Peanut, czyli najsłynniejsza wiewiórka świata, nie żyje. Odebrano ją opiekunowi i uśpiono
Wiewiórka Peanut - słynny zwierzak, którego profil na Instagramie obserwuje ponad pół miliona osób - została niedawno skonfiskowana właścicielowi, Markowi Longo. Wiemy już, że mieszkaniec stanu Nowy Jork jej nie odzyska. Mimo prósb i apeli mężczyzny, służby uśpiły Peanuta.
Peanut to z całą pewnością najsłynniejsza wiewiórka świata. Opiekun zwierzęcia, Mark Longo, prowadził mu konto na Instagramie. Obecnie obserwuje je 609 tys. internautów. „Zwykła wiewiórka ocalona z okrutnych ulic Nowego Jorku. Ekspert od parkouru, który nie zawaha się ukraść ci jedzenia. Prawdziwy król tego domu” - czytamy w opisie profilu.
Longo od dawna publikował materiały z bardzo kontaktową (i wyrośniętą) wiewiórką, która ewidentnie czuła się dobrze pod jego opieką. Nie było to zresztą jego jedyne dzikie zwierzę: drugim był szop pracz Fred. Nowojorczyk ocalił osieroconą wiewiórkę, gdy jej matkę potrącił samochód - nie udało mu się znaleźć miejsca, które mogłoby przyjąć małego zwierzaka, dlatego też sam karmił go przez długie miesiące, po czym próbował zwrócić mu wolność. Wypuścił Peanuta na podwórko... a półtora dnia później znalazł go siedzącego na jego ganku. Bez połowy ogona. Wówczas Peanut stał się zwierzakiem domowym i gwiazdą social mediów.
Peanut: o co chodzi z wiewiórką z Instagrama? Władze Nowego Jorku uśpiły zwierzę
Władze stanowe skonfiskowały Peanuta i Freda twierdząc, że otrzymali anonimowe skargi - dotyczyły one potencjalnie niebezpiecznych warunków, w jakich przebywały zwierzęta oraz ograniczenie ryzyka rozprzestrzeniania się wścieklizny. Przedstawiciele Departamentu Ochrony Środowiska stanu wtargnęli do domu Longo, przeszukali go i zabrali stworzenia ze sobą. Opiekun od razu zwrócił się do władz z prośbami i apelami o oddanie pupili. Niestety, zaledwie dwa dni po schwytaniu Peanut i Fred zostali uśpieni.
30 października DEC przejęło szopa i wiewiórkę, które mieszkały z ludźmi, co stwarzało potencjalne ryzyko narażenia innych osób na wściekliznę. Ponadto osoba biorąca udział w dochodzeniu została ugryziona przez wiewiórkę. Aby sprawdzić, czy zwierzęta są zarażone wścieklizną, zostały uśpione. (...) Zwierzęta są badane pod kątem obecności wścieklizny, a każdy, kto miał z nimi kontakt, jest proszony o pilną konsultację z lekarzem
- zakomunikowały służby.
Prawo stanu Nowy Jork nie pozwala na hodowanie w domu dzikich zwierząt - jest to dopuszczane wyłącznie w konkretnych przypadkach licencjonowanych zwierzęcych rehabilitantów.
W ostatni czwartek oświadczenie opublikował również Longo, korzystając z profilu Peanuta. W pełnym żalu wpisie obwinia nieprzyjaznych internautów-donosicieli za odebranie mu „jednego z najcudowniejszych stworzeń”. Wspomniał też o swojej organizacji non-profit, która pomagała wielu zwierzętom, opierając się na popularności internetowej wiewiórki.
Przez ostatnie siedem lat Peanut był moim najlepszym przyjacielem. Był centrum mojego świata (...) W zeszłym roku przeprowadziliśmy się do Nowego Jorku w nadziei na założenie non-profit organizacji ratującej zwierzęta imienia PNUT-a. Przy ponad 350 uratowanych zwierzętach w dużej mierze polegaliśmy na Peanucie i jego internetowej rodzinie, którzy umożliwiali zbieranie datków i pomaganie większej liczbie zwierząt. Nie wiem, jak teraz będę kontynuował zbiórkę funduszy. Muszę zrobić sobie przerwę od social-mediów. Dla osób za to odpowiedzialnych... DZIĘKUJĘ z rozbicie rodziny i zniszczenie nadziei na przetrwanie naszej organizacji. A szczerze pragnę podziękować tym, którzy wytrwali z nami ostatnie 7 lat, oglądając Peanuta i jego wybryki.
Wieść o incydencie obiegła cały internet, a popularność wiewiórki znacznie wzrosła (co pokazuje potężny wzrost liczby followersów na Instagramie w ostatnich dniach). Teraz Longo zbiera fundusze na kroki prawne przeciw DEC. Jak stwierdził, życie tych zwierząt było bardzo cenne i nie zamierza w milczeniu przyjąć i zaakceptować tego, co się stało.