REKLAMA

Stanowski gawędził z Dodą. Wtedy słuchacz zapytał o "bydlaka śmierdziela" i zniszczył system

Hejt Park można nienawidzić, ale nie można nie docenić tego, jak odświeżył skostniałą formułę wywiadów. Wystarczyły telefony od widzów, by każdy odcinek stał się nieprzewidywalny i prowokujący, a przez to totalnie wciągający. Nie jest to nic odkrywczego, ale w dzisiejszych czasach wszyscy się boją takich akcji. Głównie dla nich oglądam ten program, a ostatni telefon w odcinku z Dodą mnie nie zawiódł.

hejtpark doda stanowski telefony kanal sportowy youtube
REKLAMA

Hejt Park to ten z programów youtube'owego Kanału Sportowego, który najczęściej przedostaje się do mainstreamu. Wśród gości nie zawsze są osoby bezpośrednio związane ze sportem. Ba! Jedne z najsłynniejszych i najbardziej viralowych odcinków gościły osoby kompletnie niezwiązane z tą dziedziną życia. Chodzi o epizody m.in. z Jasiem Kapelą, Krzysztofem Gonciarzem, czy niedawno z Januszem Korwin-Mikkem.

Najpopularniejszy wywiad na kanale to ten z Marcinem "Masz tę kolkę jeszcze" Najmanem, który rozpoczął niekończącą się telenowelę z nim i Krzysztofem Stanowskim w rolach głównych. W najnowszym odcinku do słynnego już studia została zaproszona Doda. Słuchacze nie mogli oczywiście zmarnować takiej okazji.

REKLAMA

Doda i Krzysztof Stanowski roześmiani do łez? Takie rzeczy tylko w Hejt Parku.

Wybuch śmiechu spowodował telefon i pytanie, nad którym głowiło się pewnie wielu internautów. Wykonujący połączenie meżczyzna nieśmiało zagaił: "Panie Krzysiu, ja mam takie zapytanie na wstępie: jak jesteś w stanie powstrzymać tego swojego bydlaka śmierdziela pod ladą przy takiej pani jak Dorotka". Doda wybuchła śmiechem i dopytała dlaczego akurat śmierdziela (swoją drogą to termin wypromowany przez "Zapytaj Beczkę" Gonciarza). Stanowski z uśmiechem powiedział, że to "pomówienia" i "ten pan nie ma wiedzy na ten temat".

Dalszego ciągu możecie posłuchać w odcinku Hejt Parku (od 42:13) Właśnie to są te momenty, o których mówię. Czy wyobrażacie sobie coś takiego w zwykłej telewizji? Telefony od widzów nie są przecież niczym nowym i istnieją od początków telewizji na żywo. W ostatnich latach jednak nadawcy i gospodarze programów (także tych internetowych) niestety odchodzą od spontanu na rzecz wywiadów ustawianych lub planowanych, w których nie ma możliwości interakcji z odbiorcami.

Tak jest bezpieczniej dla wszystkich stron, bo jeszcze ktoś by się mógł obrazić, pozwać za nadszarpnięcie wizerunku lub wręcz zażądać usunięcia odcinka. Tak zrobił Sebastian Fabijański, po tym jak fatalnie wypadł u Karola Paciorka. Kiedyś to dziennikarze mieli większą władzę i mogli co najwyżej wyśmiać celebrytę za takie pretensje. Czasy się jednak zmieniły.

Wywiady z gwiazdami są wszędzie, ale takie telefony od widzów są tylko w Hejt Parku.

Najgorzej na tym wychodzą sami widzowie, bo nagrany, ocenzurowany, zmontowany i zaakceptowany przez gwiazdę odcinek traci na wiarygodności i autentyczności. Na streamie możemy za to poznać prawdziwe oblicze znanych ludzi po wyjściu ze strefy komfortu. Tego mi brakuje np. w programie Kuby Wojewódzkiego, który ma topowe sławy, często jeździ po bandzie, ale rzadko przekracza tabu.

Podam przykład: w jednym z zeszłorocznych odcinków wystąpił Sobel - popularny raper, który niedługo wcześniej zasłynął też skandalami na koncertach. Czy "król TVN-u" poprosił go o komentarz w tej sprawie? Nie, bo kontrowersyjny muzyk sobie tego najzwyczajniej w świecie nie życzył i postawił takie ultimatum przed przyjściem. Jestem o tym święcie przekonany. Nie wierzę w to, że Wojewódzki o tym nie wiedział lub nie chciał go docisnąć.

