Tego się nie spodziewałem. Przy produkcji Interceptor Entertainment spędziłem kapitalne chwile. Gdzie tam Saints Row IV, to przez Rise of the Triad nie mogę oderwać się od komputera. Kultowa strzelanina, kamień milowy dla gier z gatunku FPS, doczekała się wspaniałej reedycji, która zabrała mnie w fantastyczną podróż w przeszłość branży, mieszając archaiczne rozwiązania ze współczesną grafiką.
Rise of the Triad to jedna z najważniejszych produkcji w historii gier
Wydane w 1994 roku dzieło Apogee miało początkowo zostać kontynuacją kultowego Wolfensteina. Projekt rozkwitł w niespodziewanym kierunku, natomiast sama produkcja stała się nową marką, ważną dla komputerowych strzelanin równie mocno, co Duke Nukem 3D czy pierwszy Quake.
Rise of the Triad oferowało wiele możliwości, które zostały rozbudowane, poszerzone i znacznie lepiej zaimplementowane przez (dawnych) mistrzów kodu z 3D Realms. Nim Duke został okrzyknięty królem, to właśnie w Rise of the Triad gracz stanął przed możliwością ostrzału nie tylko w poziomie, ale również w pionie.
To właśnie tutaj po zaciętym ostrzale ściany pojawiały się na niej piksele symbolizujące dziury. To tutaj gracz mógł niszczyć elementy otoczenia, takie jak beczki czy świeczniki. To tutaj przed wzrokiem gracza po raz pierwszy rozpościerały się panoramiczne tła oraz to właśnie tutaj silnik Wolfensteina 3D po raz pierwszy wyzbył się z ograniczeń ciasnych przestrzeni. Dzisiaj rewelacje związane z tego typu aspektami rozgrywki wydają się być śmieszne, ale uwierzcie – 1994 roku ogrom możliwości oraz efekciarstwo tego tytułu budziły niekłamany podziw.
Rise of the Triad powraca w kapitalnym stylu
Za pomocą Interceptor Entertainment, działających na zlecenie samego Apogee, pierwsze Rise of the Triad zostało przywrócone do życia, po 19 latach od swojej premiery. Remake nie korzysta jedynie z głośnego dawniej tytułu, lecz kopiuje niesłusznie zapomniany projekt najdokładniej, jak tylko może. Przez obrany kierunek Rise of the Triad z 2013 roku posiada archaiczną, zupełnie odstającą od aktualnie obowiązującego kanonu rozgrywkę, skamieniałą równie mocno, co same dinozaury. To właśnie dlatego nowy RotT daje tak wiele frajdy, w tak dobrym stylu.
Samotne przedzieranie się przez hordy przeciwników zaaplikowało mi ogromne, niczym nieskrępowane pokłady satysfakcji. Jak dawno nie miałem do czynienia z paskiem życia w grach FPS! Przytłaczająca ilość wrogów zamienia rozgrywkę w nieustanną jatkę, premiowaną za jak najszybsze, ciągłe rozprawianie się z wrogiem. Rise of the Triad jest przy tym tandetnie brutalne, co by tylko powiedzieć o latających w powietrzu gałkach ocznych (znak rozpoznawczy kultowego RotT) oraz wnętrznościach rozrzucanych po lokacji. Tarantino byłby dumny.
Interceptor należy się odznaka z ziemniaka
Godna uznania jest pieczołowitość, z jaką Interceptor odwzorował dzieło Apogee. Przeciwnicy wykrzykują te same linie dialogowe, powracają latające platformy oraz możliwe do wykorzystanie bronie, z „boską ręką” na czele. Co więcej, podczas grania w Rise of the Triad nieustannie zasypywani jesteśmy różnej maści smaczkami. Czy to informacje o oryginalnej wersji bądź zwyczajne puszczanie oka w stronę gracza, naprawdę warto oderwać się od niczym nieskrępowanej destrukcji, przystanąć na chwilę i zająć się zwiedzaniem okolicy. Bonus wyrasta na bonusie, ukryte lokacje oraz tak zwane „easter eggs” rozsiane są na tyle gęsto, że warto zaglądać w każdy kąt.
Niestety, od technicznej strony Rise of the Triad z 2013 roku jest niesamowicie niedopieszczone. Przeciwnikom zdarza się zastygać w miejscu, nagle nie działa spust, wrogowie z kolei lubują się w uprawianiu miłości ze ścianami, na stale łącząc się z betonem w romantycznym uścisku.
Jedyna w swoim rodzaju wycieczka w przeszłość
Chociaż wszelakim niedoróbkom mówimy stanowcze nie, w tym wyjątkowym przypadku niedoskonałości ze strony Interceptor dodają rozgrywce jedynie smaku. Krew lejąca się strumieniami, w połączeniu z archaiczną rozgrywką, licznymi sekretami oraz bugami budują kapitalne końcowe wrażenie. Bawiłem się po prostu doskonale. Fantastyczna podróż w przeszłość, którą polecam każdemu miłośnikowi pierwszoosobowych strzelanin. Gra jest do nabycia w sklepie Good Old Games, podobnie jak jej oryginalny pierwowzór, dostosowany do potrzeb i możliwości najnowszych systemów operacyjnych. Ogień, wracam do gry!