Janek Strojny napisał książkę na temat chyba najbardziej pożądanego zawodu wśród młodych ludzi. Bo kto teraz nie marzy o sławie, łatwych pieniądzach, wyjazdach sponsorowanych i prezentach od marek? "Nie zostawaj influencerem" to z pewnością pozycja, z którą warto się zapoznać, aby przyjrzeć się bliżej autorowi i jego drodze do sukcesu. Mimo odwagi Strojnego, by podzielić się swoimi w przeważającej większości paskudnymi doświadczeniami z branży influencerskiej, książka ma kilka wad, przez które trudno jest ją jednoznacznie ocenić.
Książka "Nie zostawaj influencerem", która ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Literanova, była dosyć mocno promowana w mediach, nie tylko tych społecznościowych. Jej autor, Janek Strojny, to były tiktoker, którego na platformie obserwuje prawie 950 tys. osób, a pod swoimi filmami zebrał niemal 50 mln polubień. Imponujące wyniki influencer zaczął wykręcać pod koniec 2020 r. - właśnie wtedy rozpoczął swoją przygodę z TikTokiem, gdzie publikował filmy o tematyce rozrywkowej. Pod koniec maja 2023 r. poinformował swoich widzów, że znika z mediów społecznościowych, by skupić się na swoim zdrowiu psychicznym. Influencer trafił bowiem do szpitala psychiatrycznego ze zdiagnozowaną depresją, o czym również opowiedział w swojej książce.
Nie zostawaj influencerem - recenzja książki Janka Strojnego
Zacznijmy od zalet tej pozycji, której niewątpliwie brakowało na rynku wydawniczym. Strojny postanowił opublikować swoje wspomnienia i doświadczenia z branżą influencerską, w którą wkraczał de facto w momencie rozwoju TikToka w Polsce (platforma dopiero w pandemicznym czasie stała się jednym z najchętniej przeglądanych mediów społecznościowych). "Nie zostawaj influencerem" to interesujący zapis jego wspomnień, który pochłonęłam w jeden wieczór - to, czego nie można Jankowi odmówić, to umiejętność utrzymania uwagi czytelnika. Robi to przy wykorzystaniu potocznego języka (w końcu to głównie do młodych ludzi kierowana jest ta książka), a jednocześnie tłumaczy zachodzące w branży mechanizmy i sformułowania (co z pewnością docenią rodzice i starsi odbiorcy).
Strojny dotyka w książce wielu tematów. Z jednej strony obnaża prawdziwe "ja" wielu influencerów, którzy diametralnie różnią się od swojej kreacji w internecie, a z drugiej strony - przytacza przypadki, gdzie twórcy internetowi muszą mierzyć się z hejtem oraz wiadomościami od obserwatorów, którzy grożą, że się zabiją, jeśli nie dostaną od influencera odpowiedzi. A o tym w branży influencerskiej raczej się nie mówi. Tak samo, jak o tym, że działający w internecie ludzie uciekną się do każdego, nawet najbardziej bolesnego sposobu, by zdobywać zasięgi - tragedia spienięża się przecież najbardziej. Kłamstwa na temat statusu materialnego, wypożyczanie drogich ubrań, hierarchia w influencerskim świecie, narkotyki i alkohol to niby coś, czego można się domyślać, ale dopóki ktoś nie powie o tym głośno, trudno jest to przyjąć do wiadomości.
@janstrojny teraz jest już wszystko git #autopromocja #niezostawajinfluencerem #janekstrojny
♬ oryginalny dźwięk – Janek - Janek
Poza tym książka nie tyle odsłoniła te enigmatyczne "mroczne strony" świata influencerów, co sprawiła, że stali się oni bardziej ludzcy. Szczególnie dla tych najmłodszych obserwatorów, którzy uważają ich za autorytety, gwiazdy niemal światowego formatu czy jednostki niezniszczalne. Nie jest tak - każda wiadomość, każdy komentarz i każdy hejt potrafi zaboleć nawet tego największego, a za filmami i wyidealizowanymi zdjęciami na Instagramie kryje się po prostu człowiek nieperfekcyjny, który jest taki, jak my. Po prostu częściej dostaje rzeczy za darmo i na własne życzenie odziera się z prywatności.
Mimo to główny przekaz książki jest nieco niejasny.
Poprzez dotykanie wielu tematów tytuł jest nieco chaotyczny. Autor porusza bowiem kwestie funkcjonowania w mediach społecznościowych, swoją chorobę, mechanizmy działania influencer marketingu, przepis na udany filmik na TikToku, który ma za zadanie uczulić na manipulacje twórców, Pandora Gate, Fame MMA, aż w końcu - znaczenie swoich tatuaży. Wszystko to oddzielone jest krótkimi rozdziałami, które zaburzają nieco ciąg tej historii.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że influencerzy w prywatnym życiu nie są takimi, na jakich kreują się w internecie, lecz dopóki nie zostanie to powiedziane głośno, po prostu się o tym zapomina. I choć Strojny obnaża prawdziwie "ja" twórców internetowych, to do jego opowieści wkradają się sensacyjne smaczki, takie jak kokaina w cukiernicach, alkohol czy nieprzyjemne influencerki na gali, a czytelnik ma wrażenie, że on sam stawia się w pozycji autorytetu. Pomijam zresztą, że w swojej historii nie wspomina o tych, którzy realnie coś w tej branży osiągnęli i mają na siebie naprawdę interesujące pomysły - autor przedstawia jedynie swoją perspektywę bez zachowania dystansu.
I wreszcie - promocja w mediach społecznościowych.
Zabieg jest jasny - w końcu jakoś trzeba do młodych ludzi dotrzeć, a nie ma lepszego sposobu, niż TikTok (bo tam w dużej mierze pojawiły się nagrania na kanale Janka, a on sam podkreślił, że konto wykorzystuje po raz ostatni do reklamy). Książkę przecież trzeba wypromować. I o tyle, o ile rozumiem wywiad w programie śniadaniowym czy powrót na platformę, by poinformować swoich dawnych obserwujących o powrocie, to ilość tych nagrań jest zatrważająco duża. Strojny pojawił się w wywiadzie na Kanale Zero, gdzie dyskutował wraz z Krzysztofem Stanowskim i Maciejem Dąbrowskim na temat "człowieka od cukiernicy", w której trzymał kokainę (oczywiście bez podawania nazwisk), co sprawia, że teraz to Janek paradoksalnie staje się tym "dużym", który coś już przeżył i może się tym dzielić z innymi "dużymi" graczami w tej branży.
Chaos, brak dystansu czy brak "żywych" ludzi i opieranie się wyłącznie na swoich doświadczeniach to coś, co książce "Nie zostawaj influencerem" nieco odejmuje. Mimo wad pozycja jest warta przeczytania nie po to, by znienawidzić influencerów jako młody odbiorca czy zabronić swojemu dziecku działalności w internecie i zacząć je maksymalnie kontrolować, a po to, by zrozumieć pewne mechanizmy działania w branży, o których opowiada Janek, a z których nie wszyscy zdają sobie sprawę. Najważniejsze jednak jest chyba to, że internetowi celebryci to po prostu ludzie, do których należy trzymać dystans. A zasięgi, pieniądze i sława to nie wszystko.