokazali coś takiego? Ich wypowiedź zawarłem w tym krótkim tekście o klikaczach.
Tess nie zapomina jednak o swojej powinności - w ostatniej sekundzie zapalniczka wreszcie się odpala, a State House wraz z zawartością zostaje wysadzone w powietrze. Joel i Ellie są zmuszeni do dalszej wędrówki - nie tylko po to, by znaleźć lekarstwo, lecz również upewnić się, że śmierć przyjaciółki nie poszła na marne.
"The Last of Us" pogłębia wymiar cierpienia osób żyjących w tej postapokaliptycznej rzeczywistości. Korzystając z retrospekcji i wyjaśniając skalę zagrożenia, produkcja upewnia widzów, że w tym świecie nikt nie jest bezpieczny. Co więcej, bohaterowie widzą w Ellie szansę na własne odkupienie. Ta konstatacja podbija emocjonalność kulminacyjnego punktu tego odcinka. Jedyne, czego mi w tym wszystkim brakowało, to kilka sekwencji z przeszłości, które pozwoliłyby widzom lepiej poznać dawną Tess i, być może, bardziej się z nią zżyć. A w efekcie jeszcze bardziej jej żałować w chwili śmierci.