REKLAMA

Ten serial oszukuje widzów od pierwszych minut. Oceniamy "1899" od twórców "Dark"

"1899" zabiera nas w transatlantycki rejs, podczas którego nic nie jest tym, czym się wydaje. Wraz z barwnymi pasażerami odkrywamy kolejne warstwy metanarracji w nowej produkcji serwisu Netflix, za którą odpowiadają twórcy fenomenalnego "Dark". Podróże w czasie to tutaj dopiero początek zabawy.

1899-serial-netflix-recenzja
REKLAMA

Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.

"Dark" okazał się fenomenalnym serialem, który łączył małomiasteczkowy klimat z rasową produkcją science-fiction, tak jak słynne "Twin Peaks" mieszało go ze zjawiskami paranormalnymi. Fabuła w hicie Netfliksa była zaś tak zakręcona, że musiałem robić sobie notatki, by połapać się w tych wszystkich liniach czasowych oraz alternatywnych uniwersach. Podczas seansu "1899", czyli kolejnej niemieckiej produkcji od tych samych (i dla tych samych) ludzi, notes rzuciłem w kąt.

REKLAMA

Czytaj też:

W serialu "1899" od Netfliksa zwroty akcji mają swoje zwroty akcji.

Nowa produkcja twórców "Dark" zaczyna się niewinnie, ale po obejrzeniu sześciu z ośmiu odcinków składających się na pierwszy sezon nawet nie wiem, od czego miałbym zacząć notować szczegóły fabuły "1899". Pod płaszczykiem prostej historii o pasażerach ogromnego parowego statku, który ruszył w transatlantycki rejs (i to na kilka miesięcy po zaginięciu innego parowca), dostaliśmy opowieść z gatunku science fiction o... właściwie to nie wiadomo do końca, o czym.

Na pierwszy rzut oka mamy tutaj do czynienia z opowieścią o perypetiach grupy barwnych bohaterów pochodzących z różnych krajów i kultur, który zostają stłoczeni w jednym miejscu celem przedostania się z Londynu do Nowego Jorku. Grupa kilkunastu osób spośród ponad półtora tysiąca ludzi zgromadzonych na parowcu ma przy tym swoje trupy w szafie, demony, traumy oraz niezrealizowane marzenia. Uwikłani są też w gęstą i poplątaną sieć społecznych relacji.

Kim są bohaterowie "1899"?

Tak jak fabuła wymyka się opisom, tak o postaciach można powiedzieć nieco więcej. Z jednej strony mamy tutaj dziarską młodą kobietę Maurę Franklin (Emily Beecham), która jest "lekarką od mózgu". Szybko poznaje ona zmęczonego życiem kapitana Eyka Larsena (Andreas Pietschmann), który lubi sobie dać w szyję. Wraz z nimi podróżują dwaj mężczyźni: Angel (Miguel Bernardeau) jest bogatym ekstrawertykiem z Hiszpanii, a introwertyczny Ramiro (José Pimentao) kryje się za habitem.

Mamy tu też pracowników przerzucających węgiel do kotłów, a jednym z nich jest Olek grany przez Macieja Musiała. Poznaje się on z Ling Yi (Isabella Wei), czyli tajemniczą Chinką, która podróżuje ze starszą Yuk Je (Gabby Wong). Do tego dochodzą Clemence (Mathilde Ollivier) i Lucien (Jonas Bloquet), czyli nieszczęśliwe małżeństwo z Francji, pochodzący z tego samego kraju bokser Jerome (Yann Gael), dumna Brytyjka o imieniu Virginia (Rosalie Craig) oraz rodzina religijnych Duńczyków.

Niestety postaci są największym problem "1899", bo chociaż obsada jest niezwykle różnorodna, to trudno się z nimi identyfikować.

Tak jak "Dark" od razu chwytało za serducho, bo mogliśmy łatwo dostrzec siebie w kreacjach aktorów i aktorek, tak tutaj nie jest to już takie proste. Tak jak problemy, z którymi mierzą się te postaci, bywają oczywiście ponadczasowe (miłość i tożsamość seksualna, dążenie do poprawy swojego bytu, deprecjonowanie roli kobiet w społeczeństwie), tak wiele z nich znamy jedynie z kart podręczników do historii. Na szczęście to tylko jedna część tej opowieści.

Baran bo Odar (reżyser) oraz Jantje Friese (scenarzysta) nie kryją się zresztą specjalnie z tym, że rejs, w który wyruszyli europejscy imigranci, to tylko pretekst do opowiedzenia o czymś zupełnie innym. Serial rozkręca się leniwie, ale już po kilku epizodów na porządku dziennym są tutaj zarówno manipulacje czasem oraz podróże między wymiarami, jak i bardzo realistyczne wizje. Mam jednak wrażenie, że to i tak wszystko jedna wielka zmyłka.

Z pełnym werdyktem na temat "1899" muszę się zaś wstrzymać.

REKLAMA

Chociaż miałem okazję obejrzeć sześć z ośmiu odcinków nowego serialu Netfliksa, to nadal nie wiem, czy będę go polecał, czy odradzał. Wszystko zależy od tego, czy finał będzie satysfakcjonujący, bo nadal mam wrażenie, że ledwie liznąłem powierzchnię tej właściwej fabuły. Niestety serial zostawił mnie teraz w rozkroku - z jednej strony dotychczasowe perypetie bohaterów zdążyły się okazać mało istotne, ale ta główna fabuła mnie jeszcze nie wciągnęła.

Czy serialowi "1899" uda się dorównać "Dark", czy też okaże się kapiszonem i wyląduje na śmietniku historii obok "Plemion Europy"? Tego dowiemy się już niedługo. Premiera pierwszego sezonu nowej produkcji z serii Netflix Original, na którą będzie składało się osiem odcinków, została zaplanowana na czwartek 17 listopada 2022 r. Poszczególne epizody trwają po mniej-więcej godzinę, a pierwszy zatytułowany został prosto "The Ship" (czyli "Statek").

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA