REKLAMA

Takie zmiany to ja szanuje. Twórcy filmu naprawili zakończenie "O psie, który jeździł koleją"

Uwaga! Film "O psie, który jeździł koleją" zmienia zakończenie oryginalnej opowieści. Nie buntujcie się jednak, jak przy okazji odstępstw od oryginału w Netfliksowym "Wiedźminie". Akurat to podejście pozwala widzom uniknąć zszarganych nerwów.

filmy o psach o psie który jeździł koleją
REKLAMA

Abstrahując od jakości samego filmu, który okazuje się przydługą, przesłodzoną i przede wszystkim nudną reklamą PKP, na zakończenie "O psie, który jeździł koleją" nie ma co narzekać. Twórcy nie zdecydowali się bowiem na realizację wiernej adaptacji noweli Romana Pisarskiego, tylko postanowili zaserwować nam jej duchowego spadkobiercę. Zachowują kilka znanych z oryginału motywów fabularnych, a wszystko dookoła opowiadają po swojemu. Dzięki temu oszczędzają nam traumy, jakiej doznaliśmy czytając lekturę w pierwszych klasach szkoły podstawowej.

Co to w ogóle za pomysł, żeby kazać dzieciom czytać nowelę, w której na sam koniec tragiczną śmiercią ginie pies? W materiałach prasowych polskiego filmu od początku podkreśla się, że nie dostajemy tutaj powtórki z wątpliwej rozrywki, tylko "najpiękniejszą historię przyjaźni z happy endem". Lampo udaje się nie tylko uratować Zuzię śmiercią pod kołami pociągu, ale też sam uchodzi z życiem. "Uff" - podczas seansu wydacie odgłos ulgi. Tak to właśnie powinno wyglądać!

Czytaj także: Najlepsze filmy o psach. Kocham je i nie cierpię zarazem

REKLAMA

Jak filmy uczą nas kochać psy?

Jesteśmy w stanie zaakceptować śmierć psa w filmach pokroju "Marley i ja", gdzie wykorzystuje się ją jako punkt kulminacyjny - wzruszające zakończenie danej historii. W tych wypadkach można to uznać narracyjnie uzasadnione. Ma być mocnym postawieniem kropki nad "i", przez co zamiast złości wywołuje jedynie łzy wzruszenia. Zaznaczmy jednak, że zazwyczaj przyczyną śmierci czworonoga są przyczyny naturalne, jak choroba czy sędziwy wiek. Inaczej jednak podchodzimy do krzywdy tych uroczych zwierzaków, gdy okazuje się wynikiem działania innych czynników.

Nawet najbardziej zatwardziali miłośnicy horrorów bez mrugnięcia okiem patrzą na rozrywane ludzkie ciała, ale gdy psom dzieje się krzywda, odwracają wzrok lub przerywają seans. Dlatego w blockbusterach (i nie tylko) nie natkniemy się na tego typu sceny. Niepisana zasada Hollywood głosi bowiem, że czworonogom nic złego stać się nie może. Bo inaczej ludzie nie będą chcieli danego filmu oglądać.

O psie, który jeździł koleją - filmy o psach

O niechęci widzów do oglądania filmów, w których psom dzieje się coś złego, świadczy fenomen strony internetowej Does the Dog Die, na której można sprawdzić czy w danym filmie bądź serialu czworonogi spotyka jakakolwiek krzywda. Ma to uchronić publiczność przed ewentualną traumą, bo nie po to Lassie od wielu już lat regularnie nas bawi, żebyśmy mieli teraz oglądać cierpienia pokrewnych jej zwierząt.

Rodzice, nauczyciele - a w szczególności - popkultura od najmłodszych lat uwrażliwia nas na los psów. Pomijając już animacje z antropomorficznymi zwierzakami pokroju "Zakochanego kundla", robią to również filmy aktorskie. Etos Lassie - mądrego, zabawnego i przywiązanego do swoich właścicieli psa - wpajany jest przecież kolejnym pokoleniom widzów od 1943 roku. Filmów i seriali z udziałem dobrze nam znanego owczarka collie było już co nie miara. Nawet teraz przecież w naszych kinach można oglądać "Lassie. Nowe przygody" - sequel "Lassie, wróć!" z 2020 roku.

Lassie. Nowe przygody - filmy o psach

Śmierć wrogom psów!

Utarło się w kinie, że psy są słodkie i niewinne. Nawet kiedy rozrabiają, to przecież nie mają złych intencji, jak na przykład tytułowy bernardyn z "Beethovena". Jeśli stają się agresywne, to tylko w obronie swoich właścicieli lub z innej konieczności. Dlatego tak doskonale sprawdzają się w roli stróżów prawa. Wszyscy kibicowaliśmy bowiem Hoochowi z "Turnera i Hoocha" czy Jerry'emu Lee z "K-9", kiedy wraz ze swoimi ludzkimi partnerami ścigali przestępców (o serialach pokroju "Komisarz Rex" i jego polskiej wersji "Komisarz Alex" chyba nawet nie muszę wspominać, nie?).

Oczywiście, bywają psy naznaczone negatywnymi cechami ("Biały pies"), ale wtedy zostaje podkreślone, że to efekt działań ich właścicieli. W przeciwnym razie dają miłość i miłość powinny odbierać. Z tego właśnie względu tak chętnie przyklasnęliśmy Johnowi Wickowi, który rzucił wyzwanie całej mafii, której członkowie zabili jego pupila. Tak, szczeniak był prezentem od nieżyjącej już partnerki, ale przecież dla nas stos trupów powiększał się w pierwszej i kolejnych częściach z powodu psa. Nie potrzebowaliśmy dodatkowych wyjaśnień. Śmierć czworonoga jest wystarczającym powodem do rozlewu krwi na ekranie.

REKLAMA
Spuszczone ze smyczy - filmy o psach

Kino słusznie nas uczy, że krzywdzenie psów jest niedopuszczalne, ale cierpienie człowieka, który w jakiś sposób znęca się nad psem jest już jak najbardziej uzasadnione. Dlatego właśnie możemy pękać ze śmiechu, gdy w "Spuszczonych ze smyczy" czworonożny Reggie postanawia odgryźć jaja swojemu właścicielowi, bo ten go porzucił. Brawo! Smacznego piesku.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA