REKLAMA

Kto pracował w gastro i obsługiwał influencera, ten się w cyrku nie śmieje

Ilu influencerów w polskim internecie, tyle sposobów na zarabianie pieniędzy. Jedni od 1976 roku reklamują uparcie balsamy do ciała, cudowne pasty do zębów i kawę rozpuszczalną, inni streamują w internecie, grając w gry, a jeszcze inni do skoku wyświetleń potrafią doprowadzić wylewającym się szambem, do którego sami doprowadzili. I tutaj nie potrzeba żadnych perswazyjnych umiejętności. Wystarczy zwyczajnie być bucem i nie szanować pracy innego człowieka. Na przykład takiego, który pracuje w gastronomii.

Kto pracował w gastro i obsługiwał influencera, ten się w cyrku nie śmieje
REKLAMA

Ostatni film Moniki Kociołek, który zamiast "JEM ULUBIONE JEDZENIE INFLUENCERÓW Z NIMI PRZEZ 24H", powinien zostać zatytułowany: "ZMIESZALIŚMY Z BŁOTEM KELNERKĘ W 4 MINUTY [SPRAWDŹ, JAK]", wzbudził wśród widzów ogromny niesmak. I słusznie. Influencerka pojawiła się bowiem w restauracji w tiktokerem Karolem Pieszko, gdzie mieli testować tytułowe ulubione posiłki influencerów. Okazało się, że zamówienie nie dość, że przyszło opóźnione, to jeszcze niekompletne, co wzbudziło irytację u wybrednych klientów restauracji. Niezadowolony Pieszko został na szczęście nieco udobruchany informacją, że dostaną na zamówienie "rabacik". Gdy kelnerka chwilę później dowiedziała się, że są influencerami, zdenerwowana poprosiła ich, by nie wystawiali jej złej opinii. Jednak tiktoker Pieszko, król życia, przekonany, że na jeden jego klik z negatywną recenzją restauracji, lokal zostanie zabity dechami z powodu braku klientów, odparł zadowolony, że ona może nie dostanie złej opinii, ale knajpa - owszem. No i szambo się wylało.

REKLAMA
Influencer zmieszał kelnerkę z błotem

Czytaj także:

Kto pracował w gastro i miał wątpliwą przyjemność obsługiwania influencerów, ten się w cyrku nie śmieje

Zawody, w których jednym z głównym elementów jest kontakt z klientem, a prościej mówiąc - użeranie się z nieprzyjemnymi ludźmi, są w Polsce ogromnie niedoceniane. Brak szacunku do pracy kelnerów czy sprzedawców wynika z dwóch rzeczy: albo komuś, kto stał w kolejce po empatię, zamknięto drzwi przed nosem, albo ten ktoś nawet nie liznął wakacyjnej pracy w gastronomii lub handlu, gdzie od rana do nocy musiałby odpowiadać na, powiedzmy sobie szczerze, nieprzemyślane pytania od klientów czy zagryzać zęby, kiedy gość wchodzi do restauracji na kwadrans przed jej zamknięciem. Kto pracował w gastro, ten wie, jak ludzie potrafią być do bólu upierdliwi, robiąc aferki o zbyt długi czas oczekiwania, kiedy na kuchni nie wiadomo, w co ręce włożyć, bo weekendowe dni wcale nie oszczędzają. To samo dotyczy wszelkiego rodzaju sklepów, kiedy ktoś na kilka minut przed zamknięciem biega między wieszakami, bo koniecznie musi przymierzyć spodnie, które przy okazji zostawi w przymierzalni razem z kilkoma innymi rzeczami, bo przecież po to ludzie pracują w sieciówce, żeby to posprzątać.

Nieszanowanie cudzej pracy na co dzień widzą tylko ci, którzy bezpośrednio tego doświadczają. Minie dzień i o nieprzyjemnych sytuacjach po prostu trzeba zapomnieć i uzbroić się cierpliwość, żeby przetrwać kolejne. Inaczej sprawa się ma, jeśli influencerzy świadomie publikują materiały w sieci i dosłownie chełpią się tym, że zrobili show kosztem innych ludzi, wystawiając się na w pełni zasłużony lincz.

A najbardziej dostaje się tym, którzy pracują w fast foodach.

Influencerzy umiłowali sobie szczególnie takie miejsca jak McDonald's czy KFC, gdzie po prostu można zrobić większe przedstawienie, nie narażając się przy tym aż tak bardzo, jak w innych lokalach gastronomicznych. Przerobiliśmy kilka lat temu serię filmów Stuu, który przejeżdżał ze swoją ekipą przez tego samego McDonald'sa 50 razy, a w tym roku - Malika Montanę, który dla zabawy postanowił wskoczyć z brudnymi buciorami na ladę, gdzie pracownicy McDonald'sa wydają posiłki i zaczął tańczyć.

Prank Stuu na pracownikach McDonald'sa

Cierpliwość pracowników i pracowniczek w lokalach gastronomicznych jest nieustannie przez influencerów testowana, a zarobek i chwilowy skok wyświetleń jest ważniejszy niż uczucia innych ludzi. No dam sobie rękę uciąć, że żadna z internetowych gwiazdek nie pomyślała, kto znajduje się po drugiej stronie okienka na McDrive i musi po raz setny przyjmować zamówienie od internetowego pajaca, który w minutę zarobi więcej niż pracownik McDonald'sa przez cały dzień. Zachowania Malika Montany szkoda nawet analizować. To facet, który twierdzi, że "Pan Tadeusz" nie dosięga do pięt jego wybitnej płycie.

Oprócz kompletnego braku szacunku do pracowników, wszystkie te sytuacje łączy jedno, tak jak i większość konsumowanych przez nas treści, mianowicie: szybko odejdą w zapomnienie.

Jak szybko obrzydliwe zachowanie influencerów zostanie im zapomniane?

REKLAMA

Chciałoby się powiedzieć: oby nie prędko. Rzeczywistość jednak jest taka, że mimo burzy, którą wywołali Monika Kociołek i Karol Pieszko, internetowe gwiazdki wzięły swoje zachowanie na klatę i przeprosili. Tiktoker podobno miał pojawić się w restauracji, którą odwiedził wraz z influencerką, by porozmawiać z kelnerką, a Kociołek zapewniła, że myślała o sprawie i "bardzo dużo analizowała". Sprawa pewnie niebawem ucichnie, tak jak większość internetowych dram, jednak komentarze pod filmem zostaną, a te są dowodem na to, że pozornie idealne życie influencerów, kreujących się na wesołych, kreatywnych i przyjacielskich ludzi, jest jedynie ich internetową maską, a swoje prawdziwe ja i słomę z butów doskonale widać w obliczu takich sytuacji, w których zachowują się naturalnie. A skoro dla nich to naturalność, to niech to da do myślenia ich młodym obserwatorom.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA