Ta książka jest tak dziwna, że wciągnie was do reszty. Czegoś takiego jeszcze nie czytałam
Najnowsza powieść Mony Awad, autorki bestsellerowego "Króliczka", zadebiutowała na rynku wydawniczym. Tym razem autorka wzięła na tapet schorowaną (i lekko szurniętą) aktorkę, której kariera została brutalnie przerwana przez wypadek. Po lekturze "Wszystko dobrze" już wiem, że w tej książce nie wszystko jest dobre, choć jedno trzeba jej oddać - jest tak dziwnie wciągająca, że po każdym kolejnym rozdziale będziecie chcieli więcej.
OCENA
Choć Mona Awad ma na swoim koncie dopiero trzy powieści, o pisarce zrobiło się głośno już za sprawą jej debiutanckiej książki. "Króliczek", który ukazał się na rynku wydawniczym w 2019 r. (czytelnicy w Polsce mieli okazję zapoznać się z polską wersją wydaną nakładem Wydawnictwa Poznańskiego dopiero w 2023 r.), zrobił furorę, dlatego z niekłamaną ciekawością sięgnęłam po "Wszystko dobrze". Trudno opisać emocje, które towarzyszyły mi podczas lektury - Mona Awad wywołała we mnie jednocześnie współczucie, ciekawość, wzruszenie, wstyd, obrzydzenie i zaintrygowanie, a ten miks ostatecznie pozwolił mi wysnuć jeden wniosek: nie pamiętam, kiedy po raz ostatni czytałam coś tak dziwnie wciągającego.
Wszystko dobrze - recenzja książki Mony Awad
Bohaterką książki "Wszystko dobrze" jest Miranda Fitch - kiedyś obiecująca aktorka teatralna, teraz reżyserka teatru uniwersyteckiego, która nie cieszy się sympatią wśród swoich studentów. Wskutek upadku ze sceny Miranda z bólem serca musiała bowiem przerwać swoją aktorską karierę, a jedyne co pozostało jej po tym tragicznym wydarzeniu to chroniczny ból, samotność i wymarzona kanapa, na której nawet nie może usiąść. Aby uśmierzyć fizyczne dolegliwości, Miranda tuła się po rozmaitych specjalistach, którzy stopniowo zaczynają tracić entuzjazm, widząc, że nie są w stanie jej pomóc.
Teatralna reżyserka, która budzi jednocześnie współczucie, zażenowanie i niechęć wśród swoich podopiecznych i koleżanek z pracy, walczy o wystawienie niedocenianej sztuki Szekspira - "Wszystko dobre, co się dobrze kończy". I kiedy wydawać by się mogło, że sprawa jest przegrana, na drodze Mirandy pojawiają się trzej tajemniczy darczyńcy.
Połączenie teatru i sztuki Szekspira z onirycznym obrazem myśli emerytowanej aktorki i reżyserki teatralnej to coś, co nie mogło się nie udać. Sama Miranda Fitch to bohaterka bardzo przemyślana i genialnie napisana, która poruszyła we mnie chyba wszystkie emocjonalne struny (może nawet takie, o których nie miałam pojęcia). To było ciekawe doświadczenie - współczuć i kibicować postaci, którą jednocześnie chciałoby się potrząsnąć i krzyknąć w twarz, żeby się w końcu wzięła w garść.
W jaki sposób Mona Awad sprawiła, że pod tym względem ma czytelników w garści i żongluje ich emocjami jak wyborowa artystka? W prosty sposób - siłą wciągnęła nas do głowy Mirandy, z której nie ma wyjścia. Strumień świadomości bohaterki sprawia, że wraz z nią jesteśmy kompletnie zagubieni. Przeżywamy to, co ona przeżywa, wkręcamy się maksymalnie w jej szalone myśli, po czym nagle zostajemy brutalnie przywołani do rzeczywistości słowami innej postaci z książki. Należy jednak podkreślić, że Awad robi to bardzo płynnie - mimo że przez większość czasu siedzimy w głowie Mirandy i śledzimy jej pędzące myśli, nie gubimy się w fabule.
Towarzyszyła mi przy tym cała gama emocji - ciekawość, wstyd, zaintrygowanie, zażenowanie, współczucie i litość. Wielu odczuć sama nie jestem w stanie opisać, ale pierwszy raz od dawna miałam ochotę wejść do książki i srogo opieprzyć Mirandę, która łaziła po tych wszystkich specjalistach, wmawiając sobie (i im), że jej pomagają. Wkurzała mnie, a jednocześnie chciałam dowiedzieć się, co wydarzy się dalej. W klimat pomagał się wkręcić prosty, ale pewnego rodzaju brudny język, który odzwierciedlał nawet te najdziwniejsze myśli Mirandy i ją samą.
O książkach czytaj w Spider's Web:
W pewnych momentach miałam jednak wrażenie, że przebrnęłam przez kilkanaście stron, a mimo to fabuła nie szła do przodu. Powodem było zbyt długie przebywanie w umyśle bohaterki, które było nieco nużące i wzmagało odczucie, że po raz kolejny czytałam to samo. Jeśli nie jesteście fanami mniej dynamicznych powieści, "Wszystko dobrze" może was nieco zanudzić, chociaż i tak uważam, że tutaj nie potrzeba przesadnej akcji i intryg - autorka trzyma czytelników w specyficznym rodzaju napięcia i skutecznie utrzymuje ich uwagę.
Mona Awad po raz kolejny udowodniła, że oniryzm to coś, w czym czuje się naprawdę dobrze - nie bez powodu jej debiutancka powieść była przedmiotem dyskusji i stała się bestsellerem. "Wszystko dobrze" zdecydowanie ma szansę stać się jej kolejnym hitem, a jeśli tak będzie, to z pewnością zasłużenie. To idealna książka, by zatopić się w niej w letnie i duszne wieczory.