Hejt Park leci na żywca na YouTubie i nie jest sympatycznym talk-show, w którym goście odpowiadają na uprzednio wykute na blachę pytania.

Kanał Sportowy położył duży nacisk na show (paradoksalnie minimalnym kosztem) i dał widzom możliwość dodzwonienia się do studia. To sprawia, że każdy wywiad, nawet jeśli nas zbytnio nie interesuje rozmówca, ma w sobie pierwiastek szaleństwa i nawet jeśli sama gadka siada, to zawsze znajdzie się internauta, który dorzuci do pieca. I to jest live, więc nie można tego autoryzować lub wyciąć. To znaczy można wyciąć i zrobić z tego mema. Jak właśnie z kolką i Najmanem.

Założenia programu są takie, że goście muszą się nastawić na ataki, a ludzie domagają się krwi i flaków jak na walkach gladiatorów. I dlatego każdego gościa powinniśmy choć minimalnie szanować za odwagę. Takie przyjście może położyć się cieniem na wizerunku (jak to było w przypadku wspomnianego Krzysztofa Gonciarza) lub ośmieszyć inicjatywę. To drugie spotkało niedoszłą opłatę reprograficzną po występach Jasia Kapeli i Sidneya Polaka.

Telefony od widzów Hejt Parku potrafią nie tylko rozruszać program, ale pomagają poznać celebrytów z innej strony.

Gospodarze rzecz jasna starają się prowadzić normalne wywiady na poziomie, zgodne z założeniami etyki dziennikarskiej, ale potrafią też wbić szpilę bez patrzenia na poprawność polityczną. Telewidzów nie obowiązują żadne zasady i to jest właśnie w tym najpiękniejsze. Często to dla nich jedyna forma skontaktowania ze swoim idolem bądź nemezis. Weźmy sobie tego słuchacza poniżej. Zadzwonił, by nazwać Tedego "parówą", bo ten nie zrobił sobie z nim fotki. Raper świetnie "wyjaśnił" gościa, a jego fani mogli go poznać właśnie od takiej ludzkiej, niewyreżyserowanej strony.

Są też odcinki, w których to telewidzowie masakrują gości. I nie chodzi mi o słabe wyzwiska, ale też np. jedną z najbardziej wyszukanych form żartu, jaką jest sarkazm. Powyższy fragment z wywiadem z Lil Masti ma niemal milion wyświetleń i wcale się nie dziwię. Widz zadzwonił i zaczął wychwalać influencerkę za jej filmiki, gdy jeszcze była SexMasterką: "Pokazywałaś silną, kobiecą osobowość, wyzwolonej kobiety. Wydaje mi się, że tego brakuje i dziękuję ci za to" - przyznał, a Lil Masti aż się zarumieniła. Niepotrzebnie, bo facet po prostu sobie z niej zakpił.

Innym rodzajem telefonów, które wbrew pozorom wcale nie zdarzają się rzadko, są te, w których hejterzy nie potrafią się wysłowić. To jest dla mnie zawsze symboliczne, bo pokazuje, że bardzo łatwo jest pisać komentarze niszczące ludzi, ale kiedy przychodzi do prawdziwej konfrontacji – i to nawet nie twarzą w twarz. Kozaki z internetu sami siebie ośmieszają. Najlepiej to było widać w odcinku z Wardęgą, którego fragment obejrzycie poniżej. Można powiedzieć, że chłopak się zestresował i przez to nie potrafił złożyć zdania, ale zarazem nie przedstawił konkretnych argumentów, choć chciał pojechać youtuberowi.

REKLAMA

O Hejt Parku i jego prowadzących czy gościach można powiedzieć wiele. Samo odpalenie linii telefonicznej przecież też nie powstało tylko jako ukłon w stronę widzów, ale dla podniesienia oglądalność lub nawet wywołania skandalu, który poniesie się w sieci i da nowe "suby" oraz zyski z reklam. Publicystyki połączonej z rozrywką i improwizacją nie ma jednak obecnie za dużo w telewizji czy nawet podcastach. Tym właśnie Krzysztof Stanowski i spółka wygrywają internet.

* zdjęcie główne: kadr z Kanał Sportowy / YouTube

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA