Widzieliśmy już finał 2. sezonu Watahy. Czy znaleźliśmy odpowiedzi na dręczące nas pytania i czy hit HBO zakończył się tak, jak widzowie mogliby oczekiwać? Zapraszamy do recenzji.
OCENA
W tekście znajdują się spoilery z zakończenia drugiego sezonu Watahy.
Wataha bez dwóch zdań jest perełką polskiej telewizji. Wysokobudżetowa produkcja lokalnego oddziału HBO przyciągała przed ekrany miliony widzów. Nie bez powodu. Świetny scenariusz, dobra gra aktorska i piękne bieszczadzkie plenery stawiają nasz serial na równi z produkcjami z Zachodu.
Obawiałem się tylko finału, bo to właśnie zakończenie pierwszej serii Watahy pozostawiło niedosyt.
Wataha sprzed 3 lat niezmiernie wciągała, ale skończyła się przedwcześnie. Urwała się wręcz przed ostatnim aktem. Zakończenie było aż nazbyt otwarte. Nawet osoby próbujące dopowiedzieć sobie dalsze losy bohaterów i próbujące zgadnąć, jaki był prawdziwy powód, dla którego zginęli pogranicznicy, nie mieli zbyt wielu punktów zaczepienia.
Oliwy do ognia dolewał fakt, że drugi sezon nie był planowany od samego początku. Dopiero po sukcesie serialu na rynku zagranicznym zdecydowano się nakręcić kontynuację. Już pierwszy odcinek Watahy 2 przekonał mnie, że była to dobra decyzja, a dzisiejszy finał w tym przekonaniu utwierdził.
HBO wzięło sobie do serca krytykę, jaka padła na stację po poprzednim sezonie.
Wataha skłaniała widzów, by zadawali sobie mnóstwo pytań. Na półmetku drugiej serii można było się obawiać, że znów dostaniemy frustrujące zakończenie zostawiające zbyt wiele białych plam na kartach tej historii. Pozornie niezwiązane ze sobą wątki dryfowały w - wydawałoby się - zupełnie innych kierunkach. Na szczęście Wataha odsłoniła karty.
Poszczególne elementy składowe tej historii przecięły się w finale wreszcie w jednym miejscu. Budowane przez kilka godzin napięcie znalazło ujście. Dowiedzieliśmy się, kto tak naprawdę stał za makabrycznymi wydarzeniami z obu sezonów. Główny zły stojący za całą intrygą się ujawnił. Bohaterom została oddana sprawiedliwość, a Rebrow znalazł ukojenie.
Twórcy 2. Serii Watahy nie przegięli też w drugą stronę.
Rozwikłano obie tajemnice: zarówno sprawę dotyczącą retortów i Cienia, jak i tę sprzed serialowych czterech lat, czyli śmierci członków tytułowej grupy funkcjonariuszy straży granicznej. Nie dano jednak postaciom jednoznacznego epilogu. Dano na tyle dużo odpowiedzi, by zakończenie nie frustrowało, ale też nie tak łopatologicznie, by nie obrażać widza.
Kilka pytań po seansie w mojej głowie wciąż się tli. Nadal nie wiem, jaką decyzję podejmie Rebrow. Nie mam pojęcia, czy Iga Dobosz spadnie na cztery łapy, czy może jej karierę przemielą tryby biurokratycznej machiny przez jedną decyzję podjętą pod wpływem chwili. Nie do końca też wiem, co myśleć o Grzywie i czy jeszcze jakiś inny potwór nie chowa się w cieniu.
Niemniej Wataha w finale 2. sezonu była przede wszystkim satysfakcjonująca.
Nie twierdzę przy tym, że było to idealne zakończenie. Znalazła się w nim przynajmniej jedna zupełnie niepotrzebna scena, w której napięcie pomiędzy Rebrowem i Alsu znalazło swoje ujście w typowym dla HBO stylu. Serial na braku wspólnych ich miłosnych uniesień na dobrą sprawę nic by nie stracił, ale na szczęście jej obecność tak samo nie wpłynęła na odbiór całości.
Wataha 2 się broni, bo przede wszystkim scenarzyści udowodnili, że mieli jasną wizję tej historii i do samego końca jej się trzymali. Cały sezon jest nie tylko spójny wewnętrznie, ale nadaje też nowy kontekst poprzedniemu. Nie wygląda przy tym na dopisany na siłę, tylko wynikający z niego wręcz organicznie. Niezmiernie się cieszę, że moje obawy wobec finału Watahy 2 nie znalazły potwierdzenia w rzeczywistości.
6. odcinek 2. serii Watahy już teraz można obejrzeć w HBO GO. Emisja na kanale HBO w linearnej telewizji zaplanowana jest na przyszły tydzień.
Czytaj więcej o Watasze: