Piekielnie wymagająca, a może po prostu konfliktowa? W nowym show Polsatu Doda nie wypada korzystnie
Dodę i jej muzykę można lubić bądź nie, jednak gwiazda doskonale wie, jak podgrzać zainteresowanie wokół siebie. Już nieraz wywoływała skandale, natomiast nowy program na antenie Polsatu "Doda. Dream Show" skupić się ma na kulisach przygotowań gwiazdy do wielkiej trasy koncertowej. Po pierwszym odcinku muzyka nieco zeszła na dalszy plan, z kolei wyeksponowane zostały jej relacje z najbliższymi współpracownikami oraz trudny charakter gwiazdy.
Doda na przestrzeni lat bardziej przyzwyczaiła ludzi do skandali, niż do prezentowanej przez nią muzyki. Ta jakby trochę schodziła zawsze na dalszy plan, dlatego najnowszy reality show Polsatu "Doda. Dream Show" ma pokazać kulisy przygotowań do wielkiej, wymarzonej, jak w tytule programu trasy koncertowej najnowszej płyty gwiazdy "Aquaria".
Nowy program z Dodą w roli głównej mocno eksponuje jej relacje z zawodowym teamem
Pierwszy odcinek podczas pokazu prasowego rozpoczął się gorzkim wyznaniem piosenkarki, iż nie gra tras koncertowych od trzech lat. Ba! Nie cierpi ich grać, a kiedyś tak bardzo kochała. Do utraty radości z grania wielkich koncertów przyczynili się jej fani, którzy potrafią być wielkimi hejterami, jej team, jej bliscy, czy choroba: depresja. Dlatego nowy program Polsatu ma pomóc Dodzie zrealizować trasę koncertową z prawdziwego zdarzenia, wielką, spektakularną z niesamowitymi efektami. Ma być wow, najlepiej, żeby było na poziomie tras koncertowych Beyonce, lub nawet wyżej. Beyonce pojawia się w wypowiedziach Doroty kilka razy, co może świadczyć o tym, jak wielką inspiracją jest dla Dody. A może Doda chce przebić Beyonce?
Po pierwszym odcinku widać, jak wielkie ambicje ma Doda i jak bardzo jest niezadowolona z ludzi, którzy z nią pracują. W pierwszym odcinku nie brakuje krytycznych słów dla najbliższego menadżerskiego teamu Dody: Rafała i Moniki. Spory wątek program poświęca relacji Rabczewskiej oraz jej menadżera koncertowego, Rafała Bogacza. Piosenkarka nie ukrywa, że nie może liczyć na niego w wielu kwestiach, zwłaszcza tych technicznych, odnoszących się do tras koncertowych. Z drugiej strony podkreśla, że ceni Rafała za to, że m.in. nie jest skażony "Warszawką" i show-biznesem.
W ogóle Doda mocno krytykuje swoją ekipę mówiąc widzom, że tak naprawdę to ona wszystko ogarnia, a reszta zespołu niespecjalnie ma ambicie, nie ogląda światowych koncertów, nie przynosi jej inspiracji ani pomysłów. Doda mówi wprost, że chce zmienić ekipę. Zabiera nawet swojego menadżera do terapeuty, aby w obecności psychologa powiedzieć, co im leży na sercu. Tyle że druga strona tego medalu jest taka, że Rabczewska ma swoje może nierealne wymagania co do tras koncertowych, których często nie da się spełnić. Polska to nie USA, a Doda nie jest Beyonce. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale wspólna rozmowa u terapeuty Dody i Rafała Bogacza jest jednym z najciekawszych wątków w pierwszym odcinku.
Doda ostra jak brzytwa w stosunku do swoich współpracowników
Zresztą sama zainteresowana pokazuje twarz osoby bardzo wymagającej w kontakcie ze współpracownikami; stylistami, makijażystami czy fotografką. To perfekcjonizm czy może chamstwo? Na to pytanie widzowie sami muszą sobie odpowiedzieć. Dla mnie nie jest do przyjęcia to, w jaki sposób Rabczewska komunikuje się z najbliższymi współpracownikami. Mam też trochę zgrzyt w momencie, gdy Dorota mówi w rozmowie z fotografką Zuzą Krajewską, że zdjęcie w seksownej stylizacji jest zbyt wulgarne. Kto jak kto, ale Doda przyzwyczaiła ludzi do bardzo mocnego eksponowania ciała czy noszenia ubrań, czasem na granicy lub przekraczających granicę dobrego smaku.
Coś w tym jest, że tak jak mówi w programie fotografka Zuza Krajewska, Rabczewska ma mocną osobowość i lubi się "z kimś zetrzeć". Z jednej strony to dobrze, że Doda ma swoją wizję, ambicje, plany, chce sięgać wyżej i wyżej, z drugiej, z nowego program Polsatu wyłania się obraz osoby, która nie uznaje słowa "nie" i tego, że coś jest niemożliwe do zrealizowania ze względów technicznych, ale i zdrowotnych Rabczewskiej. Nie jest tajemnicą, że Doda przeszła kilka operacji kręgosłupa, a jej bliscy czy team zwyczajnie się o nią martwią.
W pierwszym odcinku "Doda. Dream Show" pojawia się też partner Dody, Dariusz Pachut, który nie szczędzi ukochanej, może już byłej (wszak ostatnio głośno było o rozpadzie ich związku) ciepłych słów. Na ekranie widzowie dostają też sielankowe migawki z ich relacji. Pierwszy odcinek "Doda. Dream Show" z pewnością rozbudza apetyt i ciekawość, prowokuje do zadawania pytań o dalsze losy jej ekipy. Szczerze życzę Dodzie zrealizowania wymarzonej trasy koncertowej, z wizją, jaką sobie wymarzyła. Może uda się jej być ponad Beyonce, choć moim zdaniem spektakularność, rozmach na scenie i efekty specjalne nie są najważniejsze w muzyce, a ogromne emocje płynące z samej muzyki, które można przekazać bez tej całej teatralnej otoczki. "Doda. Dream Show" widzowie zobaczą od poniedziałku, 4 września w Polsacie.