Most Einsteina-Rosena i zepsute wehikuły. Tłumaczymy na czym polegają podróże w czasie w serialu „Dark”
Koncepcja przenoszenia się w dowolny punkt na linii czasu fascynuje twórców seriali i filmów. Podróże w czasie rodzą jednak wiele problemów, zarówno na bazie fabuły i filozofii, jak i możliwości fizycznych. Mimo to „Dark” od Netfliksa doczekał się wielu pochwał dotyczących podejścia do tego tematu. Wyjaśniamy dlaczego.
Uwaga! Tekst zawiera spoilery dotyczące premierowego sezonu „Dark”.
Ile dzieł science fiction, tyle koncepcji na wynalezienie wehikułu czasu. To oczywiście w dużej mierze hiperbola, ale jest w niej trochę prawdy. Koncept podróży w czasie z jednej strony rodzi niezliczone możliwości dalszego rozwoju fabuły, a z drugiej bardzo szybko grozi całkowitym zawaleniem się opowiadanej historii. Wynika to z kilku powodów. Po pierwsze sprawę utrudnia sama nauka, która zakłada kilka różnych możliwości przenoszenia się w czasie i przestrzeni, ale de facto nie jest (przynajmniej na razie) w stanie udowodnić, że osiągnięcie podstawowych wytycznych zakładających powstanie np. tunelu czasoprzestrzennego jest możliwe.
Paradoksalnie ta przeszkoda nie spędza jednak snu z powiek większości twórców. Wychodzą oni z założenia, że nie trzeba tłumaczyć zawiłości technologicznych, bo większość odbiorców albo nie jest nimi zainteresowana, albo po prostu by ich nie zrozumiała. Dlatego wystarczy pokazać, że technologia jest bardziej zaawansowana od współczesnej i sprawa załatwiona. Z tego powodu drugi kłopot jest poważniejszy.
Podróże w czasie umożliwiają niemal niepowstrzymaną ingerencję w podstawowe siły kształtujące fabułę.
To samonapędzająca się kula śniegowa, która powiększa się z każdą ingerencją w naturalny tok przyczynowo-skutkowy. Umożliwienie bohaterom swobodnych podróży po linii czasu w pewnym sensie sprawia, że opowieść nigdy nie zostanie zamknięta. A jeśli zmusimy ją do finału, to narażamy się na powstanie kolejnych luk fabularnych. Nie wspominając o tym, że każda ingerencja w rzeczywisty bieg wydarzeń prowadzi do zmiany, która znów odsyła nas do nauki i budzi pytania choćby o alternatywne rzeczywistości. W tym sensie „najczystszą” opowieścią z elementem wehikułu czasu będzie więc ta, w której podróżujemy tylko w jedną stronę - do tyłu lub do przodu. Nie bez powodu „Wehikuł czasu” H.G. Wellsa wciąż cieszy się tak wielkim poważaniem (choć filozofię jego dzieła w filmowych adaptacjach bardzo spłycano). W tym wypadku prostota nauki użytej w historii jest jej siłą.
Istnieją jednak opowieści, które traktują równie poważnie oba elementy gatunku science fiction. Jedną z nich jest właśnie „Dark”.
Szczegóły idei podróży w czasie wykorzystanej przez twórców niemieckiego serialu zostają przez nich przedstawione w 8. epizodzie, gdy starsza wersja Jonasa przybywa do 1986 roku, żeby porozmawiać z H.G. Tannhausem (nawiązanie do inicjałów brytyjskiego pisarza jest oczywiste, ale również nazwiska Wells i Tannhaus zdają się być metaforycznie powiązane). Dziadek Charlotte pracuje jako zegarmistrz w Winden, lecz oprócz tego jest autorem książki „Eine Reise durch die Zeit”.
Mężczyźni zaczynają rozmowę od wspomnienia mostu Einsteina-Rosena (znanego też pod nazwą Tunelu Schwarzschilda). To określenie obecnie stosuje się wobec pierwszego naukowego modelu tunelu czasoprzestrzennego, który zakłada kwantowe splątanie między czarną i białą dziurą. Teoria zakłada, że materia poruszająca się szybciej od prędkości światła mogłaby się dostać przez jedną z nich i zagiąć czasoprzestrzeń w taki sposób, żeby przedostać się w inny punkt w czasie. Według obecnej wiedzy taka sytuacja jest możliwa, ale przy założeniu kilku bardzo ważnych kwestii (m.in. wykorzystania materii egzotycznej - zainteresowanych dokładnymi informacjami na ten temat odsyłam TUTAJ).
