Bieszczady to główny bohater Watahy. O tym, jakie są naprawdę, opowiadają nam aktorzy serialu
Przed premierą 2. sezonu Watahy spotkałem się z aktorami, by porozmawiać o nowej serii hitu HBO. Podczas wywiadów rozmawialiśmy przede wszystkim o tym, co zmieniło się przez cztery lata u bohaterów Watahy. Temat wyjątkowości Bieszczad powracał jednak w rozmowach raz po raz.
Leszek Lichota, wcielający się w serialowego Rebrowa podkreślał, że w górach żyje się inaczej niż w ośrodkach miejskich. W odpowiedzi na moje pytanie, co jego bohater robił w wolnym czasie, skoro ostatnie cztery lata spędził w ukryciu, odparł, że…
...takie pojęcie jak wolny czas w Bieszczadach w ogóle nie funkcjonuje.
Rebrow podjął decyzję o życiu w spartańskich warunkach, ale nie wszyscy bohaterowie do Bieszczad lgną. Postacią, która niechętnie wraca w góry, jest Iga Dobosz.
Po przybyciu na miejsce bohaterka odkrywa, że po czterech latach nieobecności wiele się tam nie zmieniło. Nadal tym miejscem rządzą układy i układziki, a ludzie mieszkający przy granicy ciągle są sobie obcy.
O wrażenia z pobytu w Bieszczadach opowiadała też Anna Donchenko.
W 2. sezonie Watahy w chacie ukrywającego się Rebrowa pojawia się kobieta: imigrantka z Ukrainy, która nielegalnie przekroczyła granicę. Trafiła w Bieszczady z własnej woli, ale są one dla niej tylko przystankiem przed lepszym życiem.
Mojej rozmówczyni nie udało się jednak wskazać, która z odwiedzonych przez nią lokacji najbardziej przypadła jej do gustu. „Może to nie zabrzmi dobrze, ale każde kolejne miejsce, w którym kręciliśmy, było jeszcze lepsze od poprzedniego” - stwierdziła Anna Donchenko.
Sporo do powiedzenia o Bieszczadach miał Jacek Lenartowicz.
Wedle jego interpretacji Łuczak swoje surowe warunki życia wybrał. „Spędziłem w Bieszczadach dużo czasu, parę osób poznałem i tam jest… inaczej. Inaczej się żyje, wolniej” - komentuje aktor.
Miejsce akcji serialu miało wpływ nie tylko na bohaterów, ale również na pracę nad produkcją.
Jacek Lenartowicz wspominał sytuację, gdy pogoda zmusiła ekipę filmowców do nakręcenia ponownie jednej z jego scen wejścia do tartaku, po których Kalita i inne zbiry pobiły Łuczaka.
Pod koniec lutego w Bieszczadach temperatury były już na tyle wysokie, że śnieg od razu topniał, co sprawiało problemy montażystom. Jak wspomina aktor: "Jak się gdzieś pojawił śnieg, to od razu było słychać krzyki: dawajcie ten śnieg tu, przywoźcie, przywoźcie!".
Poszukiwania śniegu i dokrętki to nie jedyne wyzwania, przed jakimi stanęli aktorzy i filmowcy.
Grzegorz Damięcki wcielający się w Halmana wspomina o… „jeżdżeniu na tyłku w błocie w dół”, co bywało zarówno "komiczne, jak i heroiczne".
Grzegorz Damięcki dołączył do obsady Watahy w 2. sezonie, ale nie miał problemu z odnalezieniem się na planie.
Aktorowi nie było trudno współpracować z ekipą w niegościnnych warunkach, bo - jak przyznał - zna te góry i wie, czego się po nich spodziewać. Zrobił na nim wrażenie profesjonalizm filmowców zatrudnionych przez HBO.
Praca na planie to „zupełnie inna para kaloszy, polega głównie na czekaniu”. Czas, który spędza się de facto przed kamerą jest znacznie krótszy, niż ten związany z przygotowaniami.
Ekipie HBO kibicowali mieszkańcy Bieszczad i lokalni fascynaci, a także pogranicznicy i policja.
To dzięki ich wsparciu twórcom Watahy udało się „znaleźć te wszystkie miejsca, magiczne i wspaniałe”. Grzegorz Damięcki przekonuje, że 2. sezon warto oglądać chociażby dla kadrów: "Wataha oddaje piękno i charakter gór. Mroczny nieosiągalny, bezkresny”.
Po obejrzeniu pierwszych dwóch odcinków wiem, że aktor, zachwalając zdjęcia w swoim serialu, nie przesadzał. Wataha w 2. sezonie zachwyca nie tylko scenariuszem i grą aktorską, ale również realizacją stojącą na światowym poziomie. Bez pięknych krajobrazów nie udałoby się osiągnąć takiego efektu.
Grzegorz Damięcki zwraca jednak uwagę, że praca nie była łatwa.
Bieszczady znajdują się na granicy i nic dziwnego, że serial porusza tematykę uchodźców.
W ostatnich latach problem nielegalnych imigrantów się nasilił. Serial opowiadający o pracy straży granicznej nie mógł go pominąć. Aktorzy jednak zgodnie przyznają, że Wataha nie miała na celu angażować się politycznie. Wataha traktuje temat uniwersalnie.
HBO nie miało intencji kręcić serialu komentującego wydarzenia bieżące. Aleksandra Popławska przyznaje, że „Wataha nie jest serialem edukacyjnym” i nigdy nie miała takim być. Opowiada o problemie, ale nie daje jasnego rozwiązania.
Grzegorz Damięcki jest jeszcze bardziej kategoryczny.
Aktor nie powinien jednak żyć w całkowitym oderwaniu od polityki. Grzegorz Damięcki przekonuje, że „każdy ma obowiązek swoich poglądów bronić i w sposób jasny wyrażać swoje stanowisko”. Sam poglądów wyrażać się nie boi.
Andrzej Halman podobnie jak Alsu to zupełnie nowa postać. Wcielający się w niego aktor zauważył, że „w sytuacji napięcia międzynarodowego, wysyła się tam [na granicę] sprawdzonych ludzi” a Halman ma być właśnie takim człowiekiem - „najlepszym, na jakiego służby w tym momencie stać”.