W końcu dostaliśmy legitny zwiastun nowego „Spider-Mana”. Multiwersum zostaje oficjalnie otwarte
To jeden z najbardziej wyczekiwanych, ale i trollowanych trailerów wszech czasów. Po niezliczonej liczbie fejków po raz pierwszy możemy zobaczyć prawdziwe materiały z nadchodzącego wielkimi krokami „Spider-Man: Bez drogi do domu”. Czy warto było czekać tak? A i owszem.
Ostatnia część nowej filmowej serii z Człowiekiem Pająkiem (w tej roli Tom Holland) „Spider-Man: Daleko od domu” miała premierę w 2019 roku. Biorąc pod uwagę liczbę zapowiedzi, przecieków, plotek i teorii fanów, to były naprawdę trzy długie lata. Największe emocje budziła wieść o tym, że w nowej odsłonie przygód Petera Parkera będziemy mieć do czynienia z tzw. mutliwersum, którego przedsmak mogliśmy poczuć w animacji: „Spider-Man. Uniwersum”.
Teaser „Spider-Man: Bez drogi do domu” ma 3 minuty i zdradza bardzo dużo, choć to i tak tylko wierzchołek góry lodowej, która sięga aż 2002, kiedy światło dzienne ujrzał „Spider-Man” Sama Raimiego. Co prawda filmik (jeszcze) nie wprowadził Tobeya Maguire'a, ale zobaczyliśmy przynajmniej jego z jego wrogów. Jednak po kolei.
Spider-Man w zwiastunie zalicza wpadkę i doprowadza do cross-overa równoległych uniwersów. Z innymi Spider-Manami.
Punktem wyjścia całego zamieszania i tego, że równoległe rzeczywistości połączą się, jest pewna nietypowa prośba. Jak wiemy z poprzedniej części – Mysterio (Jake Gyllenhaal) wyjawił tożsamość Spider-Mana. Pomimo tego, że superbohater uratował świat, a później dołożył swoje trzy grosze do odtworzenia wszechświata, po tym jak Thanos namieszał, ludzie i tak go ludzie nienawidzą. Wszystko przez medialną nagonkę niezmordowanego J. Jonaha Jamesona (w tej roli ponownie J.K. Simmons).
Parker udaje się do kolegi po fachu – Doktora Strange'a (Benedict Cumberbatch) i prosi go o to, by wszyscy zapomnieli, że jest Spider-Manem. I jak to na trochę ciapowatego superbohatera przystało, cały misterny plan nieco się plącze. Parker dochodzi do wniosku, że przecież MJ (Zendaya) także o nim zapomni i zbudowany związek również zniknie, przerywa więc rzucanie zaklęcia Doktorowi, czego gorzko pożałuje. W przeciwieństwie do widzów.
W teaserze „Spider-Man: Bez drogi do domu” pojawiają się arcywrogowie Petera Parkera z filmów Sama Raimiego.
Dochodzi do dosłownego zapadnięcia się czasoprzestrzeni, które na dużym ekranie będzie wyglądać niesamowicie. I pojawia się on - Dr. Otto Octavius (Alfred Molina) ze „Spider-Mana 2” z 2004 roku. Z dużym prawdopodobieństwem możemy sądzić, że pojawi się też Willem Dafoe w roli Zielonego Goblina – w teaserze widzimy bowiem granat, którego arcywróg Człowieka Pająka używał w filmie z 2002 roku. W tle słyszymy za to charakterystyczny, złowieszczy śmiech.
I to tylko tyle albo aż tyle. Mamy więc póki co oficjalnie potwierdzone połączenie MCU z filmową trylogią Sama Raimiego, więc możemy być (prawie) pewni, że Tobey Maguire – zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami - też zaszczyci nas swoją o ecnością. Co z kolejną wersją Spider-Mana w wykonaniu Andrew Garfielda?
Aktor nie pojawia się w teaserze, ale widzimy za to spore wyładowania elektryczne, które mogą potwierdzać, że Jamie Foxx powróci z rolą Elektro z „Niesamowitego Spider-Mana 2” z 2014 roku. Niektórzy już spekulują, że w filmie pojawi się też czarnoskóry Spidey z animacji – Miles Morales. Wszystko przez kobietę w aucie, która patrzy takim wzrokiem na superbohatera, jakby go skądś kojarzyła. Na kolejne osłonięcia kart przyjdzie nam jeszcze poczekać, ale już jesteśmy do tego przyzwyczajeni.