Na potrzeby serialu „Dark” przyjmujemy, że tunel czasoprzestrzenny może istnieć, a podróż materii za jego pomocą jest możliwa.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że koncepcja podróży w czasie zaprezentowana w serialu Netfliksa nawet więcej niż z nauką ma wspólnego z religią, filozofią i sztukami tajemnymi. W produkcji często pojawia się wizerunek wykorzystywanej w alchemii Tablicy szmaragdowej, odwołania do tekstów Fryderyka Nietzschego, a także zdanie Sic Mundus Creatus Est i symbol Triquetry. Wszystkie te elementy są połączone z podróżami w czasie. W jaki sposób?
Zgodnie z wizją H.G. Tannhausa, tunel czasoprzestrzenny jest powiązany z trzema wymiarami albo inaczej - trzema odnogami czasu: przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Oddziałują one na siebie wzajemnie. Żaden punkt na osi czasu nie jest niezależny od tego, co było przed nim i po nim. Nawet początek i koniec, bo prosta linia zostaje. Nie jest do końca jasne, czy w „Dark” mamy do czynienia ze zjawiskiem naturalnym czy wywołanym przez człowieka. Z jednej strony podróże za pomocą jaskiń pod Winden są możliwe jedynie w skokach obejmujących co najmniej 33 lata według wytycznych cyklu lunarno-solarnego. Jak podkreśla Tannhaus, z kosmicznego punktu widzenia po upływie tego czasu wszystko się równoważy, tak jak orbita księżyca z orbitą słońca.
Nie wiadomo, dlaczego tunel czasoprzestrzenny pozwala na poruszanie się tylko w tak ograniczonym zakresie (zwłaszcza jeśli jego powstanie wywołał radioaktywny wyciek z elektrowni), choć z tego co możemy wywnioskować w pozostałych latach jest zamknięty i nie można z niego korzystać. Chęć zdobycia pełnej władzy nad podróżami w czasie może jednak motywować Noah i Claudię, którzy próbują zbudować swoje wehikuły. Sam akt podróży przez wormhole jest zaś możliwy dzięki zakrzywieniu czasu i przestrzeni w taki sposób, żeby przeszłość, teraźniejszość i przyszłość były nie na swoich miejscach. I mogły się spotkać w jednym punkcie.
Z tego powodu „Dark” nie zakłada występowania alternatywnych rzeczywistości na skutek podróży w czasie.
Według tej koncepcji każda podjęta decyzja rozgałęzia odnogę czasu i tworzy alternatywny świat, w którym wybraliśmy inaczej. Ten proces jest niemożliwy do powstrzymania i nieskończony. Może się tak jednak dziać tylko pod warunkiem, że czas biegnie do przodu. W tym sensie nawet jeśli zmienimy przeszłość, to nie wpływamy na naszą przyszłość, tylko tworzymy zupełnie nową. Rzeczywistość, którą opuściliśmy dalej istnieje. W „Dark” wciąż poruszamy się na tej samej linii, ale zostaje ona zakrzywiona w różne formy.
Oczywiście pozostaje pytanie (zadane w serialu przez starszego Jonasa) o istnienie zewnętrznej siły, która zarządza całym układem. Może być nią ślepy los, przypadek, fatum, Bóg (aktywny lub bierny) lub wolna wola człowieka. Problem ten nie jest pozbawiony znaczenia. W niemieckim serialu czas i przestrzeń są trwale połączone i operują na trzech płaszczyznach. Nawet tunel czasoprzestrzenny do pewnego stopnia stosuje się do praw natury. W tym sensie każda decyzja nie jest tak naprawdę decyzją, a przeszłości czy przyszłości nie można zmienić nawet poprzez podróże w czasie.
Łatwo to wytłumaczyć za pomocą przykładu z samego serialu. Jonas udaje się do 1986 roku, żeby uratować Mikkela. Wie, że obserwowany chłopiec wraz z upływem lat stanie się jego ojcem. Dlatego waha się, czy na pewno sprowadzić go do ich wspólnej teraźniejszości. Gdy już jest zdecydowany, powstrzymuje go jego starsza wersja. Dorosły Jonas z całą klarownością wyjaśnia mu, że ratując Mikkela skazuje się na zagładę. Teoretycznie mamy tu więc do czynienia z wyborem, ale wcale niekoniecznie tak musi być. Według idei przedstawionej w „Dark” Jonas zawsze będzie czynił to samo. Za każdym razem zastanowi się nad uratowaniem niewinnego chłopca, za każdym razem sam się od tego odwiedzie, spróbuje jeszcze raz, zostanie porwany przez Noah itd. Wszystko dlatego, że jest tym kim jest, a świat jest jaki jest. To co się zdarzyło, musi się zdarzyć.