Serial o Heard i Deppie bardzo mnie wciągnął, a przecież świetnie znam tę sprawę
Medialne rozstanie Amber Heard i Johnny'ego Deppa nazywane jest "procesem dekady" i mimo że powstały już filmy i seriale dokumentalne na ten temat, trzyodcinkowy serial na Netfliksie, pokazujący sądową batalię między aktorską parą, ale też ogromny wpływ mediów społecznościowych na tę sprawę ogląda się naprawdę dobrze. "Depp kontra Heard" potrafi nieźle wkręcić, choć momentami można mieć po dziurki w nosie wzajemnych oskarżeń między byłymi zakochanymi i wyciągania brudów na światło dzienne.
Mimo że od "procesu dekady" Amber Heard i Johnny'ego Deppa minął rok, ten temat wciąż jest żywy i powraca w wielu artykułach, a nawet książkach. Jakiś czas temu dwuczęściowy serial dokumentalny o sądowej batalii aktorskiej pary trafił na platformę HBO. Teraz inny, trzyodcinkowy serial dokumentalny pojawił się na Netliksie, choć nie jest to oryginalna produkcja Netfliksa. Platforma kupiła go od stacji Channel 4. Oglądając "Depp kontra Heard" możemy poczuć się, jakbyśmy byli razem z głównymi bohaterami byli w sądzie, uczestnicząc z nimi w medialnym procesie.
Kulisy największego medialnego procesu mocno wkręcają.
W końcu przez kilka tygodni sądowa batalia toczyła się pod obecnością kamer. "Depp kontra Heard" pozwala dodatkowo spojrzeć na sprawę zarówno ze strony Deppa, jak i Amber, gdyż materiał zrealizowany jest w taki sposób, iż możemy zobaczyć odpowiedzi na te same pytania zarówno ze strony Amber, jak i Johnny'ego. Szybko można wywnioskować, że zgodność między nimi panowała na sali sądowej jedynie w momencie, gdy opowiadali o początkach swojej znajomości na planie filmu "Dziennik zakrapiany rumem". Później ich zeznania, jak wiemy z poszczególnych materiałów odnośnie procesu dekady, rozjeżdżają się.
Sądowe przepychanki między aktorską parą rozpoczęły się w momencie, gdy światło dzienne ujrzał felieton dla "Washington Post", w którym Amber Heard opowiedziała o przemocy domowej, jakiej doznała ze strony ukochanego. Choć nie podała nazwiska oprawcy, wszyscy wiedzieli przecież, o kogo chodzi. Hollywoodzki aktor oskarżył byłą żonę o niesławienie, żądając 50 milionów dolarów. Wiadomo, że zgodnie z decyzją ławy przysięgłych, Amber miała wypłacić 15 mln dolarów odszkodowania za zniesławienie byłego męża. Aktor z kolei również winny był byłej żonie pieniądze za fałszywe oskarżenia. Padła kwota 2 mln dolarów.
"Depp kontra Heard" podsumowuje najgorętszy sądowy proces, który trwał między byłymi małżonkami aż sześć tygodni. Widzowie krok po kroku mogą dowiedzieć się, co działo się w ich związku, przysłuchać się dokładnie ich zeznaniom i poznać na tyle, ile to oczywiście możliwe, tę toksyczną relację. Choć w dokumencie nie brakuje dynamiki i wciąga niczym najlepiej zrealizowany serial, ci, którzy oglądali wcześniejsze produkcje o tym procesie, jak chociażby ten na HBO, mogą zauważyć pewne podobieństwa, których raczej nie da się uniknąć, biorąc pod uwagę, że nagrania dowodowe w procesie zostały przecież upublicznione.
Nagranie, na którym Johnny Depp kopie i trzaska z całej siły kuchennymi szafkami, a Amber nagrywa telefonem zachowanie męża, pojawiło się również w poprzednim dokumencie o procesie dekady. Serial Netfliksa idzie dalej, bo pozwala spojrzeć na tę sprawę nie tylko od strony samych zainteresowanych oraz ich przyjaciół, ale też od strony social mediów oraz wszelkiej maści youtuberów, influencerów, blogerów oraz ogromnej rzeszy innych ludzi, którzy w tamtym czasie byli "specjalistami" w procesie Amber i Johnny'ego, relacjonując to wydarzenie w sieci, oczywiście każdy po swojemu.
Proces dekady był bardzo, ale to bardzo memiczny
A skoro mowa o wielkim wpływie social mediów na ten proces, nie można nie wspomnieć o pewnej memiczności tego wydarzenia. W końcu wiele zwrotów czy opowiedzianych sytuacji na rozprawie doczekało się memów w sieci, jak chociażby ten od zwrotu megakielon, użytego przez Deppa w kontekście nalewania dużego kieliszka czerwonego wina. Na tapet wzięty został również incydent z kupą, kiedy to aktor odkrył na swojej stronie łóżka odchody. Nie oszczędzono, jeśli chodzi oczywiście o memy, Amber Heard, która stwierdziła, że zobowiązanie do wpłaty do darowizny oraz przekazanie darowizny to te same zwroty.
Nowy serial Netfliksa zaznacza ogromne szaleństwo, jakie działo się w tamtym czasie w mediach społecznościowych. Z tego procesu zrobił się istny medialny cyrk, każdy chciał zarabiać na procesie dekady, ale też każdy czuł się specjalistą w tym temacie. Niestety, platformy, takie jak TikTok, Instagram czy YouTube błyskawicznie stały się narzędziem do wyśmiewania samych zainteresowanych, choć nie da się ukryć, że znacznie bardziej oberwało się Amber Heard. Mimo że sam Johnny Depp do aniołków nie należy, przyznaje się też do niektórych swoich zachowań, m.in. nadużywania leków, internauci w tamtym czasie nie mieli litości dla Amber.
W porządku, można mówić, że jej zachowanie podczas procesu było teatralne, niektóre jej wypowiedzi były kompletnie pozbawione sensu, a ona sama nieco miotała się w tym wszystkim, to jednak tak wielkie obrzucanie jej błotem w sieci, a tak właśnie było, jest nie na miejscu. Wiadomo, że gdy proces jest upubliczniony i transmitowany, łatwo wyrobić sobie opinię i opowiedzieć się po danej stronie. Natomiast tak jak słusznie zauważyła jedna z wypowiadających się kobiet w serialu, nas, czyli zwykłych śmiertelników, nie było w związku Amber i Johnny'ego, dlatego tak naprawdę nigdy do końca nie będzie pewne, co między nimi wydarzyło się, co działo się za zamkniętymi drzwiami, kto w niektórych sprawach kłamie, a kto mówi prawdę, mimo że to przecież Depp wygrał tę długą batalię i nie raz podkreślał zarówno w trakcie procesu, jak i później, że nigdy w życiu nie uderzył żadnej kobiety.
"Depp kontra Heard" to pozycja dla tych, którzy raz jeszcze chcą poznać kulisy tej sprawy, lub aż tak dobrze jej nie znają. Bo przecież u nas sam moment procesu, owszem był głośny, lecz nie tak jak za oceanem, gdzie prawie każdy mieszkaniec USA niemal nim żył. Serial zdecydowanie daję radę, choć oczywiście nie jest łatwo słuchać wzajemnych oskarżeń, wyrzucania kolejnych brudów na światło dzienne czy obelg, które padają wzajemnie z ust Amber czy Deppa. A przecież taka ładna z nich była kiedyś para. Fakt, że bardzo krótko i na zdjęciach.