REKLAMA

Michał Koterski był na dnie i opowiedział o tym w książce. To poruszająca opowieść

Michał Koterski nie raz opowiadał w wywiadach o swoim uzależnieniu od alkoholu i narkotyków. Nakreślał też, że gdyby nie wiara w Boga i jego nawrócenie, skończyłby marnie. W niedawno wydanej książce, wywiadzie-rzece Beatą Nowicką "To już moje ostatnie życie" Michał bardzo dokładnie rozwinął wątki, gdzie było z nim bardzo źle. Opowiedział też, jak doszło do tego, że udało mu się pokonać najgorsze demony i dziś spełnia się jako ojciec 6-letniego Fryderyka i kochający partner Marceli Leszczak.

Michał Koterski, książka
REKLAMA

Michał Koterski ma za sobą bardzo trudne doświadczenia. Jego historia mogłaby posłużyć reżyserom na film i niewykluczone, że doczekamy się filmu na podstawie burzliwego życia 43-letniego aktora. Sam zainteresowany w podcaście Kuby Wojewódzkiego nie ukrywał, że chciałby razem z ojcem, reżyserem Markiem Koterskim stworzyć filmową wersję swojego życia.

REKLAMA

Koterski wydał książkę. Rozlicza się w niej z bardzo trudną przeszłością.

Zanim jednak pojawią się konkrety odnośnie filmu, fani Miśka Koterskiego mogą sięgnąć po książkę o wymownym tytule "To już moje ostatnie życie", w której Koterski bardzo dokładnie przeprowadza czytelnika przez swoje życie w wywiadzie z Beatą Nowicką. Jak to w takich długich wywiadach bywa, poruszone zostają najważniejsze wątki z życia głównego bohatera. Licząca piętnaście rozdziałów książka, przeprowadza czytelnika przez najważniejsze, chociaż bardzo trudne i bolesne momenty z życia gwiazdora. W książce nie brakuje też wielu fotografii. W środku znajdziemy zdjęcia z dzieciństwa, młodości aktora, planów zdjęciowych czy czułych ujęć z partnerką - Marcelą Leszczak.

To, co jednak wybrzmiewa najmocniej w "To już moje ostatnie życie" to mroczne wątki, gdzie syn Marka Koterskiego był na dnie oraz długa, bardzo kręta droga do tego, żeby odzyskać spokój, radość życia i porzucić uzależnienia od alkoholu i substancji psychoaktywnych. Koterski w trzeźwości żyje już osiem lat, lecz na walkę z nałogami poświęcił aż połowę swojego życia. Pierwsze doświadczenia z narkotykami, Michał miał już w liceum.

W liceum na Rajdowej paliłem dużo marihuany" - opowiada w rozmowie z Nowicką, dodając, że trawa pomagała mu uciec od prozy życia codziennego, z którą sobie na radził. Poza marihuaną doszła też amfetamina. Koterski spróbował jej na jednej z imprez techno. Wtedy spróbowałem amfetaminy pierwszy raz. Zakochałem się w narkotykach i była to miłość od pierwszego wejrzenia. Dostałem coś, na co czekałem całe życie. Poczucie mocy. Złudnej, ale wtedy tego nie wiedziałem. Wszystkie łańcuchy, którymi byłem wtedy spętany: pijaństwo ojca, wstyd, lęk, nieśmiałość, nagle spadły. Wydawało mi się, że narkotyki są odpowiedzią na wszystkie moje problemy

wspomina Koterski w swojej książce.

Narkotyki dawały Koterskiemu ogromną moc, która była tak wielka, iż przed ważnymi dla niego egzaminami w szkole brał gram amfetaminy, gdzie był w stanie w jedną noc przyswoić materiał z dwóch miesięcy. Równolegle z miłością do amfetaminy, pojawiła się w życiu Koterskiego miłość do drugiej osoby, Sylwii, koleżanki ze szkoły. Związek z nią trwał dziewięć lat. Sylwia była naocznym świadkiem mojego uzależnienia, w najbardziej skrajnej postaci, aż do momentu, kiedy ode mnie odeszła, bo jak sama powiedziała, nie mogła dłużej patrzeć, jak na jej oczach umiera osoba, którą najbardziej kocha - opowiadał Koterski.

Nie tylko marihuana i amfetamina były obecne w jego życiu. Wraz z pierwszymi sukcesami filmowymi, gdzie zagrał w "Dniu świra" i "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" pojawiło się uzależnienie od heroiny. Gdy był u szczytu kariery, miał sporo "przyjaciół", którzy z jednej strony klepali go po plecach, grzali się w blasku jego sławy, ćpali z nim, a z drugiej obgadywali go.

W świetlanych czasach, w szczycie kariery, miałem mnóstwo 'przyjaciół'. Wielu ludzi chciało ogrzać się w cieple mojej sławy, bo wszędzie mnie zapraszano, wszędzie mnie znano i wszędzie wpuszczano. Wszyscy mnie uwielbiali. Kiedy stałem się pariasem, ci sami ludzie nagle pokazywali mnie palcami: 'Ty, zobacz, jaki degenerat. Ty, zobacz, jak się stoczył. Miał wszystko, a skończył na dnie

wspominał.

Chciał mieć rodzinę, lecz nie mógł jej stworzyć

Gdy Koterski skończył 30 lat, dotarło do niego, że nie chce tak żyć, że musi coś zmienić. Chciał mieć rodzinę, jednak wciąż nie wiedział, jak wyrwać się ze szponów okrutnego nałogu.

Mnie też przed oczami przeleciał taki film, przeświadczenie, że jak się dzisiaj nie zatrzymam, to już nigdy w życiu nie powtórzy się taka szansa. Umrę tu samotnie. Zaćpam się, zapiję, zachleję na śmierć. To będzie mój koniec. Posmakowałem życia rodzinnego i zrozumiałem, jakie jest piękne. A równocześnie nie byłem zdolny, żeby coś takiego stworzyć, bo ciągle sam siebie oszukiwałem, żyłem w szponach obłędu, narkotycznej obsesji. Dotarło do mnie, że przez ostatnie tygodnie myślałem wyłącznie o tym, żeby wyjść z domu i się naćpać. Nie mogłem się z tego wyzwolić. To było straszne

mówił.
REKLAMA

W książce nie mogło zabraknąć oczywiście wątku nawrócenia. Koterski podkreśla, że w pewnym momencie po prostu padł na kolana i zwrócił się do Boga. Gdy przez narkotyki wpadł w złe towarzystwo i grozili mu gangsterzy, pierwsze słowa rozpaczy skierował właśnie do Boga. W pewnym momencie dotarło do niego, że Bóg był przy nim zawsze. Dzięki ogromnej pracy nad sobą i modlitwie, aktor w końcu wyszedł na prostą. Poznał partnerkę, modelkę, Marcelę Leszczak i założył rodzinę. Dziś Koterski jest tatą 6-letniego syna Fryderyka, który jest jego oczkiem w głowie.

Aktor niedawno pisał za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych, że choć takie uzewnętrznienie się w książce nie było dla niego łatwe, sprawiło, że poczuł się wolny i szczęśliwy. Fani Koterskiego z pewnością przeczytają książkę od deski do deski, gdyż pełno w niej ciekawych opowieści, związanych też z jego zawodową drogą. Z kolei osoby, które nie znają jego historii, sięgną po "To już moje ostatnie życie" z ogromną ciekawością i zainteresowaniem, przyglądając się bardzo trudnym doświadczeniom aktora, które udało mu się na szczęście przezwyciężyć.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA