Zbliżający się wielkimi krokami horror może okazać się najlepszym filmem grozy tego roku. Skąd takie przypuszczenia? Na ten moment "Zniknięcia" cieszą się samymi pozytywnymi recenzjami. Można jednak mieć co do nich jedno zastrzeżenie.

"Zniknięcia" już w przyszłym tygodniu zawitają na ekranach światowych i polskich kin. To opowieść o pewnym zniknięciu. Jednej nocy, w tym samym czasie bez śladu przepadają dzieci z tej samej klasy. Wszystkie z wyjątkiem jednego. Mieszkańcy miasteczka próbują odkryć, kto stoi za tym przedziwnym zdarzeniem. Nie są jednak gotowi na to, co ich czeka.
Nowy horror Zacha Creggera - twórcy "Barbarzyńców" - nie tylko przez swój intrygujący koncept od dłuższego czasu wzbudza ogromne emocje. Warner Bros. postawiło bowiem na bardzo przemyślaną kampanię marketingową. Parę miesięcy temu wytwórnia wypuściła teaser, a potem pełnoprawny trailer. Z obu wideo nic tak naprawdę nie wynika. A jakby zamieszania w głowie widzów było mało, to na YouTubie pojawiło się jeszcze 2-godzinne nagranie z kamer bezpieczeństwa. Zrobiło się jeszcze bardziej tajemniczo.
Zniknięcia - nadchodzi najlepszy horror roku?
Mogły się pojawić obawy, czy przypadkiem tak pomysłowa kampania nie jest na wyrost i okaże się lepsza od samego filmu (ileż to razy już tak było). Aż w końcu pojawiły się pierwsze recenzje "Zniknięć". I okazują się nad wyraz entuzjastyczne. Na Rotten Tomatoes produkcja ma 100 proc. pozytywnych opinii krytyków! Aczkolwiek na razie jest ich tylko 11.
Autor bloga WorldOfReel trzeźwo spogląda na tę sytuację, twierdząc, że to również element kampanii marketingowej. Bo z jakiego innego powodu po zniesieniu embargo w sieci miałaby się pojawić jedynie garstka recenzji filmu? Czemu na pokaz nie zaproszono większej liczby krytyków? Odpowiedź jest prosta: Warner Bros. skrupulatnie wyselekcjonowało, kto może produkcję zobaczyć.
Teraz pojawia się jednak najważniejsze pytanie: czy po tym jak "Zniknięcia" obejrzy większa liczba krytyków, to ocena filmu na Rotten Tomatoes się utrzyma? Czy może spadnie drastycznie? A może po prostu spadnie nieznacznie? To też jest możliwe. Jak czytamy w przywołanym wyżej artykule, podobną strategię marketingową zastosował przecież Neon przy okazji "Kodu zła". Wtedy ten wybieg promocyjny okazał się zbędną ostrożnością, bo dostaliśmy świetny film. Pozostaje więc mieć nadzieję, że w tym wypadku będzie podobnie.
Więcej o horrorach poczytasz na Spider's Web:
- Robert Eggers: wszystkie filmy mistrza horroru. Oceniamy
- Widzowie wybrali najstraszniejszy horror ostatnich 10 lat
- Opętani: piękny, klimatyczny i przerażający horror zmierza do kin
- Stephen King poleca horror, który w Polsce jakoś przegapiliśmy
- Kręcony w Polsce horror w duchu Substancji miażdży widzów