Prequel "Wiedźmina" zbliża się wielkimi krokami. Według nieoficjalnych informacji ma zadebiutować jeszcze tej jesieni. Nie otwierajcie jednak szampana. Podobno Netflix zdecydował się na poważne cięcia w produkcji. Czyżbyśmy poznali powód niedawnych dokrętek?
Netflix bardzo długo nie miał żadnych słynnych franczyz. Podczas gdy Disney+ od swoich początków mogło chwalić się MCU, a HBO Max - DC, największy streamingowy gigant był za nimi w tyle. W końcu coś się jednak ruszyło. Wszystko dzięki adaptacji polskiej fantastyki. Pierwszy sezon "Wiedźmina" okazał się hitem, a platforma postanowiła rozwijać jego uniwersum.
Za nami jest już animacja "Zmora Wilka" i, o zgrozo, 2. sezon serialu głównego. Netflix zamówił już kolejne tytuły należące do uniwersum Wiedźmina, ale jak się teraz okazuje, prawdopodobnie nie wie co z nimi zrobić. Udowadniają to decyzje podjęte przez platformę w związku z nadchodzącym prequelem zatytułowanym "Rodowód krwi".
Wiedźmin: Rodowód krwi - data premiery i złowieszcze dokrętki?
Jak podaje Redanian Intelligence, prawdopodobnie poznaliśmy już przybliżoną datę premiery "Wiedźmina: Rodowodu krwi". Według nieoficjalnych źródeł, których twórcy portalu nie byli w stanie zweryfikować, serial pojawi się na Netfliksie w październiku tego roku. Nie to jednak jest najciekawsze w zasłyszanych plotkach.
Jakiś czas temu ekipa "Wiedźmina: Rodowodu krwi" wróciła na dwa tygodnie na plan. Dokrętki nigdy nie są dobrą wiadomością, a w tym wypadku wydają się wręcz zwiastunem katastrofy. Okazuje się bowiem, że twórcy prawdopodobnie mieli nakręcić dodatkowe ujęcia, aby zmodyfikować serial pod drastyczne cięcia zaplanowane przez Netfliksa. Platforma postanowiła bowiem zmniejszyć liczbę odcinków serialu. Zamiast zapowiadanych sześciu epizodów prawdopodobnie otrzymamy zaledwie cztery.
Wiedźmin: Rodowód krwi - prequel sprowadzony do fanserwisu?
Dobre wiadomości mamy za to dla fanów serialowego barda. Początkowo Jaskier miał odgrywać marginalną rolę w prologu "Rodowodu krwi". Teraz postanowiono znacząco zwiększyć jego udział w fabule produkcji. Podobno było sporo dokrętek z udziałem aktora się w niego wcielającego. Nawet jeśli Toss A Coin To Your Witcher wciąż szumi nam w uszach, wcale nie wydaje się to przemyślaną decyzją.
Jeśli połączyć powyższe informacje wychodzi na to, że "Rodowód krwi" po kontrowersjach związanych z czarnymi elfami, zostaje nagle wygładzony (i być może sprowadzony do fanserwisu). Zwiększenie roli Jaskra, jasno wskazuje na chęć podlizania się fanom "Wiedźmina", którzy nie byli zadowoleni 2. sezonem produkcji głównej. Czyżby Netflix przestał być pewny uniwersum na podstawie prozy Andrzeja Sapkowskiego? Czy platforma wie, co robi z franczyzą i dokąd ją prowadzi? Wydaje się to coraz mniej prawdopodobne.