REKLAMA

To koniec superbohaterów Netfliksa. „The Umbrella Academy” - recenzja finału

Dysfunkcyjna rodzina Netfliksa wybrała się na ostatnią misję ratowania świata, a my pożegnaliśmy „The Umbrella Academy” po 4. sezonie. Czy ten łabędzi śpiew zwariowanych superbohaterów był godnym zwieńczeniem serialu, który od lat przede wszystkim dekonstruował zawiłe relacje rodzinne? Recenzja.

the umbrella academy recenzja 4 sezon 0
REKLAMA

Netflix lata temu produkował seriale o superbohaterach Marvela we współpracy z Disneyem, ale ta komitywa dawno się skończyła, a Daredevil i spółka trafili finalnie do Disney+ i są częścią MCU. Największy serwis VOD jednak wie, że ludzie uwielbiają superbohaterów, dlatego nie stawiał na jedną kartę i znalazł następców Defendersów. Wśród nich są członkowie The Umbrella Academy.

REKLAMA

Produkcja powstała na motywach komiksów o tym samym tytule wydawnictwa Dark Horse, za które odpowiadają Gerard Way i Gabriela Ba. Twórcy zabierają nas na wycieczkę do zwariowanego świata, w którym lata temu kilka kobiet spontanicznie zaszło w ciążę i urodziło dzieci z supermocami. Zaopiekował się nimi tajemniczy i zasadniczy sir Reginald Hargreeves, który zrobił z nich superbohaterów.

Czytaj inne nasze teksty poświęcone produkcjom Netfliksa:

„The Umbrella Academy” - recenzja 4. sezonu

Na przestrzeni trzech sezonów Hargreevesowie podróżowali w czasie i wielokrotnie ratowali świat, aczkolwiek trzeba przyznać, że zwykle zagrożenie pojawiało się z ich winy. Ostatnim razem pożegnaliśmy ich w chwili, gdy ponownie zmienili historię i stworzyli alternatywny świat, w którym tytułowa akademia nigdy nie powstała. Nowa seria funduje nam też aż pięcioletni przeskok czasowy.

Główni bohaterowie, pozbawieni swoich mocy, mniej lub bardziej ułożyli sobie życie. Klaus został abstynentem i mieszka z grającą w reklamach Allison oraz jej córką, a Victor prowadzi bar. Luther z kolei realizuje się twórczo na scenie, Pięć dalej pracuje dla CIA, Ben większość tego czasu spędził w więzieniu, Diego z Lilą mierzą się z trudami rodzicielstwa… Trzeba przyznać, jest różnorodnie.

Family drama w „The Umbrella Academy” jak zawsze dowozi.

W serialu mieliśmy już podróże w czasie, loty na księżyc i pełen jest on ludzi obdarzonych supermocami, takimi jak rozmowa ze zmarłymi lub teleportacja, ale „The Umbrella Academy” to od samego początku serial o relacjach rodzinnych. Nowy i zarazem ostatni sezon również stawia właśnie je w centrum, a rodzeństwo ma wiele powodów, by się na siebie wściekać i sobie nie ufać.

the umbrella academy recenzja 4 sezon 3
Akademia Umbrella wybrała się na road trip

O bohaterach wiele już wiemy, ale przez te pół dekady się zmienili, kierują nimi teraz nieco inne pobudki. To odświeżająca perspektywa, bo dzięki temu nie jesteśmy za każdym razem w stanie przewidzieć, jak zachowają się w danej sytuacji, a jednocześnie podejmowane przez nich decyzje są wiarygodne, a nie wymuszone - jak np. ta, że pomimo dzielących ich różnic będą współpracować.

Kim są Gene i Jean w „The Umbrella Academy”?

Antagonistami w nowym sezonie jest dwoje ludzie. Tajemnicze małżeństwo, Gene i Jean, jest przekonane (całkiem słusznie zresztą!), że żyje w niewłaściwej linii czasu. Postanowili doprowadzić do tego, by przywrócić historię na właściwe tory i założyli organizację zbierającą artefakty z innej linii czasowej. Oboje wypadają super: są karykaturalni, ale w pasujący do serialowej konwencji sposób.

the umbrella academy recenzja 4 sezon jean
Dr. Gene Thibedeau i Dr. Jean Thibedeau w „The Umbrella Academy”

Cały serial zresztą balansuje na granicy parodii, ale chociaż śmiałem się nie raz w głos z one-linerów i żartów sytuacyjnych, to nie przekracza tej cienkiej linii, po której nie mógłbym dalej brać go na serio. Stawki są wysokie, problemy bohaterów poważne, a wyjście z sytuacji często wymaga wielu poświęceń. Do tego wszyscy członkowie obsady mieli okazję tu zabłysnąć.

Szkoda tylko, że na ósemkę bohaterów przypadło tylko sześć odcinków.

Od dawna było wiadomo, że 4. sezon „The Umbrella Academy” będzie ostatnim, a do tego składa się na niego nie osiem, jak w przypadku poprzednich serii, tylko sześć epizodów. Niektóre wątki aż prosiły się o to, by je ciutkę rozwinąć, a pod koniec miałem wrażenie, że scenarzyści zorientowali się, że wszystkich swoich co ambitniejszych planów nie zrealizują i zaczęli tę historię odchudzać.

Apokalipsa to dla Piątki chleb powszedni

Nie zrozumcie mnie przy tym źle - to nie oznacza, że sezon jest kiepski. Bawiłem się świetnie i bynajmniej nie żałuję czasu spędzonego w towarzystwie tych pełnych wad i przywar młodych ludzi. Cieszy też, że Netflix pozwolił Jeremy’emu Slaterowi (showrunner Steve Blackman wyleciał w lipcu) opowiedzieć historię do końca, a serial nie został skasowany zaraz po jakimś cliffhangerze.

REKLAMA

Serial eksploruje przy tym, podobnie jak wiele innych produkcji w ostatnim czasie, motyw multiwersum, ale nie jest on tutaj w centrum. Bohaterowie zdają sobie sprawę, że istnieją inne wszechświaty i nawet do nich okazjonalnie zaglądają, ale wieloświat jest przede wszystkim tłem służącym do tego, by uwypuklić relacje między nimi. No i to mi się podoba, tak samo jak i cały serial. Solidne 8 czarnych parasolek na 10.

Wszystkie cztery sezony „The Umbrella Academy” są dostępne w serwisie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA