REKLAMA

„Pokolenie V” jest skazane na zagładę, a my mamy na nią patrzeć - recenzja spin-offa „The Boys”

Chłopaki wracają na Prime Video, a dokładniej to w serwisie pojawił się spin-off „The Boys” o tytule „Gen V”. Czy masa świeżej krwi (i to dosłownie!) wyszła temu uniwersum na dobre?

gev v serial the boys spin-off prime video amaon
REKLAMA

W czasach, gdy Hollywood opanowali superbohaterowie biorący siebie jeśli nie śmiertelnie, to przynajmniej bardzo poważnie, „The Boys” trafiło na podatny grunt. Zarówno fani latających herosów odzianych w przylegające majty i ich przerysowanych nemezis, jak i widzowie znużeni współczesnymi opowieściami z gatunku płaszcza i szpady, dla niepoznaki zamienionymi na lateks i szpony z adamentium, znaleźli w tej satyrze coś dla siebie.

REKLAMA

Czytaj inne nasze teksty o „The Boys”:

„The Boys” w pełni zasługuje na wysokie noty, jakie zbiera.

Oczywiście są też odbiorcy, którzy - ku przerażeniu twórców - wręcz podziwiają Ojczyznosława, a inni nieironicznie kibicują Rzeźnikowi, totalnie gubiąc przesłanie tej produkcji, ale na szczęście dla wielu jasnym jest, że te postaci to dwie strony tej samej monety. Nic też dziwnego, że Prime Video, serwis VOD od Amazona, kuje żelazo póki gorące i jak z karabinu maszynowego Gunpowdera strzela kolejnymi produkcjami osadzonymi w podobnym klimacie.

Na przestrzeni kilku lat dostaliśmy już łącznie trzy sezony aktorskiego „The Boys” (które jest ekranizacją komiksu, ale spoza tego mainstreamowego nurtu) i czekamy teraz na kontynuację, a do tego doszła animacja „Chłopaki przedstawiają: Czyste zło”. Mamy też zbliżone tematycznie animowane „Invincible”, a dzisiaj do oferty Amazonu dołącza „Gen V” dystrybuowane w Polsce pod tytułem „Pokolenie V”, czyli spin-off opowieści o rywalizacji Homelandera z Billym Butcherem.

„Pokolenie V” - recenzja nowego serialu Amazon Prime Video

Dzisiaj do Prime Video trafiły aż trzy odcinki nowego serialu, którego głównymi bohaterami są świeżo upieczeni superbohaterowie. Nie są to jednak młodzieńcy pokroju Spider-Mana czy tych najsłynniejszych X-Menów z czasów, gdy ci dopiero zdobywali swoje moce. W uniwersum „The Boys” osoby obdarzone niezwykłymi zdolnościami są przede wszystkim celebrytami - których środowisko zgnuśniałych starych dziadyg mieli do momentu, aż oni też staną się cynicznymi sukinkotami.

Jednocześnie postaci pierwszoplanowe „Gen V” to nie są jeszcze ludzie do cna zepsuci, a do tego często mamy tu do czynienia z bohaterami tragicznymi. Widać to od pierwszej sceny, która jest flashbackiem - młoda dziewczyna trafia w tryby tej krwiożerczej maszyny, która spróbuje zrobić z niej produkt i słup reklamowy w jednym, w wyniku tragicznego wypadku. Otwartym pozostaje jednak pytanie, czy zachowa tożsamość, czy też światu uda się ją złamać i dołączy do plejady potworów z uśmiechem za pięć dolców.

Twórcy ekranizacji „The Boys” nadal mają do powiedzenia coś nowego.

Zejście z ulicy i pokazanie tych wyższych sfer od środka, ale z perspektywy biednej sieroty, było dobrym pomysłem, nawet jeśli to nieco oklepany motyw. Po krótkim prologu w formie retrospekcji, gdzie zaliczyliśmy cameo jednego z bohaterów należących wówczas do Siódemki, trafiamy do teraźniejszości - w tym przypadku jest to czas już po odejściu ze wspomnianej grupy Starlight i przed procesem Homelandera.

Po chwili dowiadujemy się, że w tym świecie istnieje nietypowa szkoła, która oferuje takie zajęcia jak Etyka bohaterów zaraz obok Wprowadzenia do brandingu. To właśnie do niej chce się dostać główna bohaterka Marie Moreau. Zdobywa stypendium w tejże akademii i trafia do akademika, w którym wita ją nowa koleżanka, Lizzie Broadway, czyli miniaturowa youtuberka, od razu proponuje jej alkohol „bo gdzieś na świecie jest już po 10:00 rano”.

Nie ma wątpliwości, że to będzie (nie)typowa teen drama

Zapowiada się na sezon pełen seksu, narkotyków i rock’n’rolla, tyle że udziału w libacjach nie będą brali zwykłe nastolatki, jak w jakiejś „Euforii”, tylko wszelkiej maści ludzkie pochodnie, niewidzialni zboczeńcy i regenerujący się degeneraci. Mimo to ich niesamowite zdolności skontrastowane są z przyziemnymi problemami wszystkich młodych ludzi (oczywiście w tle mamy konspirację - ktoś porywa młodych ludzi i zamyka ich w pokojach z lasem na tapecie).

„Gen V” jest przy tym niewątpliwe brutalnym, wręcz obrzydliwym serialem, co nie jest żadnym zaskoczeniem - już sceny z ogromnymi penisami i zbałamuconymi ośmiornicami w „The Boys” leciały po bandzie i trudno to będzie przebić (co nie oznacza, że „Pokolenie V” nie próbuje tego dokonać - wręcz przeciwnie). Pod płaszczykiem tej przerysowanej przemocy mamy jednak typowe ludzkie problemy, a serial ma zupełnie inną formułę niż „The Boys”.

Tak jak Chłopaki ratowały świat, tak tutaj świat czeka na odkrycie.

REKLAMA

Oczywiście trzeba w międzyczasie wyjść z akademika po nastaniu ciszy nocnej, wbić się w za ciasną kieckę i pójść na melanż u tych fajnych dzieciaków, odmawiać kurtuazyjnie alkoholu i ściemniać rówieśnikom, że nadal ma się rodziców. Do tego nawet po dostaniu się na studia okazuje się, że po wspięciu się na górę trzeba pokonać kolejne schody, jeśli nie ma się kogoś potężnego za plecami - a swoje trzeba wyszarpać kłami i pazurami.

Jako fan „The Boys” jestem ukontentowany tym, co już zobaczyłem i czekam na kolejne odcinki, a te będą pojawiały się w Prime Video co piątek aż do 3 listopada. Mam też nadzieję, że cały sezon spełni pokrywane w nim oczekiwane, a do tego uniwersum wrócimy jeszcze nie raz. Widzom z kolei, którym po seansie będzie nadal mało, a jeszcze nie mieli ku temu okazji, polecam komiks, na którym Prime Video oparło swój serial, bo jest równie fantastyczny, o ile nie lepszy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA