CD Projekt RED uprzyjemniło pierwszy dzień wiosny miłośnikom białowłosego zabójcy potworów, ogłaszając prace nad nową grą w uniwersum "Wiedźmina". Nie mam najmniejszych wątpliwości, że dla wielu fanów ten nadchodzący projekt to "ostatnia nadzieja" na solidny materiał w wiedźmińskim świecie. Rozgoryczenie po premierze 2. serii serialu Netfliksa było przecież ogromne.

Chyba nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że nowy sezon "Wiedźmina" Netfliksa nie został zbyt ciepło przyjęty przez polskich widzów. Oburzenia było znacznie więcej, niż po premierze serii pierwszej, i wcale mnie to nie dziwi - osobiście naprawdę lubię pierwszą odsłonę, ale kontynuacja okazała się moim największym rozczarowaniem 2021 roku. Oczywiście - całość wykręciła fenomenalne wyniki oglądalności, ale doskonale wiemy, że popularność w streamingu niekoniecznie wiąże się z wysoką jakością dzieła.
Recenzje zachodnich krytyków okazały się bardzo rozbieżne z wrażeniami widzów - podczas gdy pierwsza seria zdecydowanie bardziej przypadła do gustu zwykłej widowni, w przypadku drugiej to dziennikarze byli zdecydowanie bardziej przychylni (jak sugeruje serwis Rotten Tomatoes). Nie będę pochylał się nad tym tematem i teoretyzował, z czego to wynika - o drugiej serii serialu Netfliksa napisaliśmy już wszystko, punktując to, co nam w niej nie gra. W obecnej sytuacji podobni nam miłośnicy uniwersum Geralta z Rivii poczuli rozgoryczenie, a ich entuzjazm zaczął konać w męczarniach.
No bo tak: choć Andrzej Sapkowski napomknął już kilkakrotnie, że pracuje nad kolejnymi książkami związanymi z wiedźminem, dotychczas nie poznaliśmy żadnych konkretów i nie wiemy, czy w istocie doczekamy się jeszcze jakiejś publikacji. CD Projekt RED zamknęło już swoją wiedźmińską trylogię gier, a Netflix rozczarował nową odsłoną, po seansie której naprawdę trudno jest wyczekiwać z zapałem i niecierpliwością trzeciego sezonu, "Blood Origin" czy innych spin-offów (nawet pamiętając, że animowana "Zmora Wilka" wypadła całkiem przyzwoicie). Ba, zamknięto nawet Witcher School!
Trafiliśmy do punktu, w którym na horyzoncie przestało majaczyć cokolwiek budzącego nadzieję na w pełni udane dzieło w wiedźmińskim uniwersum. O ile jeszcze przed WitcherConem (konwentem, w którym CDPR i Netflix wspierali się nawzajem, ale to platforma grała pierwsze skrzypce) przyszłość "Wiedźmina" budziła znacznie większą ekscytację, początek 2022 roku przywitał nas poczuciem, że w związku z "Wiedźminem" nie ma już na co czekać.
Wiedźmin 4: nowa nadzieja
Jakkolwiek mówiło się i pisało, że CD Projekt RED ma w planach kolejne wiedźmińskie projekty, studio bardzo długo nie chciało podzielić się z fanami żadnymi oficjalnymi ogłoszeniami. Podczas wspomnianego WitcherConu nie zapowiedziano nawet next-genowej "trójki" - mój redakcyjny kolega pisał potem, że dwóch Geraltów (serialowy i ten z gier), stojących ramię w ramię na plakacie reklamującym event, to ewidentne przekłamanie. W świecie wiedźmińskich gier wideo (nie licząc mobilek) nic ciekawego się nie działo - i choć wszyscy pamiętaliśmy o odświeżonej umowie studia z Andrzejem Sapkowskim, przeciągające się w nieskończoność milczenie producentów niepokoiło.
CDP przerwało je 21 marca, w pierwszy dzień wiosny - polski producent gier zapowiedział nową grę z uniwersum oraz przejście na silnik Unreal 5 Engine. Prawie siedem lat od premiery tytułu "Wiedźmin 3: Dziki Gon" doczekaliśmy się nowego ogłoszenia! Oczywiście tytuł "Wiedźmin 4" nie jest właściwym tytułem gry (na co zresztą zwróciło uwagę studio), a skrótem myślowym i rozpoznawalnym hasłem, którym łatwo posługiwać się m.in. w mediach, mając na myśli nowy tytuł związany w jakiś sposób ze światem zabójcy potworów. A czy opowie on kolejną historię Geralta, czy skupi się na Ciri, a może zupełnie innym wiedźminie? Nie mamy pewności, ale na kontynuację wątków z "Dzikiego Gonu" raczej nie ma co liczyć. "A new saga begins" i inne wpisy RED-ów jednoznacznie sugerują otwarcie zupełnie nowej serii we franczyzie, rozpoczęcie nowej opowieści - obstawiałbym więc również nowego bohatera.
Tak czy inaczej - po ostatnich trudnych dla wielu fanów "Wiedźmina" miesiącach, na horyzoncie zamajaczyło jasne światło, którego promienie rozwiały gęste ciemności - to nie (tylko) wiosna, to nowa nadzieja, to Gandalf przybywający wraz z Roirrimami pod Helmowy Jar. Przyszłość Białego Wilka nie leży jedynie w rękach Netfliksa - CD Projekt RED odkurza uwielbianą markę, która zapewniła im sukces. Wracamy na Kontynent - i już nie mogę doczekać się rozpoczęcia jego ponownej eksploracji. Nawet jeśli przyjdzie mi na nie poczekać jeszcze kilka długich lat.