Roszkowski żali się, że "nie wszystko kojarzy mu się z seksem". Chyba własnego podręcznika nie czytał
Wczoraj rano nadszedł wypatrywany przez wielu z niepokojem nowy rok szkolny. O polskiej edukacji w ostatnim czasie mówiło się mnóstwo, głównie z powodu książki Wojciecha Roszkowskiego. Jego podręcznik do HiT-u okazał się bowiem propagandową papką a nie pomocą dla uczniów. Teraz Roszkowski broni książki w mediach i żali się, że zrobiono z niego człowieka mającego obsesję na punkcie seksu.
Prof. Wojciech Roszkowski jest autorem podręcznika do Historii i Teraźniejszości. Ostatnio stał się aktywniejszy w mediach i broni swojego podręcznika, mówiąc, że nic by w nim nie zmienił. Co jednak najciekawsze odnosi się również do zarzutów, że... wszystko kojarzy mu się z seksem. Słowa to jedno, ale zobaczmy, jak to wygląda w podręczniku do HiT, czyli książce, którą napisał.
Wojciech Roszkowski w najnowszym wywiadzie stwierdził, że w swojej książce "nie zmieniłby niczego". Przy okazji wyjaśnił swoje stanowisko i odniósł się do innych zarzutów - m.in. kpin, że wszystko kojarzy mu się z seksem. Przekonuje, że spotkał się z hejtem, wykluczeniem i mową nienawiści.
Dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego do sieci trafił długi wywiad z prof. Wojciechem Roszkowskim. Cała rozmowa, czyli odcinek podcastu Piotra Witwickiego, dotyczy niesławnego i skompromitowanego podręcznika z HiT-u - pierwszej dopuszczonej przez MEiN książki do historii i teraźniejszości. W opublikowanym przez Interię materiale Roszkowski odpowiada na krytykę i konstatuje stanowczo, że dziś absolutnie niczego by w swoim podręczniku nie zmienił - być może za wyjątkiem lepszego wyjaśnienia fragmentu o in vitro.
HiT: Roszkowski broni swojego podręcznika. Najciekawsze fragmenty wywiadu
Prof. Roszkowski zaczął rozmowę od zwrócenia uwagi na falę hejtu, jaka się na niego wylała. Stwierdził, że "padł ofiarą zamierzonej operacji, jaką jest cancel culture". Jego zdaniem dyskusja na temat podręcznika sprowadza się do dwóch poziomów: bardzo niewielkiego elementu merytorycznej dyskusji o metodologii nauczania historii i o niektórych wykorzystanych w książce sformułowaniach oraz ogromnej fali mowy nienawiści i wykluczenia.
"Mamy do czynienia z realizacją pewnego zamierzenia, które odbieram na własnej skórze - to jest manipulacja. Powinniśmy przyjrzeć się temu, co spotyka ten podręcznik i mnie w perspektywie ostatnich miesięcy. To mechanizm manipulacji - ten podręcznik, zanim ktokolwiek go przeczytał, został napiętnowany" - tłumaczył. Następnie Roszkowski porównał krytyków do masy, która bezrefleksyjnie sugeruje się zdaniem kilku podstawionych osób, choć nawet nie zapoznała się z obiektem niechęci.
Rzecz w tym, że krytyka nie pojawiła się znikąd - od początku dotyczyła bowiem oficjalnych fragmentów podręcznika, które od pewnego czasu pojawiały się w mediach. Kluczowym jest jednak fakt, że wspomniane fragmenty to tylko wierzchołek góry lodowej - to nie tak, że ktoś wyrwał je z kontekstu i przeinaczył. Ponadto w sieci możemy znaleźć wiele opinii osób, które lekturę książki mają już za sobą (również w naszej redakcji) - i są ze sobą dość zgodne. Nie trzeba być historykiem, by zauważyć, że prof. Roszkowski nie proponuje chłodnego i obiektywnego spojrzenia historyka, a przesiąkniętą osobistym światopoglądem, propagandową publikację. A właśnie tak brzmi główny zarzut.
