REKLAMA

Sherlocku, wracaj do drogówki. Na Netfliksie dostępny jest „Luther: Zmrok” - recenzja

Choć Idris Elba nie ma przesadnie wielkiego szczęścia do filmów pełnometrażowych, jest jedna marka, w której odnajduje się jak drapieżna ryba w wodzie. Jego detektyw w serialu „Luther” to bohater już niemal kultowy. Sprawdzamy, jak wypadł w pełnometrażowym filmie „Luther: Zmrok”.

luther zmrok
REKLAMA

Uwaga w tekście są bardzo drobne spoilery.

REKLAMA

Już trochę czasu minęło, odkąd Idris Elba był typowany na agenta 007 i  - co było raczej długim i dość zabawnym żartem – wiedźmina Geralta. Choć on sam miał dość istotną z perspektywy czasu rolę w MCU, to cały czas nie doczekał się wielkiej roli w wielkiej kinowej franczyzie. Błyskotliwy i powszechnie lubiany Brytyjczyk ma jednak na swoim koncie rolę, która niczym nie ustępuje wspomnianym markom. Powiem nawet więcej: to jest kreacja, która jest nam w telewizji po prostu potrzebna.

Czytaj także: Najlepsze filmy Netflix Original. Te tytuły wybrali widzowie

Zaczyna się jak zwykle. Jest sprawa. Do młodego chłopaka dzwoni mężczyzna. Grozi mu, że ujawni coś, co go zniszczy. To podstęp. Chłopak nigdy nie dociera na miejsce, a następnego dnia na miejsce dociera John Luther i jego nieodłączny przyjaciel Martin Schenk (Dermot Crowley). Sprawa szybko się komplikuje, bo sprawca całego zamieszania, nasz arcyłotr (gra go wspaniale Andy Serkis) nie chce, aby wybitny detektyw plątał się w jego intrydze. Detektyw Luther trafia więc do więzienia i stamtąd obserwuje dalszą intrygę.

Dla nikogo nie będzie zaskoczeniem, jeśli powiem, że Luther szybko włączy się do akcji.

Sprawa, którą musi się zająć nie jest przesadnie złożona i przesadą byłoby powiedzenie, że śledztwo prowadzone przez bezwzględnego detektywa to główny punkt programu. Jest dokładnie tak, jak dotychczas. Znacznie ciekawsza jest gra, którą nasz bohater prowadzi ze swoim oponentem i przy okazji z samym sobą niż samo śledztwo. „Luther: Zmrok” to bardziej film akcji niż opowieść detektywistyczna, choć w żadnym z tych gatunków nowa produkcja Neila Crossa nie realizuje się w stu procentach.

Siła „Luthra”, zarówno serialu, jak i świeżego filmu, wiąże się przede wszystkim z samą postacią niepokornego detektywa i tym, jak jego kompas moralny reaguje na wszechobecne zło. Luther już od pierwszych odcinków serialu, który zadebiutował w 2010 roku, pokazał się jako człowiek pełen gniewu. Jego niezgodę na ludzkie cierpienie można przyrównać do bezsilnej wściekłości, która wypełnia przeciętnego człowieka, gdy słyszy o kolejnym brutalnym wydarzeniu na portalu informacyjnym lub w telewizji. Tylko że Luther nie jest bezsilny. On jest tym gromadzonym przez lata gniewem.

Luther: Zmrok

Esencją tak serialu, jak nowego filmu są zmagania tytułowego bohatera z tym, co w człowieku najmroczniejsze. W tym celu Luther nie waha się nagiąć od czasu do czasu prawy, zawiązać egzotycznie nieetyczny sojusz czy postawić na szali własne życie i karierę. Cała reszta nie ma wielkiego znaczenia. Gdyby w filmie „Luther: Zmrok” śledztwo prowadził Benedict Cumberbatch w swoim stylowy szaliku, widzielibyśmy, jak łączy fakty, analizuje tropy i intepretuje wskazówki.

Luther nie robi żadnej z tych rzeczy.  

Jego praca odbywa się niemal całkowicie poza ekranem. Widzimy go w zasadzie tylko wtedy, gdy wkracza do akcji, gdy staje przed moralnym wyborem lub konfrontuje się ze swoim przeciwnikiem. W nowym filmie, który dostępny jest w serwisie Netflix, jego oponent opanował do perfekcji umiejętność takiego dociskania zwykłych ludzi, aby wydobyć na wierzch całą potworność, która w nich drzemie.

REKLAMA

„Luther: Zmrok” to film, który prawdopodobieństwa, aby pokazać widzowi najciemniejszą stronę ludzkiej egzystencji. Udaje się to częściowo, bo choć Andy Serkis świetnie wykreował zwyrodnialca, człowieka pochłoniętego żądzą zaspokojenia swoich krwawych potrzeb, to jego bardzo teatralny motyw zostaje ujawniony w sposób banalny i trochę nazbyt oczywisty. Finał, choć bardzo brawurowy, podkreśla tylko dość powierzchowny sposób przedstawienia problemu. Jaki to problem? Cóż, to już musicie sprawdzić sami, ale obiecuję, że się nie zawiedziecie.

Film „Luther: Zmrok” dostępny jest w serwisie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA