Miałem już postawić kreskę na „Niezwyciężonym”, ale finał 2. sezonu okazał się genialny
„Niezwyciężony” doczłapał do końca 2. sezonu. Nie będzie przesadą powiedzenie, że produkcja nie udźwignęła nadziei rozkręconych przez premierową serię. Jest jednak jedno „ale” i jest nim ostatni odcinek.
„Niezwyciężony” („Invincible”) zakończył właśnie rozbity na części 2. sezon. A był to sezon niezwykły, bo długo wyczekiwany (pierwsza seria pojawiła się na początku 2021 roku) i w dodatku miał postawioną bardzo wysoko poprzeczkę. Bo co tu dużo mówić – premierowa seria była niemal doskonała.
„Invincible” na podstawie komiksu Roberta Kirkmana to eksperyment. Scenarzysta w zasadzie sezon po sezonie, odcinek po odcinku ekranizuje swoje powieści graficzne, zachowując względną wierność z oryginałem, ale też poprawiając te wszystkie elementy, które poprawić się dało. Mało który twórca ma możliwość tak komfortowej pracy nad ulepszaniem swojego dzieła. I świetnie zadziałało to w 1. sezonie serialu. Historia o dorastającym chłopaku, który uczy się korzystać ze swoich supermocy pod okiem potężnego ojca miała w sobie subtelność i wrażliwość na problemy dojrzewania, ale świetnie pokazywała skalę odpowiedzialności, z jaką musi zmierzyć się superbohater Mark.
„Niezwyciężony” – 2. sezon, opinia.
2. sezon ma zadanie znacznie trudniejsze. To już nie tylko historia wchodzenia w dorosłość, ale również poważna próba odpowiedzenia na pytanie: czy można nie powtarzać błędów rodziców. Gdy Omni-Man przyznaje, że nie jest strażnikiem ziemi, a okrutnym wysłannikiem obcej cywilizacji, ulega zmianie dynamika serialu. „Invincible” przestaje być kameralną historią, a zaczyna zbliżać się do opery kosmicznej, w której prywatne życia bohaterów muszą ustępować wielkiej walce o losy wszechświata.
Kirkman stara się żonglować bohaterami i ich historiami, spychając odrobinę Marka i jego młodzieńcze problemy. Liczba wątków może i by nie przytłaczała, gdyby nie fakt, że każdy z nich jest tak napakowany treścią, że z horyzontu wydarzeń znikają głębokie portrety psychologiczne bohaterów, które przecież stanowiły o sile 1. sezonu. Widać, że Kirkman rozstawia pionki na szachownicy i 2. serię należy traktować jako pas startowy do wielkiej konfrontacji. I ja to rozumiem, ale trudno mi było pozbyć się wrażenia, że obiecano mi coś innego, coś głębszego.
„Myślałem, że jesteś silniejszy” to najlepszy odcinek 2. sezonu „Invincible”.
Finałowy epizod najnowszego sezonu zatarł jednak negatywne wrażenie, bo pokazał, o co tak naprawdę toczy się gra. Stawką nie jest wszechświat, nie jest nawet nią planeta Ziemia, ale… dusza Marka.
Niezwyciężony staje bowiem oko w oko z Angstromem Levym. Geniusz, który na skutek ciągu niefortunnych zdarzeń wywołanych niefrasobliwością Marka, stał się komiksowym łotrem, grozi jego rodzinie. „Na muszce” trzyma matkę i brata superbohatera. Mark jest bezradny, ograniczany przez swoje dobre serce i poczucie sprawiedliwości, a także przez nieprzewidywalnego przeciwnika, nie jest w stanie przełamać impasu. Napięcie, które rośnie w domu Graysonów jest nie do wytrzymania i Mark rzeczywiście go nie wytrzymuje i w końcu brutalnie i w gniewie zabija przeciwnika.
Jest w tym odcinku tak wiele małych historii i żartów z idei multiwersum, że można by nim obdzielić ze 4 seriale Marvela, ale jednocześnie nie znika nam z oczy dramat Marka.
Kirkman z maestrią odziera głównego bohatera z wyobrażeń o samym sobie i każe mu zakwestionować to, kim jest.
Pikanterii dodaje tu fakt, że w czasie tego epizodu widzimy inne wszechświaty, w których ojciec i syn wspólnie podbijają Ziemię, nie licząc się z ludzkim życiem zmieniają się w bezwzględnych katów. Zupełnie zasadnicze jest wiec pytanie, jak cienka granica dzieli dobro od zła, Marka Graysona, który broni Ziemi od tego, który wraz z ojcem ją ujarzmia w imię obcej cywilizacji.
Co z 3. sezonem „Niezwyciężonego”?
Ten ostatni epizod klamrą spina najważniejszą historię serialu i choć trudno powiedzieć, aby wszystkie wątki znalazły tu swój satysfakcjonujący finał, to ten sposób zamknięcia tego jednego, najważniejszego, pozwala patrzeć z nadzieją na dalsze losy produkcji. Zwłaszcza że na nową produkcję nie będziemy musieli czekać już tak długo. Prace nad serialem już trwają i chodzą plotki, że może pojawić się on nawet pod koniec 2024 roku.
Serial dostępny jest w Amazon Prime Video.