Wojciech Roszkowski: "Nie wszystko kojarzy mi się z seksem"
Autor odbił złośliwości na temat swojej rzekomej obsesji na punkcie seksu, które są ironicznym komentarzem na temat obwiniania go za połowę cywilizacyjnych bolączek. Oczywiście, nikt Roszkowskiemu nie stawia tych zarzutów w sensie dosłownym, rzecz w tym, że odniesień i aluzji w podręczniku jest zadziwiająco dużo - a przecież mówimy o książce do historii. Twórca obarcza rewolucję seksualną winą za degradację społeczeństwa i postrzega ją jako destruktora instytucji rodziny. Poniżej przeczytacie kilka z wielu, wielu podobnych fragmentów:
- Relacje damsko-męskie są częścią składową każdej cywilizacji. W historii zawsze regulowane były zwyczajem i prawem w celu chronienia podstawy życia społecznego. Każda cywilizacja, która rezygnowała ze ścisłego określania zasad w tej dziedzinie, prędzej czy później upadała (...). Warto przypomnieć tu upadek cywilizacji Grecji starożytnej lub imperium rzymskiego wiązany zawsze z deprawacją moralną. (...)
- Charakterystyczne dla tego okresu na Zachodzie było usuwanie granic wstydu. (...) Oderwany od prokreacji, a nawet uczucia, seks stawał się czynnością rozrywkową, odczłowieczając ludzi.
- Coraz bardziej popularne określenie "uprawianie miłości" oznaczało de facto oderwanie seksu od głębszych uczuć.
- Od lat 60. XX wieku rewolucja seksualna podkopywała fundamenty życia rodzinnego na Zachodzie. Z czasem codzienną praktyką stały się rozwody i współżycie bez zobowiązań.
- Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki.
- Pigułka antykoncepcyjna zachęcała coraz więcej młodych kobiet to stosunków przedmałżeńskich i pozamałżeńskich.
- Swobodna aktywność seksualna stawała się wprost nakazem mody.
- Seks znalazł się w centrum zainteresowania młodego pokolenia, co określano jako "rewolucję seksualną"
- Skutki przyjęcia seksu bez zobowiązań i bezprecedensowa seksualizacja życia społecznego w następnych dziesięcioleciach przyniosły fatalne konsekwencje zarówno w skali indywidualnej, jak i masowej.
- O ile jeszcze w latach 60. mówiono po angielsku "to make love" ("kochać się"), o tyle w wyniku rewolucji seksualnej coraz częściej używano określenia "to have sex" ("uprawiać seks").
- Feministki drugiej fali akcentowały wyzwolenie seksualne kobiet, związane z upowszechnieniem pigułki antykoncepcyjnej, która stwarzała pozór równości fizycznej kobiet i mężczyzn w fizjologii seksu.
Roszkowski o in vitro:
W kwestii in vitro prof. Roszkowski podtrzymuje, że nie miał tego na myśli i przypomina, że to określenie w książce w ogóle nie pada. "To nie ja drażnię te dzieci, to nie autor podręcznika deklaruje brak miłości do tych dzieci, to ci politycy to zrobili". Znów wspomina o manipulacji i kampanii o charakterze politycznym. Witwicki zwraca słuszną uwagę, że właściwie nie sposób zinterpretować ten fragment inaczej - wydaje się on być wyraźną sugestią, której autor uniknął bezpośredniego sformułowania, ale dał jasno do zrozumienia, co ma na myśli.
Wnioski nasuwają się same, gdy posłuchamy innych wypowiedzi Roszkowskiego na temat in vitro, o których pisałem jakiś czas temu - krytycznych oraz, co przerażające, obnażających zupełnie niezrozumienie działania tej metody. Ta interpretacja pasuje też do kontekstu - jeśli zaś twórca publikacji miał na myśli coś zupełnie innego, powinien to wyjaśnić, zdając sobie sprawę, po jak newralgicznym polu się porusza.
"Proszę mnie nie przypisywać polityki" - powiedział oburzony Roszkowski w odpowiedzi na sugestię, że przecież z pewnością spodziewał się politycznej obróbki podręcznika do przedmiotu takiego, jak HiT. Niestety, wbrew swoim słowom twórca od politykowania nie uciekł, wręcz przeciwnie - a fakt, że nie ujawnia się jako zwolennik konkretnej partii tego nie zmienia. Niestety, ostatecznie ani rozmowa w podcaście, ani merytoryczne uwagi osób krytykujących nie wpłynęły na stanowisko prof. Roszkowskiego. Potwierdził, że w swojej książce nie zmieniłby zupełnie nic.
*Tekst pierwotnie ukazał się 1 września.